poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział jedenasty


 QUIDDITCH


„Nadszedł listopad i zrobiło się bardzo zimno. Góry wokół szkoły pobielały, a jezioro lśniło jak stalowa tafla. Rano trawniki pokrywał szron. Z okien zamku można było zobaczyć Hagrida, jak oczyszcza oblodzone tyczki bramkowe na boisku, ubrany w kurtkę z kretów, rękawice z królików i wysokie buty z bobrów.
Rozpoczął się sezon quidditcha.”
- Woohoo – wiwatował James i Syriusz.
 „W sobotę Harry miał wystąpić w swoim pierwszym meczu po wielu tygodniach treningu: Gryfoni przeciw Ślizgonom. Jeśli wygrają Gryfoni,”
- A wygrają – przerwał James. No przecież jak mogłoby być inaczej.
„ przesuną się na drugie miejsce w tabeli domów.
 Mało kto widział Harry’ego w grze, bo Wood postanowił, że będzie ich tajną bronią i utrzymywał to w tajemnicy.”
- Dobre postanowienie Wood – powiedział Syriusz z entuzjazmem w głosie.
 „Ale i tak wieść o tym, że Harry trenuje jako szukający, jakoś się rozniosła i nie wiadomo było, co jest gorsze - ludzie mówiący mu, że jest naprawdę dobry, czy ci, którzy twierdzili, że będą pod nim biegać z materacem.”
- Wcale nie będzie tak źle. Przecież to McGonagall go wybrała – powiedział Remus.  
„Przyjaźń z Hermioną miała dla niego naprawdę duże znaczenie. Bez niej nie poradziłby sobie z nawałem prac domowych, bo Wood wyciskał z nich ostatnie poty na treningach. Pożyczyła mu też Quidditch przez wieki, książkę, która okazała się bardzo ciekawą, choć nie zawsze dodającą otuchy lekturą.
 „Harry dowiedział się, że w quidditchu istnieje aż siedemset sposobów faulowania i że wszystkie zostały wykorzystane w Pucharze Świata - w 1473 roku; że szukający byli zwykle najmniejszymi i najszybszymi graczami i że najpoważniejsze kontuzje przytrafiały się właśnie im;”
Lily spojrzała na książkę z przerażeniem, a James przewrócił oczami.
 „że choć rzadko dochodziło do wypadków śmiertelnych, zdarzało się, że znikali sędziowie, by po paru miesiącach odnaleźć się na Saharze.”
Każdy się zaśmiał.
- To naprawdę jest zabawne – powiedział Syriusz powstrzymując się od śmiechu.
 „Od czasu, gdy Harry i Ron uratowali ją od niechybnej śmierci z rąk górskiego trolla, Hermiona nie była już tak bezwzględna wobec łamania regulaminu szkolnego i obcowanie z nią stało się o wiele przyjemniejsze.”
- Mają na nią zły wpływ – odparł Łapa udając, że to jest bardzo złe, ale za bardzo mu nie wyszło. Remus parsknął.
„W dniu poprzedzającym pierwszy mecz Harry’ego wszyscy troje wyszli podczas przerwy na zimny dziedziniec, a Hermiona wyczarowała im jasny, niebieski płomień, który można było zamknąć w słoju od marmolady.”
- To nie jest zgodne z regulaminem! – oburzył się Remus. Obudził się w nim prefekt.
 „Stali, grzejąc się przy nim, kiedy nagle pojawił się Snape.”
Rogacz warknął.
 „Harry zauważył, że Snape utyka na jedną nogę.”
- Dobrze mu tak – powiedzieli razem James i Syriusz. Lily zmarszczyła brwi.
„ Skupili się blisko, by ukryć płomień, bo byli pewni, że wykorzystywanie magii do takich celów jest zabronione.”
- Bo jest – mruknął Lunatyk
 „Niestety, ich miny musiały się wydać Snape’owi podejrzane, bo podszedł do nich, wyraźnie chcąc się do czegoś przyczepić. Nie zobaczył płomienia, ale wypatrzył książkę, którą Harry trzymał pod pachą.
 - Co tam masz, Potter?
 Harry pokazał mu książkę; był to Quidditch przez wieki.”
- NIE! Zasada numer jeden: wypieraj się wszystkiego – powiedział James. Lily przewróciła oczami.
„ - Książek z biblioteki nie wolno wynosić poza obręb szkoły. Daj mi ją. Gryffindor traci pięć punktów.”
- CO!? Przecież nie ma takiej zasady! – wykrzyknęła Lily. James warknął.
 „- Przed chwilą stworzył ten przepis - mruknął Harry ze złością, kiedy Snape pokuśtykał dalej. - Ciekawe, co mu się stało w nogę.
 - Nie wiem, ale mam nadzieję, że mu ostro dokucza - powiedział Ron mściwym tonem.”
- Ja też mam taka nadzieję – mruknął Syriusz. Nienawidził Snape’a i byłby zadowolony, gdyby go nie było.
 „Tego wieczora w salonie Gryffindoru było wyjątkowo gwarnie. Harry, Ron i Hermiona siedzieli razem tuż przy oknie. Hermiona sprawdzała im pracę domową z zaklęć. Nigdy nie dawała im gotowych wypracowań do przepisania, ale czytała je na głos, żeby sami doszli do właściwych odpowiedzi.”
- Popieram – powiedziała Lily, a James spojrzał na nią z niedowierzaniem.
