ZWIERCIADŁO AIN EINGARP
„Zbliżało się Boże
Narodzenie. Pewnego ranka w połowie grudnia Hogwart obudził się pokryty grubą
warstwą śniegu. Jezioro zamarzło na dobre, a Weasleyowie zostali ukarani za
zaczarowanie kilkunastu piguł śniegowych, które ścigały profesora Quirrella,
grzmocąc w jego turban.”
Wszyscy zaśmiali się głośno. Może nawet zbyt głośno, bo do
pokoju wspólnego weszła McGonagall z niezbyt zadowoloną miną. Lily szybko
rzuciła zaklęcie maskujące na książki i spojrzała na profesorkę.
- Co wy robicie?! W całym Hogwarcie was słychać!- zagrzmiała
i spojrzała na każdego po kolei, a oni na siebie.
- A co dokładnie słychać? – zapytał niepewnie Remus. Z
całego serca dziękował Lily za szybką reakcję. Chyba nie potrafiłby wytłumaczyć
profesorce co za książki czytają.
- Co chwila słyszę jakieś śmiechy i wrzaski! Rozumiem, że
cieszycie się z wolnego, ale żeby aż tak – odparła
- Przepraszamy pani profesor, to się już więcej nie powtórzy
– powiedziała przepraszająco Lily. Huncwoi potwierdzili skinieniami głów.
- Mam nadzieję – odparła i skierowała się do wyjścia. James
chciał już coś powiedzieć, ale Evans go uciszyła. Po cichu podeszła do drzwi i
rzuciła na nie Silencio.
- Było blisko – wydyszała i zdjęła zaklęcie maskujące z
książek. Czytali dalej.
„Kilka sów, którym się udało przebić przez
zamiecie i zawieje, by przekazać pocztę, musiało przejść kurację u Hagrida.
Wszyscy nie mogli doczekać się przerwy świątecznej. W pokoju wspólnym
Gryffindoru i w Wielkiej Sali ogień huczał w kominkach, ale na korytarzach panował
straszliwy ziąb, a w klasach wiatr łomotał w okna. Najgorsze były zajęcia z
profesorem Snape'em, które odbywały się w lochach, gdzie oddech zamieniał się w
parę; żeby się ogrzać, trzymali się jak najbliżej gorących kociołków.”
- Mam nadzieję, że tam zamarznie – mruknął Syriusz. James
parsknął śmiechem.
„ - Naprawdę mi żal -
powiedział Draco Malfoy na jednej z lekcji eliksirów - tych wszystkich, którzy
będą musieli zostać na Boże Narodzenie, bo nie chcą ich w domu.
Kiedy to mówił, patrzył na Harry’ego.”
James spiorunował książkę wzrokiem . Lily posmutniała.
„Crabbe i Goyle zachichotali. Harry, który
właśnie odważał porcję sproszkowanego kręgosłupa skorpeny, zignorował ich. Od
meczu quidditcha Malfoy zrobił się jeszcze bardziej nieprzyjemny. Wściekły z
powodu przegranej Slytherinu, próbował wszystkich rozśmieszyć propozycją, by w
następnym meczu na pozycji szukającego Harry’ego zastąpiła żaba drzewna, bo ma
szersze usta.”
- Dlaczego… jestem dumny z Harry’ego, że złapał znicza –
powiedział James. Lily uśmiechnęła się do niego.
„W końcu zorientował się, że nikogo to nie
śmieszy. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem wyczynu Harry’ego, który zdołał się
utrzymać na zbuntowanej miotle.”
Syriusz uśmiechnął się złośliwie.
„ Powrócił więc do
swojej dawnej metody szydzenia z jego sieroctwa i dzieciństwa u mugoli.”
- Harry ma odpowiednią rodzinę – odparła Lily- Tylko nie
jesteśmy w tym samym świecie co on.
James spojrzał na nią, a potem uśmiechnął się smutno.
„ Harry rzeczywiście
nie zamierzał wracać na święta do Dursleyów.”
- Będzie miał wspaniałe święta w Hogwarcie – odezwał się
Peter. Reszta przyznała mu rację.
„ Profesor McGonagall
obeszła wszystkie domy, spisując uczniów, którzy zostają w zamku, i Harry
natychmiast wpisał się na listę. Nie czuł się wcale nieszczęśliwy z tego
powodu, przeciwnie, uważał, że będą to najlepsze święta, jakie dotąd przeżył.
Ron i jego bracia też zostawali, ponieważ państwo Weasleyowie wybierali się do
Rumunii, by odwiedzić Charliego.”
- Przynajmniej nie będzie sam – odparł Remus. Lily
uśmiechnęła się do niego.
„Po lekcji, gdy chcieli wyjść z lochów,
stwierdzili, że korytarz jest zablokowany przez wielką jodłę, spod której
wystają dwie olbrzymie stopy.”
- Hagrid pomaga w dekoracji szkoły – zawołał Remus
„ Po głośnym sapaniu
poznali, że za drzewkiem jest Hagrid.
- Cześć, Hagrid, pomóc ci? - zapytał Ron,
wpychając głowę między gałęzie.
- Nie, dzięki, dam radę, Ron.
- Może byście przestali blokować przejście,
co? - rozległ się za nimi zimny głos Malfoya. - Chcesz sobie dorobić, Weasley?
Masz nadzieję zostać gajowym, jak skończysz szkołę albo jak szkoła z tobą
skończy? Chatka Hagrida to chyba pałac w porównaniu z twoim rodzinnym domem,
nie?”
- Oh, zamknij się Malfoy
– warknął James
- Znów to samo – jęknęła Lilly – On cię nie usłyszy James. –
Jednak Potter nie odpowiedział, tylko zaczął sobie coś mruczeć pod nosem.
„Ron rzucił się na Malfoya, ale w tej samej
chwili na szczyt schodów dotarł Snape.”
- Typowe – mruknął Peter.
„ - WEASLEY!
Ron puścił przód szaty Malfoya.
- Został sprowokowany, panie psorze - powiedział
Hagrid, wystawiając swoją wielką, włochatą głowę zza jodły. - Malfoy obrażał
jego rodzinę.
- Może i tak było, ale bijatyki są w Hogwarcie
zakazane, Hagrid - rzekł Snape. - Minus pięć punktów dla Gryffindoru, Weasley,
i bądź wdzięczny, że tylko tyle. Ruszajcie stąd, wszyscy.”
- To nie fair – oburzyła się Lily. Co raz bardziej
nienawidziła Snape’a. Przecież byli przyjaciółmi. Nie mogła tego pojąć.
„Malfoy, Crabbe i Goyle przecisnęli się obok
drzewka, rozsiewając wokoło igły i śmiejąc się głupkowato.
- Jeszcze go dostanę - wycedził Ron przez
zęby. - Któregoś dnia odpowie mi za wszystko.
- Nienawidzę ich obu - mruknął Harry. -
Malfoya i Snape’a.”
- Ja też – dodał James
„- No, chłopaki,
głowa do góry, Boże Narodzenie za pasem - powiedział Hagrid. - Wiecie co?
