QUIDDITCH
„Nadszedł listopad i
zrobiło się bardzo zimno. Góry wokół szkoły pobielały, a jezioro lśniło jak
stalowa tafla. Rano trawniki pokrywał szron. Z okien zamku można było zobaczyć
Hagrida, jak oczyszcza oblodzone tyczki bramkowe na boisku, ubrany w kurtkę z
kretów, rękawice z królików i wysokie buty z bobrów.
Rozpoczął się sezon
quidditcha.”
- Woohoo – wiwatował James i Syriusz.
„W sobotę Harry miał wystąpić w swoim
pierwszym meczu po wielu tygodniach treningu: Gryfoni przeciw Ślizgonom. Jeśli
wygrają Gryfoni,”
- A wygrają –
przerwał James. No przecież jak mogłoby być inaczej.
„ przesuną się na
drugie miejsce w tabeli domów.
Mało kto widział Harry’ego w grze, bo Wood
postanowił, że będzie ich tajną bronią i utrzymywał to w tajemnicy.”
- Dobre postanowienie Wood – powiedział Syriusz z entuzjazmem
w głosie.
„Ale i tak wieść o tym, że Harry trenuje jako
szukający, jakoś się rozniosła i nie wiadomo było, co jest gorsze - ludzie
mówiący mu, że jest naprawdę dobry, czy ci, którzy twierdzili, że będą pod nim
biegać z materacem.”
- Wcale nie będzie tak źle. Przecież to McGonagall go
wybrała – powiedział Remus.
„Przyjaźń z Hermioną
miała dla niego naprawdę duże znaczenie. Bez niej nie poradziłby sobie z
nawałem prac domowych, bo Wood wyciskał z nich ostatnie poty na treningach.
Pożyczyła mu też Quidditch przez wieki, książkę, która okazała się bardzo
ciekawą, choć nie zawsze dodającą otuchy lekturą.
„Harry dowiedział się, że w quidditchu
istnieje aż siedemset sposobów faulowania i że wszystkie zostały wykorzystane w
Pucharze Świata - w 1473 roku; że szukający byli zwykle najmniejszymi i
najszybszymi graczami i że najpoważniejsze kontuzje przytrafiały się właśnie
im;”
Lily spojrzała na książkę z przerażeniem, a James przewrócił
oczami.
„że choć rzadko dochodziło do wypadków
śmiertelnych, zdarzało się, że znikali sędziowie, by po paru miesiącach
odnaleźć się na Saharze.”
Każdy się zaśmiał.
- To naprawdę jest zabawne – powiedział Syriusz
powstrzymując się od śmiechu.
„Od czasu, gdy Harry i Ron uratowali ją od
niechybnej śmierci z rąk górskiego trolla, Hermiona nie była już tak
bezwzględna wobec łamania regulaminu szkolnego i obcowanie z nią stało się o
wiele przyjemniejsze.”
- Mają na nią zły wpływ – odparł Łapa udając, że to jest
bardzo złe, ale za bardzo mu nie wyszło. Remus parsknął.
„W dniu poprzedzającym
pierwszy mecz Harry’ego wszyscy troje wyszli podczas przerwy na zimny
dziedziniec, a Hermiona wyczarowała im jasny, niebieski płomień, który można
było zamknąć w słoju od marmolady.”
- To nie jest zgodne z regulaminem! – oburzył się Remus.
Obudził się w nim prefekt.
„Stali, grzejąc się przy nim, kiedy nagle
pojawił się Snape.”
Rogacz warknął.
„Harry zauważył, że Snape utyka na jedną nogę.”
- Dobrze mu tak – powiedzieli razem James i Syriusz. Lily
zmarszczyła brwi.
„ Skupili się blisko,
by ukryć płomień, bo byli pewni, że wykorzystywanie magii do takich celów jest
zabronione.”
- Bo jest – mruknął Lunatyk
„Niestety, ich miny musiały się wydać
Snape’owi podejrzane, bo podszedł do nich, wyraźnie chcąc się do czegoś
przyczepić. Nie zobaczył płomienia, ale wypatrzył książkę, którą Harry trzymał
pod pachą.
- Co tam masz, Potter?
Harry pokazał mu książkę; był to Quidditch
przez wieki.”
- NIE! Zasada numer jeden: wypieraj się wszystkiego – powiedział James. Lily przewróciła
oczami.