„ Harry czuł niepokój. Bardzo mu brakowało odebranej przez Snape’a książki, bo miał nadzieję, że pogrążenie się w lekturze pomoże mu odwrócić uwagę od jutrzejszego meczu.”
- A nie może po prostu pójść po książkę do Sanpe’a ? – zapytał się James – Wcale nie musi się go bać.
- No właśnie – poparł go Syriusz
 „A właściwie dlaczego tak się boi Snape’a?”
- O tym mówię – powiedział James
 Wstał i oznajmił Ronowi i Hermionie, że idzie do Snape’a, żeby go poprosić o zwrot książki.
 - Mnie do tego nie namówisz - odpowiedzieli równocześnie.
 „Ale Harry uważał, że Snape mu nie odmówi, jeśli będzie przy tym jakiś inny nauczyciel.”
- Dobry pomysł Harry – pochwaliła go Lily. Miała nadzieję, że odziedziczył po niej choć trochę inteligencji.
 „Zszedł na dół do pokoju nauczycielskiego i zapukał. Nie było odpowiedzi. Zapukał ponownie. Nic.
 Może Snape zostawił tam książkę? Warto spróbować. Uchylił lekko drzwi, zajrzał do środka - i zobaczył coś, co nim wstrząsnęło.
 W pokoju byli tylko Snape i Filch.”
- To takie straszne – powiedział Syriusz i zakrył sobie oczy rękoma i udawał, że się boi.
 „Snape zadarł szatę ponad kolana.”
- Coraz gorzej! – krzyknął Łapa. Remus rzucił w niego poduszką.
 „Jedna z jego nóg była zakrwawiona i poszarpana. Filch podawał mu bandaż.”
- Chciał ominąć psa! – wykrzyknął James.
- Mówiłem! – oznajmił Syriusz z triumfem.
„ - Cholerna sprawa - mówił Snape. - Niby jak miałem upilnować się przed trzema głowami naraz?”
- Merinie! – wykrzyknął Remus – Wynoś się z tego pokoju, Harry!
„ Harry starał się jak najciszej zamknąć drzwi, ale...
 - POTTER!”
- Cholera! Teraz będzie miał jeszcze cięższe życie – jęknął Rogacz  
 „Twarz Snape’a wykrzywił grymas wściekłości. Puścił szybko skraj szaty, by ukryć nogę. Harry przełknął ślinę.
 - Ja tylko chciałem zapytać, czy mógłby mi pan oddać moją książkę.
 - WYNOŚ SIĘ! PRECZ!
 Harry uciekł, zanim Snape zdążył pozbawić Gryffindor kilku kolejnych punktów. Wrócił pędem na górę.
 - No i co? Masz? - zapytał Ron. - Co się stało? Harry opowiedział im szeptem, co zobaczył.
 - Wiecie, co to znaczy? Próbował przejść zakazanym korytarzem! Pamiętacie? To tam właśnie szedł, kiedy go widzieliśmy w Noc Duchów... On szukał tego, czego strzeże ten potwór! I stawiam moją różdżkę, że to on wpuścił do zamku trolla, żeby narobić zamieszania!”
- Widzisz James. Nawet Harry się ze mną zgadza – odparł Syriusz.  
 Hermiona zrobiła wielkie oczy.
 - Nie... tego by nie zrobił. Wiem, że nie jest zbyt miły, ale przecież nie próbowałby ukraść czegoś, co tak zazdrośnie ukrywa Dumbledore.”
- Dokładnie – dodał James. Syriusz posłał mu spojrzenie pełne grozy.
„ - Bo ty jesteś przekonana, że wszyscy nauczyciele są święci - prychnął Ron. - Ja tam się zgadzam z Harrym. Nie mam za grosz zaufania do tego Snape’a. Ale czego on szuka? Czego strzeże ten piekielny pies?”
- To kamień. Ile razy mam powtarzać – odparł Łapa.
- Mógłbyś przestać z tą głupią teorią – powiedział Remus.
- Jeszcze będziecie przyznawać mi racje – mruknął do siebie Black. Był zły, że nikt nu nie wierzy.
 „Harry poszedł do łóżka z głową pełną pytań. Neville chrapał już głośno, ale Harry nie mógł zasnąć. Starał się uwolnić od natłoku myśli, wiedział, że powinien się wyspać, przecież za kilka godzin wystąpi w swoim pierwszym meczu quidditcha, ale nie mógł zapomnieć wyrazu twarzy Snape’a, kiedy zobaczył jego zakrwawioną nogę.
 Ranek był słoneczny i mroźny.”
- Idealnie warunki do gry – powiedział James
 „Wielką Salę wypełniał rozkoszny zapach pieczonych kiełbasek i podniecony gwar. Wszyscy szykowali się na dobre widowisko.”
James się uśmiechnął.  
 „- Musisz coś zjeść.
 - Nie chcę.
 - Chociaż kawałek tostu - błagała Hermiona.
 - Nie jestem głodny.”
- Musisz jeść. Musisz mieć siły! Zjedz coś Harry, proszę – błagał go James
- Ale ty wiesz, że on cię nie słyszy? – zapytał go Remus i oberwał poduszką. Syriusz się zaśmiał.
„ Harry czuł się okropnie. Za godzinę miał wyjść na boisko.
 - Harry, musisz mieć siły - powiedział Seamus Finnigan. - Przeciwnicy zawsze chcą wyeliminować szukającego.
 - Dziękuję ci, stary - odrzekł Harry, patrząc, jak Seamus polewa sobie kiełbaski keczupem.”
Jest uparty jak matka – pomyślał Syriusz i zaczął się śmiać. Reszta spojrzała na niego jak na idiotę.
- Co cie tak śmieszy? - zapytał się Peter, ale nie dostał odpowiedzi.