Chodźcie ze mną i zobaczcie Wielką Salę, wygląda naprawdę ekstra.
Poszli więc za Hagridem i jego drzewkiem do
Wielkiej Sali, której dekorowaniem byli zajęci profesor McGonagall i profesor
Flitwick.
- Ach, Hagrid, ostatnie drzewko... postaw je
tam w rogu, dobrze?
Sala wyglądała naprawdę wspaniale. Festony
ostrokrzewu i jemioły wisiały na wszystkich ścianach, a wokoło stało ze
dwanaście pięknych jodeł; niektóre migotały maleńkimi sopelkami, inne jarzyły
się setkami świec.”
- Uwielbiam wielką salę w święta - powiedziała Lily – Wtedy tak
pięknie wygląda.
- Tak… - potwierdził James patrząc na nią.
„- Ile dni wam zostało do ferii świątecznych?
- zapytał Hagrid.
- Tylko jeden - odpowiedziała Hermiona. - To
mi przypomniało... Harry, Ron, mamy pół godziny do obiadu, powinniśmy pójść do
biblioteki.”
- Po co? – zapytał Syriusz ze wstrętem
„- Och, tak, masz rację - rzekł Ron, odrywając
oczy od profesora Flitwicka, który wyczarowywał różdżką złote bombki i wieszał
na gałązkach właśnie dostarczonego drzewka.
- Do biblioteki? - zdziwił się Hagrid,
wychodząc za nimi z sali. - Tuż przed feriami? Macie bzika czy jak?”
- No właśnie! – wykrzyknął Łapa
- Wydaje mi się, że szukają informacji o Flamelu –
powiedział Remus.
„ - Och, tu nie
chodzi o naukę - wyjaśnił mu Harry.
- Od kiedy wspomniałeś o Nicolasie Flamelu,
próbujemy się dowiedzieć, kim on jest.”
- Mówiłem
„ - Co robicie? -
Hagrid wytrzeszczył oczy. - Słuchajcie. .. mówiłem wam już... zostawcie to. Nic
wam do tego, czego pilnuje Puszek.
- My tylko chcemy się dowiedzieć, kim jest ten
Flamel, nic poza tym - powiedziała Hermiona.
- Chyba że ty nam powiesz i zaoszczędzisz nam
trudu - dodał Harry. - Przewaliliśmy już setki książek i nic nie możemy
znaleźć... Daj nam tylko jakąś wskazówkę... Wiem, że gdzieś już spotkałem to
nazwisko.
- Nic nie powiem.”
James jęknął.
- No to musimy szukać sami - rzekł Harry i
zostawili Hagrida samego, z kwaśną miną, spiesząc do biblioteki.
Od czasu, gdy Hagridowi wyrwało się to nazwisko,
rzeczywiście przetrząsali książki w poszukiwaniu jakichś informacji o Flamelu,
bo - jak dotąd - był to jedyny sposób, by dowiedzieć się, co chciał wykraść
Snape. Kłopot polegał na tym, że nie mieli pojęcia, od czego zacząć, bo nie
wiedzieli, co takiego mógł zrobić ten Flamel, by znaleźć się w jakiejś książce.
Nie było go w Wielkich czarodziejach dwudziestego wieku ani w Wybitnych
postaciach świata magii naszych czasów; nie było go też w Najważniejszych
współczesnych odkryciach magicznych i w Najnowszych osiągnięciach
czarodziejstwa.”
- Oni nawet nie wiedzą, gdzie go szukać! – zawołał Łapa, a
za raz po tym Lily walnęła się głowę. Huncwoci spojrzeli na nią z
zainteresowaniem.
- Wiedziałam, że gdzieś słyszałam o Nicolasie Flamelu –
powiedziała.
- To nas oświeć, bo my jakoś nic o nim nie wiemy – odparł
James
- Nicolas Flamel stworzył kamień filozoficzny! – wykrzyknęła
– Syriusz ma rację, chociaż trudno mi w to uwierzyć, ale Puszek rzeczywiście
może pilnować kamienia!
- Trzymasz moją stronę? - zapytał z niedowierzaniem Black.
Lily skinęła głową.
- Nie chce mi się w to wierzyć – odparł Lunatyk – Może i
stworzył kamień, ale wątpię żeby Puszek go pilnował.
- No właśnie – powiedzieli razem James i Peter. Lily
wzruszyła ramionami.
„A biblioteka była ogromna: dziesiątki tysięcy
ksiąg, setki półek, tysiące rzędów.”
- Prościej mówiąc: biblioteka jest ogromna – powiedział Peter
„Hermiona sporządziła
sobie listę tematów i tytułów, które postanowiła sprawdzić, natomiast Ron
chodził wzdłuż półek i wyciągał woluminy na chybił trafił. Harry powędrował ku
działowi Ksiąg Zakazanych. Niestety, żeby korzystać ze zgromadzonych tu dzieł,
trzeba było mieć specjalne pozwolenie na piśmie od któregoś z nauczycieli, a
doskonale wiedział, że żaden mu go nie da. Były tam księgi zawierające
tajemnice czarnej magii, której w Hogwarcie nigdy się nie nauczało, a dostęp do
nich mieli wyłącznie studenci starszych lat, uczący się zaawansowanej obrony
przeciw czarnoksięstwu.”
- Extra! – powiedzieli razem James i Syriusz
„ - Czego szukasz, chłopcze?
- Niczego.
Pani Pince, bibliotekarka, machnęła mu przed
nosem miotełką z piór.
- Więc lepiej stąd zmykaj. Wynoś się! Już!
Żałując, że nie przyszedł mu do głowy jakiś
pomysł, Harry opuścił bibliotekę. Już na samym początku ustalili, że lepiej nie
pytać pani Pince, gdzie można znaleźć coś o Flamelu. Byli pewni, że potrafiłaby
im udzielić wskazówek, ale nie chcieli ryzykować, że Snape dowie się, czego
szukają.”
- Dobrze kombinują – pochwalił ich James
„Harry czekał na korytarzu, żeby się dowiedzieć,
czy Ron i Hermiona czegoś nie znaleźli, choć nie miał na to wielkiej nadziei.
Poszukiwania prowadzili co prawda od dwóch tygodni, a ponieważ mogli to robić
jedynie w przerwach między lekcjami, trudno się dziwić, że na nic jeszcze nie
natrafili. Potrzebne im było dokładne, długie przeszukanie, bez pani Pince
dyszącej im w karki.”
- Mogliby pójść nocą – zaproponował Syriusz
- Przecież by ich złapali – odparła Lily
- Ciekawe co się stało z… - zaczął James, ale w porę ugryzł
się w język. Zastanawiał się co się stało z jego peleryna niewidka. W tym
momencie byłaby pomocna.
- Z czym? - spytała zaciekawiona
Evans.
- Z niczym – odpowiedział krótko Rogacz i spojrzał na
Remusa, który zaczął czytać.
„Pięć minut później wyszli Ron i Hermiona,
kręcąc głowami. Poszli na obiad.