„ - Książek z biblioteki
nie wolno wynosić poza obręb szkoły. Daj mi ją. Gryffindor traci pięć punktów.”
- CO!? Przecież nie ma takiej zasady! – wykrzyknęła Lily.
James warknął.
„- Przed chwilą stworzył ten przepis - mruknął
Harry ze złością, kiedy Snape pokuśtykał dalej. - Ciekawe, co mu się stało w
nogę.
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że mu ostro
dokucza - powiedział Ron mściwym tonem.”
- Ja też mam taka nadzieję – mruknął Syriusz. Nienawidził
Snape’a i byłby zadowolony, gdyby go nie było.
„Tego wieczora w salonie Gryffindoru było
wyjątkowo gwarnie. Harry, Ron i Hermiona siedzieli razem tuż przy oknie.
Hermiona sprawdzała im pracę domową z zaklęć. Nigdy nie dawała im gotowych
wypracowań do przepisania, ale czytała je na głos, żeby sami doszli do
właściwych odpowiedzi.”
- Popieram – powiedziała Lily, a James spojrzał na nią z
niedowierzaniem.
„ Harry czuł
niepokój. Bardzo mu brakowało odebranej przez Snape’a książki, bo miał
nadzieję, że pogrążenie się w lekturze pomoże mu odwrócić uwagę od jutrzejszego
meczu.”
- A nie może po prostu pójść po książkę do Sanpe’a ? –
zapytał się James – Wcale nie musi się go bać.
- No właśnie – poparł go Syriusz
„A właściwie dlaczego tak się boi Snape’a?”
- O tym mówię – powiedział James
Wstał i oznajmił Ronowi i Hermionie, że idzie
do Snape’a, żeby go poprosić o zwrot książki.
- Mnie do tego nie namówisz - odpowiedzieli
równocześnie.
„Ale Harry uważał, że Snape mu nie odmówi,
jeśli będzie przy tym jakiś inny nauczyciel.”
- Dobry pomysł Harry – pochwaliła go Lily. Miała nadzieję,
że odziedziczył po niej choć trochę inteligencji.
„Zszedł na dół do pokoju nauczycielskiego i
zapukał. Nie było odpowiedzi. Zapukał ponownie. Nic.
Może Snape zostawił tam książkę? Warto
spróbować. Uchylił lekko drzwi, zajrzał do środka - i zobaczył coś, co nim
wstrząsnęło.
W pokoju byli tylko Snape i Filch.”
- To takie straszne – powiedział Syriusz i zakrył sobie oczy
rękoma i udawał, że się boi.
„Snape zadarł szatę ponad kolana.”
- Coraz gorzej! – krzyknął Łapa. Remus rzucił w niego
poduszką.
„Jedna z jego nóg była zakrwawiona i
poszarpana. Filch podawał mu bandaż.”
- Chciał ominąć psa! – wykrzyknął James.
- Mówiłem! – oznajmił Syriusz z triumfem.
„ - Cholerna sprawa -
mówił Snape. - Niby jak miałem upilnować się przed trzema głowami naraz?”
- Merinie! – wykrzyknął Remus – Wynoś się z tego pokoju,
Harry!
„ Harry starał się
jak najciszej zamknąć drzwi, ale...
- POTTER!”
- Cholera! Teraz
będzie miał jeszcze cięższe życie – jęknął Rogacz
„Twarz Snape’a wykrzywił grymas wściekłości.
Puścił szybko skraj szaty, by ukryć nogę. Harry przełknął ślinę.
- Ja tylko chciałem zapytać, czy mógłby mi pan
oddać moją książkę.
- WYNOŚ SIĘ! PRECZ!
Harry uciekł, zanim Snape zdążył pozbawić
Gryffindor kilku kolejnych punktów. Wrócił pędem na górę.
- No i co? Masz? - zapytał Ron. - Co się
stało? Harry opowiedział im szeptem, co zobaczył.
- Wiecie, co to znaczy? Próbował przejść
zakazanym korytarzem! Pamiętacie? To tam właśnie szedł, kiedy go widzieliśmy w
Noc Duchów... On szukał tego, czego strzeże ten potwór! I stawiam moją różdżkę,
że to on wpuścił do zamku trolla, żeby narobić zamieszania!”