 „O jedenastej na stadionie zebrała się chyba cała szkoła. Wielu miało lornetki. Ławki dla publiczności były umieszczone dość wysoko, ale w trakcie meczu quidditcha czasami i tak trudno było zobaczyć, co się dzieje.
 Ron i Hermiona usiedli w najwyższym rzędzie, razem z Neville’em, Seamusem i Deanem. Mieli dla Harry’ego niespodziankę: wielki transparent, zrobiony z jednego z pogryzionych przez Parszywka prześcieradeł, z napisem: POTTER NA PREZYDENTA. Dean, który był dobry z rysunków, namalował pod spodem lwa - godło Gryffindoru. Hermiona wyszukała sprytne małe zaklęcie, tak że lew i napis mieniły się różnymi kolorami.”
- Oooo – zagruchała Lily – Jakie to słodkie.
Cieszyła się, że Harry ma przyjaciół.
 „Tymczasem Harry i reszta drużyny przebierali się w szatni w szkarłatne szaty do quidditcha (Ślizgoni mieli grać w zielonych).”
- Boooo! – krzyczeli James i Syriusz
 „Wood odchrząknął głośno, żeby wszystkich uciszyć.
 - No dobra, chłopaki... - zaczął.
 - I dziewczyny - powiedziała Angelina Johnson, grająca na pozycji ścigającego.
 - I dziewczyny - zgodził się Wood. - To jest to.
 - Coś naprawdę wielkiego - powiedział Fred Weasley.
 - Coś, na co wszyscy czekaliśmy - dodał George.
 - Znamy przemówienie Olivera na pamięć - powiedział Harry’emu Fred. - Byliśmy w drużynie w zeszłym roku.”
Wszyscy się zaśmiali.
- Oni naprawdę są zabawni – podsumował Łapa
 „- Wy dwaj, zamknijcie się - uciszył ich Wood. - To najlepsza drużyna Gryffindoru od wielu lat. Wychodzimy po zwycięstwo. I wiem, że zwyciężymy.
 Obrzucił ich groźnym spojrzeniem, jakby chciał dodać „albo przegramy”.”
- Tak robi każdy kapitan – powiedział James  
 „- Dobra. Już czas. Życzę wszystkim powodzenia.”
James zatarł ręce i uśmiechnął się.  
 „Harry wyszedł z szatni za Fredem i George'em i mając nadzieję, że nogi nie odmówią mu posłuszeństwa, wkroczył na boisko wśród głośnych wiwatów.”
- WooHoowiwatował James
 „Sędziowała pani Hooch. Stała pośrodku boiska, czekając na obie drużyny. Miotłę trzymała w ręku.
 - A teraz posłuchajcie: chcę, żeby to była ładna, czysta gra - powiedziała, kiedy wszyscy zawodnicy zebrali się wokół niej.
 Harry zauważył, że mówiąc to, zwracała się szczególnie do kapitana Ślizgonów, Markusa Flinta z piątego roku, który sprawiał wrażenie, jakby miał w żyłach trochę krwi trollów.”
- Ślizgoni zawsze oszukiwali – powiedział James i to było według niego bardzo nie fair.
 „Kątem oka dostrzegł też powiewający wysoko transparent ze świetlistym napisem „Potter na prezydenta”. Serce mu podskoczyło., Poczuł się lepiej.”
Lily uśmiechnęła się czule.
 „- Proszę dosiąść mioteł.
 Harry dosiadł swojego Nimbusa Dwa Tysiące.
 Pani Hooch zadęła w wielki srebrny gwizdek.
 Piętnaście mioteł poderwało się w powietrze. Zaczęło się.
 - ...Angelina Johnson natychmiast przejmuje kafla”
- Tak! – wykrzyknął James. Syriusz klasnął w dłonie, a Remus wiercił się niespokojnie.
„... cóż to za wspaniały ścigający, ta dziewczyna, no i przy tym taka ładna...
 - JORDAN!
 - Przepraszam, pani profesor.”
- Założę się, że to McGonagall – oznajmił Remus
 „Przyjaciel bliźniaków, Lee Jordan, był komentatorem, a profesor McGonagall kontrolowała jego popisy.”
- Mówiłem!
„ - Świetne prowadzenie, zgrabny przerzut do Alicji Spinnet, to nowe odkrycie Olivera Wooda, w zeszłym roku była w rezerwie... z powrotem do Johnson i... nie, Gryfoni tracą piłkę, kapitan Ślizgonów, Marcus Flint przejmuje kafla”
- Boo! – zawyli huncwoci. Lily przewróciła oczami.
 „i natychmiast podrywa się w górę... szybuje jak orzeł... zamierza strze... nie, Wood, obrońca Gryfonów, znakomicie wyłapuje kafla,”
- Hurra!
 „oddaje Katie Bell, co za wspaniały zwód, ograła Flinta, już jest wysoko, nurkuje i... OCH!”
- Tłuczek! – powiedzieli wszyscy razem. James skrzywił się. Wiedział jak to boli.
„... to musiało zaboleć, tłuczek rąbnął ją w tył głowy... kafel w posiadaniu Ślizgonów”
- BOOO!
„... to Adrian Pucey szybuje ku słupkom bramkowym, ale... tak, zablokowany przez drugi tłuczek,”
- TAK!
 „podbity tam przez Freda albo George’a Weasleya, trudno powiedzieć, którego... w każdym razie to bardzo ładne zagranie pałkarza i Johnson znowu ma kafla, przed nią nie ma nikogo, rusza do przodu... naprawdę, mknie jak jastrząb... wyminęła pędzący ku niej tłuczek... słupki są już blisko... strzelaj, Angelino!... obrońca Bletchey nurkuje... nie trafia... GOL DLA GRYFONÓW!”
- Huuurrrraaaaaa!