- Będziecie dalej szukać, jak mnie nie będzie,
tak? - powiedziała Hermiona. - I przyślijcie mi sowę, jak coś znajdziecie.
- A ty zapytaj rodziców, może coś wiedzą o tym
Flamelu - rzekł Ron. - To chyba bezpieczne.
- Bardzo bezpieczne, bo oboje są dentystami -
odpowiedziała Hermiona.”
- Istnieją ludzie, którzy leczą zęby? -zapytał James Lilly
- Tak!
„W końcu ferie się rozpoczęły. Ron i Harry
mieli teraz aż za dużo czasu, by rozmyślać o Flamelu. W dormitorium spali tylko
we dwóch, a że w salonie też było o wiele luźniej, bez trudu udawało się zająć
dobre miejsca przy kominku. Przesiadywali tam godzinami, pojadając wszystko, co
dało się nadziać na rożen - chleb, angielskie bułeczki, ślazowe marmoladki - i
wymyślając najróżniejsze sposoby pozbycia się Malfoya ze szkoły, co było bardzo
zabawne, nawet jeśli zupełnie nierealne.”
- My też tak robimy – powiedział Peter. Huncwoci uśmiechnęli
się.
„ Ron zaczął uczyć
Harry’ego gry w szachy czarodziejów. Od szachów mugoli różniły się tym, że
figury były żywe, co sprawiało wrażenie, że dowodzi się oddziałami w bitwie.
Komplet figur Rona był bardzo stary i zniszczony.”
- Odnoszę wrażenie, że wszystkie jego rzeczy takie są –
powiedziała Lily smutno
„ Jak wszystko, co
posiadał, należał kiedyś do któregoś z członków jego rodziny - w tym przypadku
do dziadka. Starość figur nie była jednak wcale ich wadą. Ron tak dobrze je
znał, że bez trudu skłaniał je do robienia tego, co zechciał.”
- Ooo, biedny Harry - zaśmiała się Lily
„Harry grał kompletem pożyczonym od Seamusa
Finnigana i miał spore trudności. Figury nie miały do niego za grosz zaufania i
wciąż udzielały mu rad, co go trochę deprymowało. „Nie stawiaj mnie tutaj, nie
widzisz jego laufra? Rusz się tym, nie możemy sobie pozwolić na jego stratę”.
W wigilię Bożego Narodzenia Harry poszedł do
łóżka, rozmyślając o wszystkich jutrzejszych pysznościach i zabawach, ale nie
oczekując żadnych prezentów.”
- Na pewno coś dostanie – powiedział Syriusz. To smutnie nie
dostać żadnego prezentu na Boże Narodzenie.
„A jednak, kiedy obudził się rano, zobaczył
stosik paczuszek w nogach swojego łóżka.”
- Mówiłem!
„ - Wesołych świąt -
mruknął Ron sennym głosem, kiedy Harry wygramolił się z łóżka i założył
szlafrok.
- Nawzajem - odpowiedział Harry. - Widziałeś?
Dostałem prezenty!”
Lily uśmiechnęła się.
„ - A czego się
spodziewałeś, pietruszki? - powiedział Ron, spoglądając na swój stos, który był
trochę większy.”
Łapa prawdopodobnie zachichotał.
„ Harry chwycił
paczuszkę leżącą na wierzchu. Zapakowana była w gruby, brązowy papier, na
którym niewprawna ręka wypisała: „Dla Harry’ego, od Hagrida”.”
- Jak miło – zagruchała Lily. James się uśmiechnął.
„W środku był dość toporny drewniany flecik.
Hagrid musiał go sam wystrugać. Harry dmuchnął weń, a flet wydał dźwięk podobny
do krzyku sowy.”
- Miło – odparł Peter
„Druga mała paczuszka zawierała kartkę:
Otrzymaliśmy wiadomość od ciebie i przesyłamy
ci prezent bożonarodzeniowy. Od wuja Vernona i ciotki Petunii.
Do kartki przyklejona była taśmą moneta
pięćdziesięciopensowa.
- To miłe - rzekł Harry.”
- Ile to pięćdziesiąt pensów? – zapytał Rogacz
- Za dużo to to nie jest, ale starczy mu na czekoladę –
wytłumaczyła czarownica.
„ Ron był bardzo
zafascynowany monetą.
- Ojej! Co za kształt! To są pieniądze?
- Możesz ją zatrzymać - odpowiedział Harry,
śmiejąc się z jego zdumienia. - Hagrid, ciotka i wuj... więc od kogo ta reszta?
- Chyba wiem, od kogo jest ten - powiedział
Ron, rumieniąc się i wskazując na niezbyt porządną paczkę. - Od mojej mamy.
Powiedziałem jej, że nie spodziewasz się żadnych prezentów i... och, nie... -
jęknął - zrobiła ci sweter Weasleyów!”
- To miłe z jej strony – wyszeptała Lily. Nagle zachciało
jej się płakać . James to zauważył i
ją przytulił.
„Harry rozerwał paczkę i wyjął gruby, robiony
na drutach, szmaragdowozielony sweter i duże pudełko domowych krówek.”
Wszyscy się uśmiechnęli.
„- Co roku robi nam swetry - westchnął Ron i
rozwinął swój - a mój zawsze jest kasztanowy.
- To naprawdę bardzo miłe z jej strony - rzekł
Harry, próbując krówki, która okazała się bardzo smaczna.
Kolejny prezent też zawierał słodycze -
wielkie pudło czekoladowych żab od Hermiony.
Pozostała już tylko jedna paczka. Harry wziął
ją do ręki i pomacał. Była bardzo lekka. Rozwinął ją. Coś wiotkiego i
srebrnoszarego zsunęło się na podłogę i leżało tam, połyskując i migocąc. Ron
wydał zduszony okrzyk.”
James poruszył się niespokojnie.
„ - Ojej... słyszałem
o tym - wyszeptał, wypuszczając z rąk pudełko fasolek wszystkich smaków od
Hermiony. - Jeśli to jest to, o czym myślę... to naprawdę wielka rzadkość i
bardzo cenny prezent.
- Co to jest?
Harry podniósł z podłogi lśniącą, srebrzystą
szatę. Była dziwna w dotyku, jakby tkanina była wykonana z wody.”
Lily zmarszczyła brwi, po czym powiedziała:
- Słyszałam o tym, to peleryna-niewidka.
Nikt jej nie odpowiedział.
„- To peleryna-niewidka - powiedział Ron z
przejęciem. - Jestem prawie pewny... przymierz ją.
Harry zarzucił płaszcz na ramiona, a Ron
wrzasnął krótko.
- Tak! Spójrz w dół!
Harry spojrzał na swoje stopy - ale stóp nie
było. Podbiegł do lustra. Zobaczył swoje odbicie, ale była to tylko głowa
zawieszona w powietrzu. Naciągnął pelerynę na głowę i odbicie całkowicie
zniknęło.”
James uśmiechnął się do Łapy, który też się szczerzył.
„ - Tu jest jakaś
kartka! - zawołał Ron. - Odpadła kartka!