- Widzisz James. Nawet Harry się ze mną zgadza – odparł
Syriusz.
Hermiona zrobiła wielkie oczy.
- Nie... tego by nie zrobił. Wiem, że nie jest
zbyt miły, ale przecież nie próbowałby ukraść czegoś, co tak zazdrośnie ukrywa
Dumbledore.”
- Dokładnie – dodał James. Syriusz posłał mu spojrzenie
pełne grozy.
„ - Bo ty jesteś
przekonana, że wszyscy nauczyciele są święci - prychnął Ron. - Ja tam się
zgadzam z Harrym. Nie mam za grosz zaufania do tego Snape’a. Ale czego on
szuka? Czego strzeże ten piekielny pies?”
- To kamień. Ile razy mam powtarzać – odparł Łapa.
- Mógłbyś przestać z tą głupią teorią – powiedział Remus.
- Jeszcze będziecie przyznawać mi racje – mruknął do siebie Black. Był zły, że nikt nu nie wierzy.
„Harry poszedł do łóżka z głową pełną pytań.
Neville chrapał już głośno, ale Harry nie mógł zasnąć. Starał się uwolnić od
natłoku myśli, wiedział, że powinien się wyspać, przecież za kilka godzin
wystąpi w swoim pierwszym meczu quidditcha, ale nie mógł zapomnieć wyrazu
twarzy Snape’a, kiedy zobaczył jego zakrwawioną nogę.
Ranek był słoneczny i mroźny.”
- Idealnie warunki do gry – powiedział James
„Wielką Salę wypełniał rozkoszny zapach
pieczonych kiełbasek i podniecony gwar. Wszyscy szykowali się na dobre
widowisko.”
James się uśmiechnął.
„- Musisz coś zjeść.
- Nie chcę.
- Chociaż kawałek tostu - błagała Hermiona.
- Nie jestem głodny.”
- Musisz jeść. Musisz mieć siły! Zjedz coś Harry, proszę –
błagał go James
- Ale ty wiesz, że on cię nie słyszy? – zapytał go Remus i
oberwał poduszką. Syriusz się zaśmiał.
„ Harry czuł się
okropnie. Za godzinę miał wyjść na boisko.
- Harry, musisz mieć siły - powiedział Seamus
Finnigan. - Przeciwnicy zawsze chcą wyeliminować szukającego.
- Dziękuję ci, stary - odrzekł Harry, patrząc,
jak Seamus polewa sobie kiełbaski keczupem.”
Jest uparty jak matka
– pomyślał Syriusz i zaczął się śmiać. Reszta spojrzała na niego jak na idiotę.
- Co cie tak śmieszy? - zapytał się Peter, ale nie dostał
odpowiedzi.
„O jedenastej na stadionie zebrała się chyba
cała szkoła. Wielu miało lornetki. Ławki dla publiczności były umieszczone dość
wysoko, ale w trakcie meczu quidditcha czasami i tak trudno było zobaczyć, co
się dzieje.
Ron i Hermiona usiedli w najwyższym rzędzie,
razem z Neville’em, Seamusem i Deanem. Mieli dla Harry’ego niespodziankę:
wielki transparent, zrobiony z jednego z pogryzionych przez Parszywka
prześcieradeł, z napisem: POTTER NA PREZYDENTA. Dean, który był dobry z rysunków,
namalował pod spodem lwa - godło Gryffindoru. Hermiona wyszukała sprytne małe
zaklęcie, tak że lew i napis mieniły się różnymi kolorami.”
- Oooo – zagruchała Lily – Jakie to słodkie.
Cieszyła się, że Harry ma przyjaciół.
„Tymczasem Harry i reszta drużyny przebierali
się w szatni w szkarłatne szaty do quidditcha (Ślizgoni mieli grać w
zielonych).”
- Boooo! – krzyczeli James i Syriusz
„Wood odchrząknął głośno, żeby wszystkich
uciszyć.
- No dobra, chłopaki... - zaczął.
- I dziewczyny - powiedziała Angelina Johnson,
grająca na pozycji ścigającego.
- I dziewczyny - zgodził się Wood. - To jest
to.
- Coś naprawdę wielkiego - powiedział Fred
Weasley.
- Coś, na co wszyscy czekaliśmy - dodał
George.
- Znamy przemówienie Olivera na pamięć -
powiedział Harry’emu Fred. - Byliśmy w drużynie w zeszłym roku.”