 Rozległy się radosne wiwaty Gryfonów i jęki zawodu Ślizgonów.”
- Hahahaha
„ - Ruszajcie się! Śmiało!
 - Hagrid!
 Ron i Hermiona ścisnęli się, by zrobić Hagridowi miejsce obok siebie.
 - Patrzyłem z mojej chaty - rzekł Hagrid, klepiąc wielką lornetę, wiszącą mu na szyi - ale to nie to, co być tutaj, w tłumie. Znicz jeszcze się nie pokazał, co?
 - Nie - odrzekł Ron. - Na razie Harry nie ma wiele do roboty.
 - Unika kłopotów, bardzo dobrze - powiedział Hagrid, podnosząc lornetkę do oczu i wpatrując się w plamkę na niebie.
 Harry szybował wysoko, ponad grającymi, wypatrując znicza.. Była to część planu jego i Wooda.
 - Trzymaj się z daleka, dopóki nie wypatrzysz znicza. - powiedział mu Wood. - Nie chcemy, żeby cię zaatakowali, zanim nadejdzie właściwa pora.”
- To ma sens – mruknął Rogacz  
„ Kiedy Angelina zdobyła pierwsze dziesięć punktów, Harry zrobił w powietrzu parę pętli, by dać upust swej radości. Teraz wrócił na swoją pozycję, rozglądając się za zniczem.”
- Będzie dobrze, Harry – powiedział James – Skoncentruj się…. Szukaj dalej.
 „Raz zobaczył jakiś złoty błysk, ale okazało się, że to tylko refleks słońca w zegarku któregoś z Weasleyów, a raz tłuczek wystrzelił ku niemu jak kula armatnia, ale zrobił unik, a po chwili pojawił się ścigający Fred Weasley.
 - Jak, w porządku? - krzyknął w locie i z całej siły odbił tłuczka w kierunku Marcusa Flinta.”
 - Ślizgoni mają kafla”
- Booo
 „- mówił Lee Jordan - ścigający Pucey unika dwóch tłuczków, mija obu Weasleyów, Bell, śmiga ku... zaraz, zaraz... czy to był znicz?”
- Dalej Harry! – krzyknął James. Dobrze wiedział jak się czuje Harry. Wszyscy liczą na szukającego i to na nim spoczywa cała presja.
 „Pomruk przeszedł przez tłum, kiedy Adrian Pucey puścił kafla, oglądając się przez ramię na złoty błysk, który przemknął mu koło lewego ucha.
 Harry zobaczył to. Czując, jak go ogarnia fala podniecenia, zanurkował w dół, za złotą smugą. Ślizgon Terence Higgs też ją dostrzegł. Obaj, ramię w ramię, pomknęli ku zniczowi, a wszyscy ścigający zawiśli w powietrzu, zapominając o tym, co powinni robić.”
- Co za idioci. Bierzcie tego kafla i atakujcie Ślizgonów. Ich bramkarz jest teraz rozproszony! – krzyczał James.
- Uspokój się – upomniała go Lilly
- Jestem spokojny!
 „Harry był szybszy od Higgsa.”
- Dobrze Harry. Leć! – krzyczał Syriusz
„ Widział już dobrze małą kulkę, trzepoczące srebrne skrzydełka... zwiększył szybkość i...
 ŁUUUP! Ryk wściekłości wydarł się z gardeł Gryfonów na trybunach - Marcus Flint umyślnie zablokował Harry’ego, tak że ten ledwo się utrzymał na miotle, która zboczyła z kursu.”
- Booo! – wydzierał się Syriusz
- To był faul! To był faul! – krzyczał James
„ - Faul! - krzyczeli Gryfoni.
 Pani Hooch skarciła ostro Flinta i zarządziła rzut wolny dla Gryfonów. Zrobiło się małe zamieszanie, a złoty znicz ponownie gdzieś zniknął.
 - Usunąć go z boiska! Czerwona kartka! - ryczał Dean Thomas.”
- Co jest? - zadziwił się James
- W piłce nożnej, sędzia może pokazać zawodnikowi czerwona kartkę. Wtedy on musi zejść z boiska. – wytłumaczyła Lily
- Fajnie
 „- O czym ty mówisz? - zdziwił się Ron.
 - Czerwona kartka! W piłce nożnej pokazują ci czerwoną kartkę i musisz zejść z boiska!
 - Ale to nie jest piłka nożna - przypomniał mu Ron. Hagrid poparł jednak Deana.
 - Powinni zmienić przepisy. Flint mógł strącić Harry’ego z miotły.
 Lee Jordan miał problemy z bezstronnością.
 - Tak więc... po tym oczywistym i odrażającym oszustwie...
 - Jordan! - warknęła profesor McGonagall.”
- No, ale przecież to prawda – odparł Remus
 „- To znaczy... po tym jawnym, oburzającym faulu...
 - Jordan, ostrzegam cię...
 - No dobrze już, dobrze. Flint o mały włos nie zabił szukającego Gryfonów, co mogło się zdarzyć każdemu, to jasne, więc rzut wolny dla Gryfonów, wybija Spinnet, bez kłopotów, gra toczy się dalej, kafel wciąż w posiadaniu Gryfonów...”
- WooHoo
 „To się stało, gdy Harry uniknął jeszcze jednego tłuczka, który śmignął mu tuż koło głowy.”
- Co się stało? – zapytała Lily
- Nie wiem. Kontynuuj Peter – odparł Lunatyk
 „Nagle jego miotła pochyliła się gwałtownie, tak że przez ułamek sekundy był pewny, że z niej spadnie. Ścisnął mocno kij dłońmi i kolanami. Jeszcze nigdy nie poczuł czegoś takiego.”
- Co się dzieje? – zapytała Lilly. Teraz zaczęła się porządnie martwić – James? – Jednak on wzruszył tylko ramionami i spojrzał z niepokojem na książkę.