Harry zdjął płaszcz i chwycił list. Napisany
był wąskim, pełnym zakrętasów pismem, które widział po raz pierwszy w życiu.
Twój ojciec pozostawił to pod moją opieką,
zanim umarł. Już czas, by wróciło do ciebie. Zrób z tego dobry użytek.
Życzę ci bardzo wesołych świąt.”
- Ty masz pelerynę-niewidkę?! Skąd?!– wykrzyknęła Lily.
- Jest przekazywana z ojca na syna w rodzinie Potterów –
odpowiedział.
- Ale… ale… wow – wydusiła z siebie. Huncwoci się zaśmiali.
- Chcesz zobaczyć? – zapytał
- Może później – odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.
„Nie było podpisu.”
Syriusz westchnął.
- A miałem nadzieję, że to ja mu ją wysłałem.
- Nie martw się. Jestem pewna, że w którejś z książek
wspomną o tobie – pocieszyła go Lily.
„ Harry gapił się na
liścik. Ron podziwiał płaszcz.
- Oddałbym za to wszystko - powiedział. -
Wszystko. Co ci jest?
- Nic, nic - odrzekł Harry, ale poczuł się
bardzo dziwnie. Kto mu przysłał ten płaszcz? Czy naprawdę należał kiedyś do
jego ojca?”
- Naprawdę Harry – wyszeptał.
Reszta spojrzała na niego smutno, a Lily mocno przytuliła.
„Zanim zdążył coś jeszcze pomyśleć albo
powiedzieć, drzwi dormitorium otworzyły się z hukiem i wpadli Fred i George
Weasleyowie. Harry szybko zgarnął płaszcz i przykrył kocem. Jakoś nie chciał
się z nikim dzielić tą tajemnicą.
- Wesołych świąt!
- Hej, zobacz! Harry dostał sweter Weasleyów!
Fred i George mieli na sobie niebieskie swetry; na jednym było duże F, na
drugim G.”
- Jakie słodkie – zagruchała Lily
„ - Ale jego jest
lepszy - zauważył Fred, podnosząc sweter Harry’ego. - Widać, że bardziej się
przyłożyła.
- Dlaczego nie włożyłeś swojego sweterka,
Ronuś? - zapytał George. - Włóż, taki jest ładny i ciepły.”
- Ach ten sarkam. – James machnął ręką.
- Bez niego byłoby nudno – dodał Łapa
„ - Nienawidzę koloru
kasztanowego - jęknął Ron i wciągnął swój sweter przez głowę.
- Na twoim nie ma litery - zauważył George. -
Chyba uważa, że nie zapominasz swojego imienia. Ale my nie jesteśmy tacy głupi,
wiemy, że nazywamy się Gred i Forge.
James i Syriusz wybuchnęli śmiechem, po chwili dołączyła do
nich reszta.
„ - Co to za hałasy?
Percy Weasley wetknął głowę przez drzwi,
patrząc na nich surowo.”
Lily prychnęła.
- Czy on się zna na zabawie? – zapytał Remus
„Najwyraźniej też już rozpakował część swoich
prezentów, bo miał zarzucony na ramiona sweter. Wszedł do środka, a Fred
natychmiast ściągnął mu sweter.
- P czyli prefekt! Wkładaj go, Percy, my już
swoje mamy na sobie, Harry też dostał.
- Nieee... nie chcę... - wysapał Percy spod
swetra, który bracia już mu wciągali przez głowę, strącając przy okazji
okulary.”
- Oni są tacy fajni – powiedział Peter
- No, tak jak my – dodał Łapa
„ - I dzisiaj nie
siedzisz z innymi prefektami - oznajmił George. - Boże Narodzenie to rodzinne
święto. Wyprowadzili Percy’ego z sypialni, spętanego swetrem.
Harry jeszcze nigdy w życiu nie jadł takiego
świątecznego obiadu. Były tam setki tłustych, pieczonych indyków, góry
pieczonych i gotowanych ziemniaków, półmiski frytek, wazy pełne polanego masłem
groszku, srebrne łódki z gęstym sosem pieczeniowym i żurawinowym - a także
sterty czarodziejskich strzelających niespodzianek, rozłożone co kawałek na
wszystkich stołach. Te fantastyczne petardy nie przypominały w niczym owych
żałosnych „niespodzianek” mugoli, które zwykle kupowali na Boże Narodzenie
Dursleyowie i z których wypadały maleńkie plastikowe zabawki albo byle jakie
papierowe kapelusze.”
- Nie rozumiem mała zabawka zaraz się zgubi, a papierowy
kapelusz zgniecie. Po co marnować pieniądze. Jaki jest w tym sens? - zapytał
Łapa
„Harry i Fred pociągnęli czarodziejską petardę
za oba końce, a ona wybuchła ze straszliwym hukiem, spowiła ich obłokiem
niebieskiego dymu, a ze środka wyleciał najprawdziwszy kapelusz admiralski i
kilkanaście żywych białych myszek.”
- Fajnie! – zawołał James
„Przy stole nauczycielskim profesor Dumbledore
zamienił swoją wysoką, spiczastą tiarę czarodzieja na ukwiecony beret i
chichotał z dowcipu, który mu właśnie przeczytał profesor Flitwick. Po indyku
pojawiły się na stołach płonące bożonarodzeniowe puddingi. Percy o mało nie
złamał sobie zęba na srebrnym syklu, który był w jego porcji. Harry obserwował
Hagrida, który robił się coraz bardziej czerwony na twarzy po kolejnych
kielichach wina,”
- Cały Hagrid. On chyba nigdy się nie zmieni – powiedziała
Lily
„a w końcu pocałował profesor McGonagall w
policzek,”
- Blee! –skrzywili się wszyscy
„która, ku zdumieniu Harry’ego, zachichotała i
spłonęła rumieńcem.”
- McGonagall jest pijana! – zawołał Peter. Wszyscy zachichotali.
„Kiedy Harry odchodził od stołu, dźwigał stos
przedmiotów, które powylatywały z petard-niespodzianek, a wśród nich pudło z
niezniszczalnymi, świecącymi balonami, zestaw do wyhodowania kurzajek i nowy
komplet czarodziejskich figur do szachów. Białe myszki gdzieś zniknęły i Harry
miał nieprzyjemne przeczucie, że skończą jako bożonarodzeniowy obiad Pani
Norris.”
- Ona zje te wszystkie myszy? – zadziwił się Remus
- Mogłaby, a potem zdechnąć z przejedzenia – odparł Łapa i
uśmiechnął się złowrogo.
„Po południu Harry i Weasleyowie wzięli udział
w wielkiej bitwie na śnieżki w szkolnym parku, a później, zziębnięci,
przemoczeni i zadyszani, wrócili do pokoju wspólnego Gryffindoru, gdzie ogień
huczał w kominku. Harry zrobił chrzest bojowy swoim nowym figurom szachowym i
przegrał z Ronem. Podejrzewał, że klęska nie byłaby aż tak sromotna, gdyby
Percy nie pomagał bratu.”