Wszyscy się zaśmiali.
- Oni naprawdę są zabawni – podsumował Łapa
„- Wy dwaj, zamknijcie się - uciszył ich Wood.
- To najlepsza drużyna Gryffindoru od wielu lat. Wychodzimy po zwycięstwo. I
wiem, że zwyciężymy.
Obrzucił ich groźnym spojrzeniem, jakby chciał
dodać „albo przegramy”.”
- Tak robi każdy kapitan – powiedział James
„- Dobra. Już czas. Życzę wszystkim
powodzenia.”
James zatarł ręce i uśmiechnął się.
„Harry wyszedł z szatni za Fredem i George'em
i mając nadzieję, że nogi nie odmówią mu posłuszeństwa, wkroczył na boisko
wśród głośnych wiwatów.”
- WooHoo – wiwatował
James
„Sędziowała pani Hooch. Stała pośrodku boiska,
czekając na obie drużyny. Miotłę trzymała w ręku.
- A teraz posłuchajcie: chcę, żeby to była
ładna, czysta gra - powiedziała, kiedy wszyscy zawodnicy zebrali się wokół
niej.
Harry zauważył, że mówiąc to, zwracała się
szczególnie do kapitana Ślizgonów, Markusa Flinta z piątego roku, który
sprawiał wrażenie, jakby miał w żyłach trochę krwi trollów.”
- Ślizgoni zawsze oszukiwali – powiedział James i to było
według niego bardzo nie fair.
„Kątem oka dostrzegł też powiewający wysoko
transparent ze świetlistym napisem „Potter na prezydenta”. Serce mu
podskoczyło., Poczuł się lepiej.”
Lily uśmiechnęła się czule.
„- Proszę dosiąść mioteł.
Harry dosiadł swojego Nimbusa Dwa Tysiące.
Pani Hooch zadęła w wielki srebrny gwizdek.
Piętnaście mioteł poderwało się w powietrze.
Zaczęło się.
- ...Angelina Johnson natychmiast przejmuje
kafla”
- Tak! – wykrzyknął James. Syriusz klasnął w dłonie, a Remus
wiercił się niespokojnie.
„... cóż to za
wspaniały ścigający, ta dziewczyna, no i przy tym taka ładna...
- JORDAN!
- Przepraszam, pani profesor.”
- Założę się, że to McGonagall – oznajmił Remus
„Przyjaciel bliźniaków, Lee Jordan, był
komentatorem, a profesor McGonagall kontrolowała jego popisy.”
- Mówiłem!
„ - Świetne
prowadzenie, zgrabny przerzut do Alicji Spinnet, to nowe odkrycie Olivera
Wooda, w zeszłym roku była w rezerwie... z powrotem do Johnson i... nie,
Gryfoni tracą piłkę, kapitan Ślizgonów, Marcus Flint przejmuje kafla”
- Boo! – zawyli huncwoci. Lily przewróciła oczami.
„i natychmiast podrywa się w górę... szybuje
jak orzeł... zamierza strze... nie, Wood, obrońca Gryfonów, znakomicie wyłapuje
kafla,”
- Hurra!
„oddaje Katie Bell, co za wspaniały zwód,
ograła Flinta, już jest wysoko, nurkuje i... OCH!”
- Tłuczek! – powiedzieli wszyscy razem. James skrzywił się.
Wiedział jak to boli.
„... to musiało
zaboleć, tłuczek rąbnął ją w tył głowy... kafel w posiadaniu Ślizgonów”
- BOOO!
„... to Adrian Pucey
szybuje ku słupkom bramkowym, ale... tak, zablokowany przez drugi tłuczek,”
- TAK!
„podbity tam przez Freda albo George’a
Weasleya, trudno powiedzieć, którego... w każdym razie to bardzo ładne zagranie
pałkarza i Johnson znowu ma kafla, przed nią nie ma nikogo, rusza do przodu...
naprawdę, mknie jak jastrząb... wyminęła pędzący ku niej tłuczek... słupki są
już blisko... strzelaj, Angelino!... obrońca Bletchey nurkuje... nie trafia...
GOL DLA GRYFONÓW!”
- Huuurrrraaaaaa!
Rozległy się radosne wiwaty Gryfonów i jęki
zawodu Ślizgonów.”