 „To stało się ponownie - jakby miotła próbowała go z siebie zrzucić. Co się dzieje? Przecież Nimbus Dwa Tysiące nie może ni stąd ni zowąd postanowić, że będzie zrzucał z siebie jeźdźców.”
Wszyscy patrzyli z coraz większym zmartwieniem na książkę.
„Harry spróbował zawrócić w kierunku słupków Gryffindoru - pomyślał, że trzeba poprosić Wooda o czas - i zdał sobie sprawę, że miotła w ogóle go nie słucha. Nie mógł jej zawrócić. W ogóle nie mógł nią kierować.”
- Trzymaj się Harry – szepnął James i skrzyżował palce.
„ Robiła zygzaki w powietrzu, a co jakiś czas podrygiwała raptownie, co sprawiało, że z wielkim trudem utrzymywał się na kiju. Lee wciąż komentował.
 - Ślizgoni mają piłkę”
- Boo – krzyknęli wszyscy, chociaż z mniejszym zaangażowaniem niż poprzednio.
„... Flint leci z kaflem... mija Spinnet... mija Bell... tłuczek trafia go prosto w twarz... mam nadzieję, że ma złamany nos”
Wszyscy zachichotali.
„... to był żart, pani profesor... strzela... och, nieeee....
 Ślizgoni ryknęli z radości.”
- Booo
„ Jak dotąd nikt nie zauważył dziwnego zachowania miotły Harry’ego, która unosiła go powoli coraz wyżej, poza pole gry, podrygując i robiąc gwałtowne skręty, jak narowisty koń.”
- Ktoś musi mu pomóc. Przecież on zaraz spadnie! – krzyknęła Lily. Martwiła się i to poważnie. Przecież tu chodziło o jej syna.
„ - Nie mam pojęcia, co ten Harry wyprawia - mruknął Hagrid, który patrzył przez lornetkę. - Gdybym go nie znał, to bym powiedział, że stracił panowanie nad miotłą... ale przecież on nie może...”
- No właśniepotwierdził Remus
 „Nagle wszyscy wstali, pokazując sobie palcami Harry’ego. Jego miotła zaczęła wywijać koziołki, a on ledwo się na niej trzymał.”
Lily westchnęła. Jams zaczął nerwowo przechodzić się po pokoju.
„ A potem cała widownia zamarła.”
Lily pisnęła z przerażenia, James zamarł w pół-kroku, reszta wstrzymała oddechy.
 „Miotła raptownie podskoczyła, stanęła dęba, a Harry zsunął się z niej i zawisł na kiju, trzymając się go jedną ręką.”
- Niech ktoś mu pomoże – pisnęła Lily.  
- Co się do cholery dzieje? - zapytał samego siebie Rogacz.
„ - Może coś się stało, kiedy go Flint przyblokował? - szepnął Seamus.
 - To niemożliwe - powiedział Hagrid roztrzęsionym głosem. - Miotle nic nie może zaszkodzić... oprócz czarnej magii... Żaden dzieciak nie mógłby uszkodzić Nimbusa Dwa Tysiące.”
- Snape! – wykrzyknął nagle Syriusz. Reszt spojrzała na niego dziwnie.
- Snape, co? - zapytała Lily
- On to robi. Snape to robi! – odpowiedział.
- Nie bądź głupi – odparł James. Może i Snape był mściwy, ale nie chciało mu się wierzyć, że posunąłby się do takiego stopnia.  
 „Na te słowa Hermiona złapała jego lornetkę, ale zamiast spojrzeć na Harry’ego, zaczęła nią gorączkowo przeszukiwać tłum.
 - Co ty robisz? - jęknął Ron, szary na twarzy.
 - Wiedziałam - wydyszała. - Snape... zobacz.”
- Mówiłem! – wykrzyknął Black z triumfem
 „Ron chwycił lornetkę. Snape stał pośrodku trybuny naprzeciw nich. Oczy miał utkwione w Harrym i nieustannie coś mamrotał.”
Lily spojrzała z niedowierzaniem na książkę, a huncwoci ze złością.  
 „- On coś robi... czaruje miotłę - powiedziała Hermiona.
 - To co zrobimy?
 - Zostawcie to mnie.
 I znikła, zanim Ron zdążył wypowiedzieć słowo. Ron znowu skierował lornetkę na Harry’ego. Miotła dygotała tak wściekle, że wydawało się niemożliwe, by utrzymał się dłużej. Wszyscy już stali, patrząc z przerażeniem, jak Weasleyowie próbują ściągnąć Harry’ego na jedną ze swoich mioteł, ale bez rezultatu - za każdym razem, gdy się do niego zbliżali, jego miotła podskakiwała jeszcze wyżej. Krążyli więc pod nim, najwyraźniej mając nadzieję złapać go w locie. Tymczasem Marcus Flint przejął kafla i strzelił pięć bramek, choć nikt nie zwracał na to uwagi.”
- Powinni odwołać meczodparł James
 „- Hermiono, zrób coś - mruczał zrozpaczony Ron.
 Hermiona przepchnęła się do sektora, w którym stał Snape i pobiegła wzdłuż rzędu tuż za nim. Nawet się nie zatrzymała, żeby powiedzieć „przepraszam”, gdy niechcący popchnęła profesora Quirrella, tak że wpadł na głowę do następnego rzędu.
 Kiedy dotarła do Snape’a, kucnęła, wyciągnęła różdżkę i wyszeptała parę dobrze dobranych słów. Z różdżki wystrzelił jasnoniebieski płomień - wprost na skraj szaty Snape’a.”
- Dobrze! Mądra dziewczynka!pochwaliła ją Lily