- Nie cierpię, kiedy ludzie tak robią – mruknął Remus
„Po kolacji, na którą składały się kanapki z
indykiem, krokiety, biszkopty z kremem i bożonarodzeniowy placek, wszyscy
poczuli się tak ociężali i senni, że tylko siedzieli i patrzyli, jak Percy
ściga po całej wieży Freda i George’a, którzy ukradli mu odznakę prefekta.”
Tylko James, Syriusz i Peter się zaśmiali. Lily i Remus nie
widzieli w tym nic zabawnego.
„Było to dla Harry’ego najwspanialsze Boże
Narodzenie w życiu, a jednak na dnie duszy coś go nękało przez cały dzień.
Dopiero gdy położył się do łóżka, miał czas, by o tym pomyśleć: o
pelerynie-niewidce i o tym, kto mu ją przysłał.”
- Może to byłem ja. Proszę niech to będę ja – powiedział
błagalnie Black
Ron, objedzony indykiem i ciastem i nie
dręczony żadnymi zagadkami, usnął prawie natychmiast po zasunięciu kotary
swojego łoża.”
- Brzmi trochę jak ty James – zaśmiał się Syriusz i oberwał poduszką.
„ Harry przechylił
się i wyciągnął spod łóżka pelerynę.
Jego ojca... to należało do jego ojca.”
- To prawda Harry, to było moje – odparł James i uśmiechnął
się smutno.
„Przesuwał w dłoniach delikatną tkaninę, gładką
jak jedwab, lekką jak powietrze. Zrób z tego dobry użytek - głosił liścik.”
- Tak Harry. Idź się przejść – zachęcał go Rogacz
- Będzie miał kłopoty, jeśli go złapią – upomniała go Evans
- Jeśli – powtórzył Black i uśmiechnął się huncwocko.
„Korciło go, by znowu wypróbować działanie
czarodziejskiego płaszcza. Wstał z łóżka i narzucił go na ramiona. Spojrzał na
swoje nogi i zobaczył tylko plamę księżycowego blasku i cienie. Bardzo dziwne
uczucie.
Zrób z tego dobry użytek.
Nagle rozbudził się całkowicie. W tym płaszczu
cały Hogwart stoi przed nim otworem! Poczuł silne podniecenie. Przecież teraz
może chodzić, gdzie chce, a Filch go nie zobaczy!”
- Myślę, że on ma jakiś sposób i kiedyś się dowiem jaki –
mruknął Syriusz
„Ron mruknął przez sen. Obudzić go? Coś go
powstrzymało.. . to płaszcz ojca... teraz poczuł to wyraźnie... po raz
pierwszy... musi być sam...”
- Idź sam Harry – wyszeptał Rogacz
„Wymknął się z dormitorium, zszedł po
schodach, minął pokój wspólny i przełazi przez dziurę za portretem.
- Kto tu jest? - zaskrzeczała Gruba Dama.
Harry nic nie odpowiedział i ruszył cicho korytarzem.
Dokąd iść? Zatrzymał się i nagle serce zabiło
mu mocno. Ależ tak! Do biblioteki, do działu Ksiąg Zakazanych.”
- Dokładnie! – zawołał Syriusz.
James zgadzał się z Łapa. Nawet Remus był ciekaw czy Harry
tam pójdzie.
„Będzie mógł szperać
tam do woli, czytać co zechce i zostać tak długo, aż znajdzie coś o Flamelu.
Otulił się szczelnie peleryną i zdecydowanym krokiem wszedł do biblioteki.
W bibliotece było ciemno i niesamowicie.
Zapalił lampę, żeby widzieć drogę wzdłuż rzędów książek. Lampa wyglądała, jakby
sama płynęła w powietrzu. Czuł, że ją trzyma, ale mimo to na ten widok dreszcze
przebiegały mu po plecach.”
- Dlaczego nie użyje Lumos? – zapytał się Peter
- Może nie wie jak to zrobić – zaproponował Łapa
„Dział Ksiąg Zakazanych mieścił się w samym
końcu sali. Harry przeszedł ostrożnie ponad sznurem oddzielającym ten dział od
reszty biblioteki i uniósł lampę, by widzieć tytuły książek.
Niewiele mu mówiły. Złuszczone, wyblakłe złote
litery składały się na słowa w nie znanych mu językach. Niektóre księgi w ogóle
nie miały tytułów na grzbiecie. Na jednej była ciemna plama, która wyglądała
jak dawno zaschła krew.”
- Chyba już wiem, dlaczego nie wolno tam wchodzić bez
pozwolenia – powiedziała Lily i lekko zadrżała. James mocniej ją przytulił.
„Poczuł mrowienie w karku. Może to sobie
wyobraził, a może nie, ale miał wrażenie, że książki szepcą coś cicho, jakby
wiedziały, że ogląda je ktoś, kto nie powinien tu być.
Trzeba od czegoś zacząć. Postawił ostrożnie
lampę na podłodze i zaczął przeglądać najniższy rząd w poszukiwaniu czegoś
ciekawego. Jego uwagę zwrócił wielki, czarno-srebrny wolumin. Wyciągnął go z
trudem, bo okazał się bardzo ciężki, wsparł na uniesionym kolanie i otworzył.”
Wszyscy wstrzymali oddech.
„Ciszę przerwał przeszywający, mrożący krew w
żyłach wrzask.”
Skrzywili się.
- Uh, oh
- Co to było?
„Harry zatrzasnął książkę, ale wrzask trwał i
trwał - wysoki, nieprzerwany, dźgający w uszy ton. Przerażony, cofnął się i
przewrócił lampę, która natychmiast zgasła. Usłyszał kroki na korytarzu.
Wepchnął księgę na swoje miejsce i pobiegł ku wyjściu.”
- Dobry pomysł – pochwalił go James
„Minął Filcha w drzwiach; jego blade, straszne
oczy wpatrywały się poprzez niego w ciemność biblioteki. Przemknął pod jego
wyciągniętą ręką i pobiegł dalej korytarzem, wciąż mając w uszach ten okropny
wrzask.
Zatrzymał się nagle przed jakąś zbroją. W
panicznej ucieczce z biblioteki nie zwrócił w ogóle uwagi, dokąd biegnie.”
- Nie dobrze. Hogwart nocą wygląda zupełnie inaczej niż za
dnia – powiedział James. Lily zmarszczyła brwi.
„Było ciemno i nie miał pojęcia, gdzie się
znajduje. Wiedział, że jakaś zbroja stoi w pobliżu kuchni, ale przecież nie
schodził w dół, wciąż musiał być pięć pięter wyżej.”
- No i z całą pewnością jest - powiedział Peter. On dobrze
wiedział, gdzie się znajduje kuchnia.
„ - Polecił mi pan,
panie profesorze, żebym natychmiast pana powiadomił, jeśli ktoś będzie chodził
nocą po zamku, a ktoś właśnie był w bibliotece... w dziale Ksiąg Zakazanych.
Harry poczuł, że krew odpływa mu z twarzy.