- Hahahaha
„ - Ruszajcie się!
Śmiało!
- Hagrid!
Ron i Hermiona ścisnęli się, by zrobić
Hagridowi miejsce obok siebie.
- Patrzyłem z mojej chaty - rzekł Hagrid,
klepiąc wielką lornetę, wiszącą mu na szyi - ale to nie to, co być tutaj, w
tłumie. Znicz jeszcze się nie pokazał, co?
- Nie - odrzekł Ron. - Na razie Harry nie ma
wiele do roboty.
- Unika kłopotów, bardzo dobrze - powiedział
Hagrid, podnosząc lornetkę do oczu i wpatrując się w plamkę na niebie.
Harry szybował wysoko, ponad grającymi,
wypatrując znicza.. Była to część planu jego i Wooda.
- Trzymaj się z daleka, dopóki nie wypatrzysz
znicza. - powiedział mu Wood. - Nie chcemy, żeby cię zaatakowali, zanim
nadejdzie właściwa pora.”
- To ma sens – mruknął Rogacz
„ Kiedy Angelina
zdobyła pierwsze dziesięć punktów, Harry zrobił w powietrzu parę pętli, by dać
upust swej radości. Teraz wrócił na swoją pozycję, rozglądając się za zniczem.”
- Będzie dobrze, Harry – powiedział James – Skoncentruj
się…. Szukaj dalej.
„Raz zobaczył jakiś złoty błysk, ale okazało
się, że to tylko refleks słońca w zegarku któregoś z Weasleyów, a raz tłuczek
wystrzelił ku niemu jak kula armatnia, ale zrobił unik, a po chwili pojawił się
ścigający Fred Weasley.
- Jak, w porządku? - krzyknął w locie i z
całej siły odbił tłuczka w kierunku Marcusa Flinta.”
- Ślizgoni mają kafla”
- Booo
„- mówił Lee Jordan - ścigający Pucey unika
dwóch tłuczków, mija obu Weasleyów, Bell, śmiga ku... zaraz, zaraz... czy to był
znicz?”
- Dalej Harry! – krzyknął James. Dobrze wiedział jak się czuje Harry. Wszyscy liczą na szukającego
i to na nim spoczywa cała presja.
„Pomruk przeszedł przez tłum, kiedy Adrian
Pucey puścił kafla, oglądając się przez ramię na złoty błysk, który przemknął
mu koło lewego ucha.
Harry zobaczył to. Czując, jak go ogarnia fala
podniecenia, zanurkował w dół, za złotą smugą. Ślizgon Terence Higgs też ją
dostrzegł. Obaj, ramię w ramię, pomknęli ku zniczowi, a wszyscy ścigający
zawiśli w powietrzu, zapominając o tym, co powinni robić.”
- Co za idioci. Bierzcie tego kafla i atakujcie Ślizgonów.
Ich bramkarz jest teraz rozproszony! – krzyczał James.
- Uspokój się – upomniała go Lilly
- Jestem spokojny!
„Harry był szybszy od Higgsa.”
- Dobrze Harry. Leć! – krzyczał Syriusz
„ Widział już dobrze
małą kulkę, trzepoczące srebrne skrzydełka... zwiększył szybkość i...
ŁUUUP! Ryk wściekłości wydarł się z gardeł
Gryfonów na trybunach - Marcus Flint umyślnie zablokował Harry’ego, tak że ten
ledwo się utrzymał na miotle, która zboczyła z kursu.”
- Booo! – wydzierał się Syriusz
- To był faul! To był faul! – krzyczał James
„ - Faul! - krzyczeli
Gryfoni.
Pani Hooch skarciła ostro Flinta i zarządziła
rzut wolny dla Gryfonów. Zrobiło się małe zamieszanie, a złoty znicz ponownie
gdzieś zniknął.
- Usunąć go z boiska! Czerwona kartka! -
ryczał Dean Thomas.”
- Co jest? - zadziwił się James
- W piłce nożnej, sędzia może pokazać zawodnikowi czerwona
kartkę. Wtedy on musi zejść z boiska. – wytłumaczyła Lily
- Fajnie
„- O czym ty mówisz? - zdziwił się Ron.
- Czerwona kartka! W piłce nożnej pokazują ci
czerwoną kartkę i musisz zejść z boiska!