- Zapłaci mi za to – powiedział przez zęby, zły na Snape’a Rogacz
 „Minęło ze trzydzieści sekund, zanim Snape zorientował się, że płonie. Po jego krótkim wrzasku poznała, że osiągnęła to, co zamierzała. Szybko zebrała płomienie do małego garnuszka, który miała w kieszeni, i wycofała się chyłkiem, prawie na czworakach. Snape nigdy się nie dowie, co się właściwie stało.
 Ale to wystarczyło. Wysoko, w powietrzu, Harry nagle poczuł, że jest w stanie z powrotem dosiąść Nimbusa.”
Lily odetchnęła z ulgą. James przetarł czoło.
„ - Neville, możesz już patrzyć! - krzyknął Ron. Neville od pięciu minut szlochał z twarzą ukrytą w kurtce Hagrida.
 Harry szybował już w dół. Wszyscy zobaczyli, jak zakrywa sobie usta rękami, jakby miał zwymiotować”
- O rany! – powiedziała Lily i przyłożyła sobie dłonie do ust. James znów posyłał książce przerażone spojrzenia.
„ - wylądował prawie na czworakach - zakaszlał - i coś złotego spadło mu na dłoń.”
- On ma znicza! – wykrzyknął James uradowany. Syriusz zaczął bić barwo, po chwili wszyscy już klaskali.
- To się nazywa mieć szczęście – podsumował Remus.
 „- Mam znicz! - krzyknął, wymachując nim nad głową.
 Mecz zakończył się ogólnym zamieszaniem.
 - On go nie złapał, on go prawie połknął - ryczał wciąż Flint jeszcze dwadzieścia minut później, ale niczego to nie zmieniało: Harry nie złamał żadnego przepisu i Lee Jordan wciąż wykrzykiwał rezultat - Gryffindor wygrał stu siedemdziesięcioma punktami do sześćdziesięciu. Ale Harry już tego nie słyszał. Pił mocną herbatę w chatce Hagrida, razem z Ronem i Hermioną.”
- Za dużo wrażeń jak na jeden dzień – westchnęła Lily.
 - A to jeszcze nie koniec książki – upomniał ją Black
 „- To był Snape - wyjaśniał mu Ron. - Hermioną go zobaczyła. Czarował twoją miotłę, nie spuszczał z ciebie wzroku.
 - Bzdury - rzekł Hagrid. - Niby dlaczego miałby to robić?”
- Hmm… ciekawe – mruknął James udając, że się zastanawia – Ach, no tak. Może chciał się zemścić, albo coś.
- Myślisz? - zapytał się Syriusz, jednak on wzruszył tylko ramionami.
 „Harry, Ron i Hermioną wymienili znaczące spojrzenia, zastanawiając się, czy mu powiedzieć. Harry uznał, że trzeba wyjawić prawdę.
 - Czegoś się o nim dowiedziałem - powiedział. - W Noc Duchów próbował przejść koło psa o trzech głowach. Potwór go ugryzł. Sądzimy, że chciał ukraść to, czego strzeże pies.
 Hagrid wypuścił z rąk dzbanek.
 - Skąd wiecie o Puszku? - zapytał.”
- Puszek. – Syriusz się roześmiał.
- Jak można tak nazwać trójgłowego psa? - zdziwiła się Lily.
- Dla Hagrida to normalne – odparł Remus
- Nawet za bardzo – dodał James
 „- O Puszku?
 - No tak... to mój pies... kupiłem go od jednego Greka... w pubie, w zeszłym roku... pożyczyłem go Dumbledore'owi, żeby pilnował...
 - Czego? - zapytał Harry.”
- To kamień! – powiedział Syriusz, ale został zignorowany.
„ - No... co to, to nie, więcej wam nic nie powiem, nawet nie pytajcie - odburknął Hagrid. - To ściśle tajne, ot co.
 - Ale Snape próbował to wykraść.
 - Bzdura - powtórzył Hagrid. - Snape jest nauczycielem w Hogwarcie, nigdy by czegoś takiego nie zrobił.
 - Więc dlaczego próbował zabić Harry’ego? - zawołała Hermioną.
 Po wydarzeniach ostatniego popołudnia z całą pewnością zmieniła zdanie o Snapie.
 - W końcu potrafię poznać, czy ktoś rzuca zły urok, jak to zobaczę - dodała. - Trzeba mieć stały kontakt wzrokowy, a Snape ani razu nie mrugnął okiem, sama widziałam!”
- I to jak dal mnie jest wystarczający powód, aby wywalić Snape’a ze szkoły – powiedział Rogacz
- Dokładnie – poparł go Łapa
 „- A ja wam mówię, że się mylicie! - zaperzył się Hagrid. - Nie mam pojęcia, dlaczego miotła Harry’ego zachowywała się tak dziko, ale Snape nigdy by nie zabił ucznia! A teraz posłuchajcie mnie, wszyscy troje! Grzebiecie w sprawach, które was nie dotyczą. To niebezpieczne. Zapomnijcie o tym psie, zapomnijcie o tym, czego on strzeże. To jest sprawa między profesorem Dumbledore’em a Nicolasem Flamelem...”
- Hagrid chyba powiedział trochę za dużo – odparła Lily uśmiechając się.
 -„ Aha! - krzyknął Harry. - A więc w to jest zamieszany jakiś Nicolas Flamel, tak?
 Hagrid miał taką minę, jakby był wściekły na samego siebie.”
Wszyscy zachichotali.
- Koniec rozdziału – oznajmił Peter
- Będę czytać dalej – powiedział Remus. Peter podał mu książkę. Zagłębiali się coraz dalej w strony książki.