Filch musiał znać jakieś przejście na skróty, bo jego cichy, oślizgły głos
zbliżał się coraz bardziej. A głos, który mu odpowiedział, Harry poznał
natychmiast.
- W dziale Ksiąg Zakazanych? No, daleko nie
uciekł, zaraz go złapiemy.
To był głos Snape’a.”
- Snape? Czy on kiedykolwiek śpi? – zapytał Peter
„Harry cofnął się najciszej, jak potrafił. Na
lewo majaczyły jakieś drzwi.”
- Idź tam – wyszeptała Lily.
- I kto tu teraz mówi do książki! – zawołał James. Rudowłosa
się zarumieniła.
„Namacał klamkę, wstrzymał oddech i poczuł z
ulgą, że drzwi ustępują. Wśliznął się do środka przez szparę i zamarł bez
ruchu. Filch i Snape poszli dalej, a Harry oparł się o ścianę, oddychając
głęboko i nasłuchując oddalających się kroków. Uff! Bardzo niewiele
brakowało... Dopiero po chwili rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym znalazł
kryjówkę.”
- Ciekawe, gdzie jest? – zapytał Remus.
„Pokój wyglądał jak nieużywana klasa. Pod
ścianami piętrzyły się stosy krzeseł i stolików, dostrzegł też przewrócony do
góry nogami kosz na śmieci. Ale było tu również coś, co nie pasowało do
całości, coś, co sprawiało wrażenie, jakby ktoś wstawił to tutaj, żeby nie
zawadzało.”
- Co to? – spytał zaciekawiony James.
„Było to piękne lustro, oparte o ścianę,
sięgające aż do sufitu, w bogato zdobionej złotej ramie. Na szczycie ramy
widniał napis: AIN EINGARP ACRESO GEWTEL AZ RAWTA WTE IN MAJ IBDO.”
- Eee… bez sensu –
powiedział Syriusz.
„Kroki Filcha i Snape’a ucichły całkowicie i
Harry poczuł, że jest bezpieczny. Zbliżył się do lustra, chcąc jeszcze raz
przeżyć to niesamowite wrażenie, kiedy nie widzi się własnego odbicia.
Stanął przed lustrem i musiał szybko przyłożyć
obie dłonie do ust, żeby nie krzyknąć.”
- Ktoś za nim stoi! – wykrzyknęła Lily
- Ma niewidkę. Nie zauważy go – odparł James. Dziewczyna
trochę się uspokoiła.
„Obrócił się gwałtownie, serce waliło mu o
wiele mocniej niż wtedy, gdy otworzył wrzeszczącą księgę. Był niewidzialny, a
jednak zobaczył swoje odbicie w czarodziejskim płaszczu. I nie tylko swoje. Tuż
za sobą ujrzał tłum postaci.”
- Może to lustro odbija tylko niewidzialne osoby –
zaproponował Peter
„ Przecież pokój był
pusty! Oddychając szybko, odwrócił się powoli do lustra.
Tak, to był on, jego odbicie. Twarz biała jak
papier, przerażona, a za nim... przynajmniej z dziesięć postaci. Spojrzał przez
ramię do tyłu - nie zobaczył nikogo. Może oni też są niewidzialni? Może znalazł
się w pokoju pełnym niewidzialnych ludzi, a to zaczarowane lustro odbija
wszystkich, widzialnych i niewidzialnych?”
- To jakaś hipoteza –
mruknął Rogacz
„Znowu spojrzał w lustro. Kobieta, która stała
tuż za nim, uśmiechała się i machała do niego ręką. Sięgnął za siebie, ale nie
wyczuł niczego. Gdyby naprawdę tam była, musiałby jej dotknąć, ich odbicia
znajdowały się bardzo blisko siebie. .. Ale jego ręka natrafiła na pustkę - ta
kobieta i ci inni ludzie istnieli tylko w lustrze.”
- To lustro jest dziwne – powiedziała Lily.
„ Kobieta była bardzo
piękna. Miała kasztanowe włosy, a jej oczy... Jej oczy są zupełnie jak moje,
pomyślał Harry, przysuwając się do lustra.”
- Lily, to ty – powiedział James, ale dziewczyna nie
odpowiedziała.
„Jasnozielone, tego samego kształtu... Dopiero
teraz dostrzegł, że kobieta płacze, uśmiecha się przez łzy.”
Lily też już płakała. James przysunął się do niej i mocno
przytulił. Zrozumiała, że Harry widzi ją, bo to lustro nie odbijało ludzi tylko
ich pragnienia.
„Stojący obok niej wysoki, chudy, czarnowłosy
mężczyzna, objął ją ramieniem.”
Syriusz uśmiechnął się smutno.
„Miał okulary i bardzo rozczochrane włosy.
Sterczały do tyłu tak jak Harry’emu.
Harry przysunął się tak blisko do lustra, że
prawie dotykał nosem swojego odbicia.”
Lily zaszlochała.
„ - Mamo? - szepnął.
- Tato? Lecz oni tylko patrzyli na niego, uśmiechając się smutno.”
Rudowłosa jeszcze mocniej przytuliła się do Rogacz, który
również wyglądał jakby miał się popłakać. Syriusz, Remus i Peter przyglądali
się tej scenie ze smutnymi minami.
„Powiódł wzrokiem po twarzach innych ludzi w
zwierciadle i ujrzał inne pary takich samych zielonych oczu, inne nosy, tak
podobne do jego nosa, a jeden staruszek miał nawet takie same jak on kościste
kolana. Patrzył na swoją rodzinę, patrzył na nią po raz pierwszy w życiu.
Potterowie uśmiechali się i machali do niego
rękami, a Harry pochłaniał ich wzrokiem, przyciskając dłonie do lustra, jakby
miał nadzieję, że przeniknie przez zimne szkło i znajdzie się między nimi. A w
sercu czuł przedziwną mieszaninę radości i dojmującego smutku.”
Lily znowu zaszlochała, tylko trochę głośniej. Po policzku
James spłynęła jedna, samotna łza, którą szybko zatarł.
„Nie wiedział, jak długo tam stał. Odbicia nie
bladły, a on patrzył na nie i patrzył, aż gdzieś z daleka dobiegł go jakiś
hałas, który pomógł mu wrócić do rzeczywistości. Oderwał oczy od twarzy matki,
szepnął: „Wrócę” i wybiegł z pokoju.”
- Niech nie wraca. Jeszcze narobi sobie kłopotów –
wyszeptała Lily
„- Mogłeś mnie obudzić - powiedział ze złością
Ron.
- Możesz iść dziś w nocy, wracam tam, chcę ci
pokazać to zwierciadło.
- Bardzo bym chciał zobaczyć twojego tatę i
twoją mamę.
- A ja chcę zobaczyć całą twoją rodzinę,
wszystkich Weasleyów. Będziesz mi mógł pokazać swoich innych braci.
- Zawsze możesz ich zobaczyć - rzekł Ron. -
Wystarczy, że w lecie pojedziemy razem do mojego domu. A w ogóle, może to
lustro pokazuje tylko umarłych? Szkoda, że nie znalazłeś niczego o tym Flamelu.