- Ale to nie jest piłka nożna - przypomniał mu
Ron. Hagrid poparł jednak Deana.
- Powinni zmienić przepisy. Flint mógł strącić
Harry’ego z miotły.
Lee Jordan miał problemy z bezstronnością.
- Tak więc... po tym oczywistym i odrażającym
oszustwie...
- Jordan! - warknęła profesor McGonagall.”
- No, ale przecież to prawda – odparł Remus
„- To znaczy... po tym jawnym, oburzającym
faulu...
- Jordan, ostrzegam cię...
- No dobrze już, dobrze. Flint o mały włos nie
zabił szukającego Gryfonów, co mogło się zdarzyć każdemu, to jasne, więc rzut
wolny dla Gryfonów, wybija Spinnet, bez kłopotów, gra toczy się dalej, kafel
wciąż w posiadaniu Gryfonów...”
- WooHoo
„To się stało, gdy Harry uniknął jeszcze
jednego tłuczka, który śmignął mu tuż koło głowy.”
- Co się stało? – zapytała Lily
- Nie wiem. Kontynuuj Peter – odparł Lunatyk
„Nagle jego miotła pochyliła się gwałtownie,
tak że przez ułamek sekundy był pewny, że z niej spadnie. Ścisnął mocno kij
dłońmi i kolanami. Jeszcze nigdy nie poczuł czegoś takiego.”
- Co się dzieje? – zapytała Lilly. Teraz zaczęła się
porządnie martwić – James? – Jednak
on wzruszył tylko ramionami i spojrzał z niepokojem na książkę.
„To stało się ponownie - jakby miotła
próbowała go z siebie zrzucić. Co się dzieje? Przecież Nimbus Dwa Tysiące nie
może ni stąd ni zowąd postanowić, że będzie zrzucał z siebie jeźdźców.”
Wszyscy patrzyli z coraz większym zmartwieniem na książkę.
„Harry spróbował
zawrócić w kierunku słupków Gryffindoru - pomyślał, że trzeba poprosić Wooda o
czas - i zdał sobie sprawę, że miotła w ogóle go nie słucha. Nie mógł jej
zawrócić. W ogóle nie mógł nią kierować.”
- Trzymaj się Harry – szepnął James i skrzyżował palce.
„ Robiła zygzaki w
powietrzu, a co jakiś czas podrygiwała raptownie, co sprawiało, że z wielkim
trudem utrzymywał się na kiju. Lee wciąż komentował.
- Ślizgoni mają piłkę”
- Boo – krzyknęli wszyscy, chociaż z mniejszym
zaangażowaniem niż poprzednio.
„... Flint leci z
kaflem... mija Spinnet... mija Bell... tłuczek trafia go prosto w twarz... mam
nadzieję, że ma złamany nos”
Wszyscy zachichotali.
„... to był żart,
pani profesor... strzela... och, nieeee....
Ślizgoni ryknęli z radości.”
- Booo
„ Jak dotąd nikt nie
zauważył dziwnego zachowania miotły Harry’ego, która unosiła go powoli coraz
wyżej, poza pole gry, podrygując i robiąc gwałtowne skręty, jak narowisty koń.”
- Ktoś musi mu pomóc. Przecież on zaraz spadnie! – krzyknęła
Lily. Martwiła się i to poważnie. Przecież tu chodziło o jej syna.
„ - Nie mam pojęcia,
co ten Harry wyprawia - mruknął Hagrid, który patrzył przez lornetkę. - Gdybym
go nie znał, to bym powiedział, że stracił panowanie nad miotłą... ale przecież
on nie może...”
- No właśnie – potwierdził
Remus
„Nagle wszyscy wstali, pokazując sobie palcami
Harry’ego. Jego miotła zaczęła wywijać koziołki, a on ledwo się na niej
trzymał.”
Lily westchnęła. Jams zaczął nerwowo przechodzić się po
pokoju.
„ A potem cała
widownia zamarła.”
Lily pisnęła z przerażenia, James zamarł w pół-kroku, reszta
wstrzymała oddechy.
„Miotła raptownie podskoczyła, stanęła dęba, a
Harry zsunął się z niej i zawisł na kiju, trzymając się go jedną ręką.”
- Niech ktoś mu pomoże – pisnęła Lily.
- Co się do cholery dzieje? - zapytał samego siebie Rogacz.