23 komentarze:

  1. Łooo fajnie fajnie, weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Więcej weny, więcej rozdziałów. Nie wiem jak inni, ale ja doczekać się nie mogę więźnia azkabanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak Więzień Azkabanu będzie ciekawy. No i Insygnia. W końcu okaże się, że Snape nie jest taki zły jak im się wydawało.

      Usuń
    2. A ja się zastanawiam, jak napiszę Zakon feniksa??
      o_o

      Usuń
    3. No tak Zakon jest dość ciężkim tomem. Ale dasz radę. Jeszcze trochę czasu jest, a w razie potrzeby wszyscy czytelnicy będą służyć pomocą. Ja napewno:)

      Usuń
  3. Weny, weny i więcej ,więcej rozdziałów! Trzymam kciuki żebyś dotrwała do końca wszystkich części!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale mi zrobiłaś niespodziankę z rozdziałem tak szybko <3. Dzisiaj weszłam, bo padnięta byłam po całym dniu i se myślę "trochę się przynajmniej pośmieję, od razu będzie lepiej" a tu nowy rozdział :D. Żebyś widziałam mojego banana na twarzy xD.
    Ja czekam na moment, w którym każdy po kolei będzie musiał zwrócić Łapie honor, że to jednak był ten Kamień :D. Super poczuć, że przynajmniej w tym czytaniu my, zwykli mugole jesteśmy od Huncwotów do przodu :D. A tak wgl to masz zamiar po napisaniu wszystkich rozdziałów (wiem, wybiegam w przyszłość, ale pytam tak teoretycznie :D) kontynuować to? W sensie oni na przykład dają je Dumbowi on myśli, myśli i myśli i nie wiem po tych informacjach, po odkryciu prawdziwego zdrajcy i po tym, że wiedzą już jak pokonać Voldemorta Potterów nikt nie zdradzi i generalnie będzie happy end? Albo na przykład Dumbe stwierdzi, że "dla dobra ogółu" oni muszą umrzeć, Harry musi pokonać Voldka i wgl i im pamięć zmodyfikuje? Wymyślam nieprawdopodobne scenariusze, no ale tak chyba ich z tą wiedzą nikt nie pozostawi?
    Kurczę jestem cała w emocjach, bo zbliża się wielki, książkowy finał. Dzisiaj nawet miałam sen związany z twoim opowiadaniem, że oni są już w tym świątecznym rozdziale, no i Harry dostaje pelerynę niewidkę, a James zrobił taką minę, że aż się obudziłam, serio xD.
    Dobra kończę, czekam na nn, sprawdziłam już i widzę, że następny rozdział to Ain Eingrap, zapowiada się strasznie wzruszająca scena...
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merlinie. Ty się śmiejesz z mojego opowiadania, a ja z twojego komentarza. hahahaha
      Dobra, a teraz MÓW, kto ci powiedział, że chcę to kontynuować!!!!!!! Tylko mi nie kłam. Mam butelę veritaserum i nie zawaham się jej użyć. Grrr...
      A teraz tak na serio. Chcę to później kontynuować. Nawet mam mały zarys fabuły. Na razie układam plan wydarzeń. Nie spieszę się z tym zbytnio. Zanim skończe tego bloga minie minimum półtora roku. Myślę, że jak bedę na szóstej cześci to zacznę pisać rozdziały.
      Dziękuję za komentarz
      xoxo

      Usuń
    2. A głupio napisałam, że się śmieje... moja konstrukcja zdań hahahaha . Śmieje się z genialnych Hunców ofc... nigdy nie klamie ,moja droga, więc schowaj to veritaserum, przyda się jeszcze ;> skąd wiem? Odpowiedź oczywista- się legilimencji nauczyłam xD.
      xoxo

      Usuń
    3. *wzdycha*
      No to nici z niespodzianki. :(

      Usuń
    4. Fajnie, że będziesz kontynuować (podziwiam, napisać koło 200 rozdziałów i lecieć dalej z interpretacją?). Chociaż jedno mi niezbyt pasuje - nie sądzę, żeby ktokolwiek był w stanie, zmieniając się po każdym rozdziale, przeczytać te 7 książek w tydzień. Chociaż...
      Jestem ciekawa, jak Huncwoci zareagują na Więźnia Azkabanu i te momenty, w których się pojawiają, np w czwórce i siódemce na koniec - o, i wspomnienia Snape'a?