Weź trochę bekonu, czy czegoś, dlaczego nic nie jesz?
„Harry wcale nie miał ochoty na jedzenie.
Widział swoich rodziców i zobaczy ich znowu tej nocy. Prawie zapomniał o
Flamelu. Straciło to dla niego znaczenie. Kogo obchodzi, czego pilnuje
trójgłowy pies? Czy to ważne, że Snape może to wykraść?”
- No, trochę ważne – mruknął Łapa
„- Hej, nic ci nie jest? - zapytał Ron. -
Wyglądasz jakoś dziwnie.
Teraz Harry bał się tylko jednego: że nie
trafi po raz drugi do lustra. Wędrówka pod jednym płaszczem z Ronem też nie
była łatwa. Próbowali odtworzyć trasę Harry’ego z biblioteki, ale choć przez
godzinę błąkali się po ciemnych korytarzach, nie znaleźli opuszczonej klasy.”
- Niech wracają. Jeszcze narobią sobie kłopotów – odparła
Lily.
„ - Piekielnie
zmarzłem - powiedział Ron. - Dajmy sobie z tym spokój i wracajmy do naszej
wieży.
- Nie! - szepnął Harry. - Wiem, że to musi być
gdzieś tutaj.
Minęli ducha wysokiej wiedźmy, szybującego w
przeciwnym kierunku, ale nikogo więcej nie spotkali. Ron właśnie zaczął jęczeć,
że stopy mu zupełnie zdrętwiały z zimna, kiedy Harry dostrzegł zbroję.
- To tu... o, tutaj... tak!”
- Wiedziałam, że sobie poradzi – powiedział Syriusz z
entuzjazmem. Lily jęknęła.
„Otworzyli drzwi. Harry zrzucił płaszcz z
ramion i podbiegł do lustra.
Byli tam. Jego matka i ojciec rozpromienili
się na jego widok.”
- To smutne – odparła zielonooka.
„- Widzisz? - szepnął Harry.
- Nic nie widzę.
- Patrz! Patrz na nich wszystkich... jest ich
tam wielu...
- Widzę tylko ciebie.
- Popatrz lepiej, stań tu, gdzie ja. Harry
odsunął się na bok, ale teraz widział tylko Rona w jego piżamie w misie.”
- Piżama w misie? – zdziwił się Syriusz i zaśmiał.
„ Ron wpatrywał się
jednak w lustro jak urzeczony.
- Harry, spójrz na mnie!
- Widzisz całą swoją rodzinę?
- Nie... jestem sam... ale jakiś inny...
wyglądam starzej... i jestem... jestem najlepszy!
- Co?
- Jestem... mam odznakę, taką jak miał Bili...
i trzymam Puchar Domów... i Puchar Quidditcha... Jestem kapitanem drużyny!”
- Nie jestem pewny czy on się nadaje – powiedział Rogacz.
Nie widział Rona w żadnej roli na boisku.
„Ron oderwał oczy od tego cudownego widoku i
spojrzał na Harry’ego.
- Myślisz, że to lustro pokazuje przyszłość?
- Niby jak? Przecież cała moja rodzina nie
żyje... poczekaj, spojrzę jeszcze raz...
- Ty już się napatrzyłeś, pozwól mi jeszcze
trochę...
- Trzymasz Puchar Quidditcha, no i co z tego?
A ja chcę zobaczyć moich rodziców.
- Nie pchaj mnie...
Niespodziewany hałas na korytarzu zakończył
dyskusję. Nie zdawali sobie sprawy, jak głośno rozmawiają.
- Szybko!”
- Pod niewidkę! – wykrzyknął Rogacz
„Ron ledwo zdążył narzucić na nich płaszcz,
gdy w drzwiach pojawiły się świetliste oczy Pani Norris. Stali nieruchomo,
myśląc o tym samym: czy płaszcz działa na koty? Ale po długiej chwili Pani
Norris wyszła.”
- Było blisko – sapnął Peter
„- Nie jest dobrze... - szepnął Ron. - Może
poszła po Filcha. Założę się, że nas usłyszała. Idziemy. I wypchnął Harry’ego z
pokoju.”
- Uda im się?- zapytał James
„Następnego ranka wszystko było nadal pokryte
śniegiem.”
- Udało – odpowiedział Peter.
„- Zagramy w szachy? - zapytał Ron.
- Nie.
- Może pójdziemy odwiedzić Hagrida?
- Nie... Idź sam.
- Wiem, o czym myślisz, Harry. O tym lustrze.
Nie idź tam dziś w nocy.”
- No właśnie, nie idź – poparła Wesleya Lily.
„- Dlaczego?
- Nie wiem, mam jakieś złe przeczucie... Za
dużo osób tam się kręci. Filch, Snape, teraz Pani Norris. Nie widzą cię, ale
przecież w każdej chwili mogą tam wejść. A jak na coś wpadniesz?
- Mówisz zupełnie jak Hermiona.
- Mówię poważnie, Harry, nie chodź.”
- No właśnie Harry, nie idź – znów odezwała się Evans
„Ale Harry myślał tylko o jednym: o powrocie
przed zaczarowane zwierciadło. Ron nie był w stanie go powstrzymać.
„Trzeciej nocy bardzo szybko znalazł drogę.
Szedł tak prędko, że jego kroki dudniły w pustym korytarzu, ale tym razem nie
spotkał nikogo.
I znowu zobaczył matkę i ojca, a jeden z jego
dziadków pokiwał głową, uradowany. Harry usiadł na podłodze przed lustrem. Nic
nie mogło go powstrzymać przed siedzeniem tu przez całą noc razem ze swoją
rodziną. Nic.
Nic prócz...
- A więc znowu tu wróciłeś, Harry?”
- Mówiłam, że to się źle skończy – jęknęła Evans. James
zrobił ponura minę.
„Harry poczuł się tak, jakby brzuch miał
wypełniony lodem. Na jednym ze stolików przy ścianie siedział nie kto inny, jak
sam Albus Dumbledore.”
- Będzie dobrze. Dumbledore jest spoko – oznajmił Remus
„ Harry musiał
przejść tuż obok niego, tak zafascynowany lustrem, że go nie zauważył.
- Ja... ja nie widziałem pana, panie
profesorze.
- To dziwne, jak niewidzialność popsuła ci
wzrok - rzekł Dumbledore, a Harry poczuł ulgę, bo zobaczył, że profesor się
uśmiecha. - Tak więc i ty - dodał, zsuwając się ze stolika i siadając na
podłodze obok Harry’ego”
- Widzicie, jest
dobrze – powtórzył Lunatyk
„ - jak setki innych
przed tobą, odkryłeś rozkosze Zwierciadła Ain Eingarp.
- Nie wiedziałem, że ono tak się nazywa, panie
profesorze.
- Ale chyba już wiesz, co ono potrafi?
- No... pokazuje mi moją rodzinę...
- I twojego przyjaciela Rona jako prymusa.”