„ - Może coś się
stało, kiedy go Flint przyblokował? - szepnął Seamus.
- To niemożliwe - powiedział Hagrid
roztrzęsionym głosem. - Miotle nic nie może zaszkodzić... oprócz czarnej
magii... Żaden dzieciak nie mógłby uszkodzić Nimbusa Dwa Tysiące.”
- Snape! – wykrzyknął nagle Syriusz. Reszt spojrzała na
niego dziwnie.
- Snape, co? - zapytała Lily
- On to robi. Snape to robi! – odpowiedział.
- Nie bądź głupi – odparł James. Może i Snape był mściwy,
ale nie chciało mu się wierzyć, że posunąłby się do takiego stopnia.
„Na te słowa Hermiona złapała jego lornetkę,
ale zamiast spojrzeć na Harry’ego, zaczęła nią gorączkowo przeszukiwać tłum.
- Co ty robisz? - jęknął Ron, szary na twarzy.
- Wiedziałam - wydyszała. - Snape... zobacz.”
- Mówiłem! – wykrzyknął Black z triumfem
„Ron chwycił lornetkę. Snape stał pośrodku
trybuny naprzeciw nich. Oczy miał utkwione w Harrym i nieustannie coś mamrotał.”
Lily spojrzała z niedowierzaniem na książkę, a huncwoci ze
złością.
„- On coś robi... czaruje miotłę - powiedziała
Hermiona.
- To co zrobimy?
- Zostawcie to mnie.
I znikła, zanim Ron zdążył wypowiedzieć słowo.
Ron znowu skierował lornetkę na Harry’ego. Miotła dygotała tak wściekle, że
wydawało się niemożliwe, by utrzymał się dłużej. Wszyscy już stali, patrząc z
przerażeniem, jak Weasleyowie próbują ściągnąć Harry’ego na jedną ze swoich
mioteł, ale bez rezultatu - za każdym razem, gdy się do niego zbliżali, jego
miotła podskakiwała jeszcze wyżej. Krążyli więc pod nim, najwyraźniej mając
nadzieję złapać go w locie. Tymczasem Marcus Flint przejął kafla i strzelił
pięć bramek, choć nikt nie zwracał na to uwagi.”
- Powinni odwołać mecz
– odparł James
„- Hermiono, zrób coś - mruczał zrozpaczony
Ron.
Hermiona przepchnęła się do sektora, w którym
stał Snape i pobiegła wzdłuż rzędu tuż za nim. Nawet się nie zatrzymała, żeby
powiedzieć „przepraszam”, gdy niechcący popchnęła profesora Quirrella, tak że
wpadł na głowę do następnego rzędu.
Kiedy dotarła do Snape’a, kucnęła, wyciągnęła
różdżkę i wyszeptała parę dobrze dobranych słów. Z różdżki wystrzelił
jasnoniebieski płomień - wprost na skraj szaty Snape’a.”
- Dobrze! Mądra dziewczynka! – pochwaliła ją Lily
- Zapłaci mi za to – powiedział przez zęby, zły na Snape’a
Rogacz
„Minęło ze trzydzieści sekund, zanim Snape
zorientował się, że płonie. Po jego krótkim wrzasku poznała, że osiągnęła to,
co zamierzała. Szybko zebrała płomienie do małego garnuszka, który miała w
kieszeni, i wycofała się chyłkiem, prawie na czworakach. Snape nigdy się nie
dowie, co się właściwie stało.
Ale to wystarczyło. Wysoko, w powietrzu, Harry
nagle poczuł, że jest w stanie z powrotem dosiąść Nimbusa.”
Lily odetchnęła z ulgą. James przetarł czoło.
„ - Neville, możesz
już patrzyć! - krzyknął Ron. Neville od pięciu minut szlochał z twarzą ukrytą w
kurtce Hagrida.
Harry szybował już w dół. Wszyscy zobaczyli,
jak zakrywa sobie usta rękami, jakby miał zwymiotować”
- O rany! – powiedziała Lily i przyłożyła sobie dłonie do
ust. James znów posyłał książce przerażone spojrzenia.
„ - wylądował prawie
na czworakach - zakaszlał - i coś złotego spadło mu na dłoń.”
- On ma znicza! – wykrzyknął James uradowany. Syriusz zaczął
bić barwo, po chwili wszyscy już klaskali.