      Usuń
  5. Jestem taka szczęśliwa,że zdecydowałaś się dodać ten rozdział wcześniej :)
    Jak zwykle notka jest świetna,super no ogólnie cud,miód i orzeszki xd
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny pomysł. Wykonanie również. Cieszę się, że będzie kontynuowane. Życzę weny. Dużo.
    A i jeszcze jedno... Ja chcę więcej!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział.
    Masz niesamowity talent dziewczyno!!!
    Życzę ci dużo weny i pozdrawiam.
    Przy okazji zapraszam do mnie. Bardzo zależy mi, abyś wyraziła tam swoje zdanie, gdyż one sie naprawdę dla mnie liczy. http://good-girls-love-bad-boyss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tu wchodzę jakby nigdy nic i widzę, że jestem dwa rozdziały w plecy! Ale nic to, więcej przyjemności z czytania :3 Kurczę, jak zwykle Twoje teksty poprawiają mi nastrój po naprawdę iście diabelskim tygodniu. Ja wiedziałam, wiedziałam, że oni wszyscy będą przeżywać ten mecz jak mrówka okres, za przeproszeniem xD Naprawdę okropnie mi się podobało : D
    Swoją drogą, ja naprawdę nie przepadam za postacią Snape'a (nie to, że coś do niego mam, tylko po prostu nigdy się nim zbytnio nie interesowałam, wolałam inne postacie), ale tu naprawdę jego wątek mnie wciąga, to znaczy - widzę, że gniew Huncwotów rośnie proporcjonalnie do ilości Snape'a w powieści i naprawdę chcę zobaczyć, jak im będzie łyso po tym wszystkim.
    Rozdział ładnie napisany, błędów nie dostrzegłam.
    Widzę, że nowy rozdział lada dzień, więc nie będę się bardziej rozpisywać, odezwę się pod następnym : D
    Pozdrawiam
    Freyja

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg... Uzależniłam się... Codziennie wchodzę na tego bloga i sprawdzam ,czy nie dodałaś nowego rozdziału... A gdy jest, jaram się jak Snape na widok szamponu... Jakby tego było mało, to w weekendy dosłownie, co 5 minut sprawdzam, czy nie ma nowej notki... Czyżby ktoś się bawił zaklęciami niewybaczalnymi ( chodzi mi szczególnie o Imperio)? A może to Harry Potter ( w tym miejscu głos ks. Natanka)? Oj dana, dana... Ale wracając do tematu rozdziałów.... Notka jak zwykle świetna... Ostatnio zauważyłam , że powtarzasz wyrażenia, które używali bohaterowie czytanej książki. Nie mówię o całkowitej zmianie wypowiedzi , tylko o zastąpieniu niektórych wyrazów innymi...Klimat rozdziałów psuje czytanie pod rząd tych samych odpowiedzi... Czy Huncwoci to jakieś jasnowidze, że wypowiadają się identycznie jak bohaterowie książki? Mam nadzieję , że nie pogniewasz się za ten komentarz... Wolę być osobą szczerą, niż nie potrzebnie słodzić.. Nie mogę się doczekać kolejnej części , czyli Komnaty Tajemnic.. Osobiście to moja ulubiona książka z tego cyklu, a kolejną jest Więzień Azkabanu... Mam nadzieję , że dalej będziesz pisać tego bloga i nigdy go nie zawiesisz... Tak ciekawe pomysły nie zdarzają się codziennie... Czytam ,także twojego drugiego bloga... Tylko tam , nie zostawiłam komentarza... To tyle z mojej strony... Dziękuję za możliwość przeczytania twojej twórczości... Życzę , także wielkiej ilości czytelników, no i weny...
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdzial przeczytalam juz dobre kilka dni temu, bo 'kochana' grypcia trzyma mnie w lozku caly tydzien, ale polprzytomna i rzucajaca zuzytymi chusteczkami dalej niz widzialam nie moglam sie zebrac na jakis porzadny komentarz.
    Fajnie tak poczytac o kamieniu filozoficznym, gdy aktualnie rycze przy kazdym wspomnieniu Jamesa i Lily w Insygniach Smierci (bibliotekarka bedzie zla za zamoczenie kartek)
    Nie moge sie doczekac reakcji na rymowanke Irytka w 3 tomie o Remusie. Oj, cos musialo byc na rzeczy;p
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Znalazłam Twojego bloga przez przypadek i jestem nim zachwycona!! Przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem, nigdy nie spotkałam się z takim pomysłem :-)
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału !!!

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo. Weszlam dopiero dzisiaj bo byłam przyzwyczajona do rozdziałów w soboty, a tu taka niespodzianka! Uwielbiam twoich huncwotow. Są tacy realistyczni. Osobiście nie moge doczekać sie trzeciej części, tego wszystkiego o syriuszu itp. A teraz mam jeszcze pytanie, czy oprócz oryginalnej ksiazki, nie mogłabym dodać czegoś jeszcze, np. randki James'a i Lily? Pozdrawiam Iga

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy kolejny rozdział?? Bo ja juz nie wytrzymuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och. Nie wiem kiedy będzie nowy. Internet mi nie działa. To piszę z telefonu. Na prawdę nie wiem. Moze w srodę a jak nie to wstawie kiedys dwa na raz.

      Usuń
  14. Strasznie chciałabym przeczytać następny rozdział. Nie wiem czy jeszcze na to wchodzisz, ale ja trafiłam na to opowiadanie dzisiaj i się zakochałam ♥♥
    Ka$ia :**

    OdpowiedzUsuń

Szablon