- A on skąd wiedział? - zdziwił się Syriusz. Niestety reszta
wzruszyła tylko ramionami.
„- Skąd pan wie.
- Nie muszę mieć płaszcza, żeby stać się
niewidzialnym - powiedział łagodnie Dumbledore. - No dobrze, ale czy już wiesz,
co pokazuje nam wszystkim Zwierciadło Ain Eingarp?
Harry potrząsnął głową.”
- Moim zdaniem pokazuje to co chcemy – stwierdził Peter.
Może wszyscy uważali go za głupiego, ale czasami miewał dobre pomysły.
- A ty skąd to wiesz? – zapytał James
- Przypuszczam
„ - Zaraz ci to
wyjaśnię. Tylko najszczęśliwszy człowiek na świecie mógłby używać Zwierciadła
Ain Eingarp jak zwykłego lustra, to znaczy, że mógłby patrzeć w nie i widzieć
swoje normalne odbicie. Teraz już rozumiesz?
Harry pomyślał, a potem powiedział powoli:
- Ono pokazuje nam to, czego pragniemy...
czego każdy z nas pragnie...”
- To by było logiczne – mruknęła Lily – Harry nigdy nie
poznał prawdziwej rodziny, dlatego widzi ją w lustrze.
„- Tak i nie - odpowiedział spokojnie
Dumbledore. - Pokazuje nam ni mniej, ni więcej, tylko najgłębsze, najbardziej
utęsknione pragnienie naszego serca. Ty, który nigdy nie znałeś swojej rodziny,
widzisz ją całą, stojącą wokół ciebie. Ronald Weasley, który zawsze był w
cieniu swoich braci, widzi tylko siebie, ale jako najlepszego z nich
wszystkich. To lustro nie dostarcza nam jednak ani wiedzy, ani prawdy. Ludzie
tracą przed nim czas, oczarowani tym, co widzą, albo nawet wpadają w
szaleństwo, nie wiedząc, czy to, co widzą w zwierciadle, jest prawdziwe lub
choćby możliwe.”
- Innymi słowy: to lustro, pod pewnymi względami, jest
niebezpieczne – powiedziała Lily.
- A z drugiej bardzo ciekawe – odparł Remus.
„ - Jutro Zwierciadło
Ain Eingarp zostanie przeniesione,”
Syriusz jęknął.
„Harry, a ja proszę cię, żebyś już go nie
szukał. Jeśli kiedykolwiek na nie się natkniesz, zostałeś ostrzeżony. Pamiętaj:
naprawdę niczego nie daje pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu. A
teraz, załóż swój cudowny płaszcz i wracaj do łóżka, dobrze?”
- Skąd on wie o pelerynie? - zapytał zdziwiony James
„ Harry wstał.
- Panie profesorze... Czy mogę o coś zapytać?
- Właśnie to zrobiłeś. - Dumbledore uśmiechnął
się.”
Wszyscy zamyślili się na chwilę, po czym razem odparli : Oh,
no tak!
„- Ale dobrze, możesz mnie jeszcze o coś
zapytać.
- Co pan profesor widzi, jak patrzy w to
lustro?
- Ja? Widzę siebie trzymającego parę grubych,
wełnianych skarpetek.”
- Co?
„ Harry wytrzeszczył
oczy.
- Nigdy się nie ma za dużo skarpetek -
powiedział Dumbledore. - Minęło jeszcze jedno Boże Narodzenie, a ja znowu nie
dostałem ani jednej pary. Wszyscy wciąż dają mi książki.
Dopiero kiedy Harry znalazł się z powrotem w
łóżku, pomyślał, że profesor Dumbledore mógł mu nie powiedzieć całej prawdy.
Ale w końcu, uznał, spychając Parszywka ze swojej poduszki, było to bardzo
osobiste pytanie.”
- Rzeczywiście – powiedziała Lily.
- Dumbledore jest super – oznajmił Syriusz. Reszta
potwierdziła jego zdanie.
- To koniec rozdziału. Kto następny? - zapytał Lupin
- Ja – odpowiedziała Lily i wzięła od niego książkę.
Świetnie piszesz! Ogólnie od początku zaciekawiło mnie opowiadanie, przede wszystkim prolog. Teraz fajnie się wszystko rozwinęło :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały, pozdrawiam serdecznie :)
http://hungergameshistory.blogspot.com/
Genialny rozdział :-) W pewnym momencie aż łza się w oku kręci :-) Czekam z niecierpliwością na następny :-)
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
Szczerze, płakałam czytając moment ukazania się Lily i Jamesa lustrze. Czekałam na ten moment od samego początku. To musiało być dla nich trudne czytać o takiej przyszłości. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Niedoskonała
Pisz szybciutko,nie moge sie doczekać.Płakałam,naprawde płakałam na momencie z lustrem i rodzicami Harry'ego.Błagam zmień ich przyszłość.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Chociaż coraz częściej myślę o tym, czy podczas czytania któregoś z tomów, pojawią się inne osoby, np. dyrektor. A może dopiero po przeczytaniu wszystkich książek, przekażą je Dumbledor'owi? No i co stanie się z Peter'em po trzecim tomie?
OdpowiedzUsuńPoza tym było parę literówek. Nic wielkiego.
Pozdrawiam i do następnego:)
Pojawi się. Jedna. Już nie długo.
UsuńCieszy mnie to:) bardzo:)
UsuńWreszcie nowy rozdział! Wchodzę sobie tu dzisiaj i niespodzianka! Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny rozdział; ) Przepraszam, że nie piszę za długich komentarzy, bo wiem jakie to miłe, ale nie potrafię xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Nie szkodzi xD
Usuńja też nie potrafię ;)
Jeju jak ja uwielbiam jak piszesz. :3 Uzależniłam się po prostu potrafię czytać kilka razy dziennie twoje opowiadanie i mi się nie nudzi. :D Bardzo fajny pomysł ,wręcz genialny.;p Reakcje Jamesa i Lili..Wprost fantastyczne i taakie słodkie. ;d Syriusz jest świetny. :D
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Ja nie wytrzymam psychicznie i fizycznie ^^
OdpowiedzUsuńW piątek lub sobotę
UsuńKurczę, wróciłam z wycieczki i pierwsze co zrobiłam to wystukałam adres twojego bloga, a tu nie dość, że ominął mnie jeden rozdział, to jeszcze pojawił się następny... Masakra, normalnie mam maraton :D.
OdpowiedzUsuńMoment ze zwierciadłem był świetny, trochę gdybałam nad reakcją Lily i Jamesa, bo to w końcu lekko niepokojące, a to, że się popłakali było tak naturalne, że aż zrobiłam to sama xD. Mam nadzieję, że jak dojdą do Więźnia (boshe, ja znowu o tym) to Peter będzie miał taaakie wyrzuty sumienia, że przejdzie wewnętrzną i zewnętrzną metamorfozę. Schudnie i takie tam xD.
Dobra, ja wyjątkowo tak króciutko, bo mam jeszcze jeden rozdział do przeczytania :D