- To się nazywa mieć szczęście – podsumował Remus.
„- Mam znicz! - krzyknął, wymachując nim nad
głową.
Mecz zakończył się ogólnym zamieszaniem.
- On go nie złapał, on go prawie połknął -
ryczał wciąż Flint jeszcze dwadzieścia minut później, ale niczego to nie
zmieniało: Harry nie złamał żadnego przepisu i Lee Jordan wciąż wykrzykiwał
rezultat - Gryffindor wygrał stu siedemdziesięcioma punktami do
sześćdziesięciu. Ale Harry już tego nie słyszał. Pił mocną herbatę w chatce Hagrida,
razem z Ronem i Hermioną.”
- Za dużo wrażeń jak na jeden dzień – westchnęła Lily.
- A to jeszcze nie koniec książki –
upomniał ją Black
„- To był Snape - wyjaśniał mu Ron. - Hermioną
go zobaczyła. Czarował twoją miotłę, nie spuszczał z ciebie wzroku.
- Bzdury - rzekł Hagrid. - Niby dlaczego
miałby to robić?”
- Hmm… ciekawe –
mruknął James udając, że się zastanawia – Ach, no tak. Może chciał się zemścić,
albo coś.
- Myślisz? - zapytał się Syriusz, jednak on wzruszył tylko
ramionami.
„Harry, Ron i Hermioną wymienili znaczące
spojrzenia, zastanawiając się, czy mu powiedzieć. Harry uznał, że trzeba
wyjawić prawdę.
- Czegoś się o nim dowiedziałem - powiedział.
- W Noc Duchów próbował przejść koło psa o trzech głowach. Potwór go ugryzł.
Sądzimy, że chciał ukraść to, czego strzeże pies.
Hagrid wypuścił z rąk dzbanek.
- Skąd wiecie o Puszku? - zapytał.”
- Puszek. – Syriusz się roześmiał.
- Jak można tak nazwać trójgłowego psa? - zdziwiła się Lily.
- Dla Hagrida to normalne – odparł Remus
- Nawet za bardzo – dodał James
„- O Puszku?
- No tak... to mój pies... kupiłem go od
jednego Greka... w pubie, w zeszłym roku... pożyczyłem go Dumbledore'owi, żeby
pilnował...
- Czego? - zapytał Harry.”
- To kamień! – powiedział Syriusz, ale został zignorowany.
„ - No... co to, to
nie, więcej wam nic nie powiem, nawet nie pytajcie - odburknął Hagrid. - To
ściśle tajne, ot co.
- Ale Snape próbował to wykraść.
- Bzdura - powtórzył Hagrid. - Snape jest
nauczycielem w Hogwarcie, nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
- Więc dlaczego próbował zabić Harry’ego? -
zawołała Hermioną.
Po wydarzeniach ostatniego popołudnia z całą
pewnością zmieniła zdanie o Snapie.
- W końcu potrafię poznać, czy ktoś rzuca zły
urok, jak to zobaczę - dodała. - Trzeba mieć stały kontakt wzrokowy, a Snape
ani razu nie mrugnął okiem, sama widziałam!”
- I to jak dal mnie jest wystarczający powód, aby wywalić
Snape’a ze szkoły – powiedział Rogacz
- Dokładnie – poparł go Łapa
„- A ja wam mówię, że się mylicie! - zaperzył
się Hagrid. - Nie mam pojęcia, dlaczego miotła Harry’ego zachowywała się tak
dziko, ale Snape nigdy by nie zabił ucznia! A teraz posłuchajcie mnie, wszyscy
troje! Grzebiecie w sprawach, które was nie dotyczą. To niebezpieczne.
Zapomnijcie o tym psie, zapomnijcie o tym, czego on strzeże. To jest sprawa
między profesorem Dumbledore’em a Nicolasem Flamelem...”
- Hagrid chyba powiedział trochę za dużo – odparła Lily
uśmiechając się.
-„ Aha! - krzyknął Harry. - A więc w to jest
zamieszany jakiś Nicolas Flamel, tak?
Hagrid miał taką minę, jakby był wściekły na
samego siebie.”
Wszyscy zachichotali.
- Koniec rozdziału – oznajmił Peter
- Będę czytać dalej – powiedział Remus. Peter podał mu
książkę. Zagłębiali się coraz dalej w strony książki.