sobota, 21 września 2013

Rozdział dziesiąty.


 NOC DUCHÓW


„Malfoy nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy następnego dnia zobaczył Harry’ego i Rona, wyglądających na nieco zmęczonych, ale w dobrych humorach. Prawdę mówiąc, kiedy się rano obudzili, uznali, że spotkanie z trójgłowym psem było wspaniałą przygodą i już tęsknili za kolejną.”
- Mówi jak syn huncwota – powiedział James z dumą. – Idealnie  stosunek do kłopotów.
Lily spojrzała na niego i lekko pokręciła głową.
„ Harry zdążył już opowiedzieć Ronowi o swoich podejrzeniach co do paczuszki z Gringotta i spędzili razem mnóstwo czasu, zastanawiając się, co też może wymagać aż takich środków bezpieczeństwa.
 - To musi być albo bardzo cenne, albo bardzo niebezpieczne - powiedział Ron.
 - Albo i jedno, i drugie.”
- Trafne spostrzeżenie – wtrącił Remus.  
 „Na razie wiedzieli jednak tylko, że to coś ma około dwóch cali długości i że nie mają szansy na odgadnięcie, co to jest, bez większej ilości danych.”
- To kamień – mruknął Syriusz. Lily rzuciła w niego poduszką.
„ Ani Neville, ani Hermiona nie okazywali najmniejszego zainteresowania tym, co mogło się znajdować za psem i pod klapą w podłodze. Neville był zainteresowany tylko jednym: żeby już nigdy nie zbliżyć się do korytarza na trzecim piętrze.”
- Też bym omijał to miejsce szerokim łukiem – odezwał się Peter, który dotąd siedział cicho.
- A ja bym tam poszedł jeszcze raz – oznajmił Rogacz. Kochał pakować się w tarapaty.
- Ze mną oczywiście – dodał Syriusz.
„Hermiona nie odzywała się do Harry’ego i Rona, ale robiła takie wszechwiedzące miny, że uznali to za okoliczność sprzyjającą.”
- No pewnie, że sprzyjającą. Kto by… - Jednak nie dane było mu dokończyć. James warknął na niego i pokazał na Lily. Ona też taka była. Zarozumiała i wszechwiedząca. Ale to nie było jej winą, że chciała poznać wszystko. W końcu ona dowiedziała się  o wszystkim w jedenaste urodziny, a inni wiedzieli o tym od urodzenia.
 „Teraz pragnęli znaleźć jakiś sposób, by odegrać się na Malfoyu i ku ich wielkiemu zadowoleniu możliwość taka pojawiła się tydzień później, wraz z poranną pocztą.”
- Tak – powiedział uradowany James z nutką ekscytacji w głosie.  
„Kiedy sowy jak zwykle wleciały do Wielkiej Sali, uwagę wszystkich przykuł długi, wąski pakunek, niesiony aż przez sześć sówek. Harry tak jak inni był ciekaw, co może być w tej paczce i zdumiał się, kiedy sówki złożyły ją przed nim, zrzucając przy okazji na podłogę jego bekon.”
- Bekon – mruknął Peter
- To miotła. Przysłali mu miotłę – powiedział podniecony Syriusz
„ Zaledwie odleciały, inna sowa upuściła na paczkę list.
 Harry najpierw rozerwał kopertę i dobrze zrobił, bo list głosił:
 NIE OTWIERAJ PACZKI PRZY STOLE.
 Jest w niej nowy Nimbus Dwa Tysiące, ale nie cha, żeby wszyscy wiedzieli, że dostałeś miotle, bo każdy też będzie chciał. Oliver Wood spotka się z tobą dziś na boisku quidditcha o siódmej wieczorem na pierwszym treningu.
 Profesor M. McGonagall”
- Mój syn ma najszybszą miotłę na świecie! – wykrzyknął James radośnie.
 „Harry nie mógł ukryć radości, kiedy wręczył Ronowi liścik do przeczytania.
 - Nimbus Dwa Tysiące! - jęknął z zazdrością Ron. - Nigdy nawet nie miałem go w rękach.
 Szybko opuścili salę, pragnąc obejrzeć miotłę jeszcze przed pierwszą lekcją, ale drogę zagrodzili im Crabbe i Goyle. Malfoy wyrwał Harry’emu paczkę i pomacał ją.”
- Zabieraj swoje śmierdzące łapy, Malfoy – warknął Syriusz
 „- To miotła - powiedział i odrzucił paczkę Harry’emu z mieszaniną zazdrości i złości na twarzy. - Tym razem podpadłeś, Potter, pierwszoroczniakom nie wolno posiadać mioteł.”
- Błąd – wtrącił Remus – To ty nie możesz mieć miotły.
Huncwoci uśmiechnęli się chytrze. Lily przyglądała się im z ciekawością. Można być, aż tak zgranym? – pomyślała.
 „Ron nie mógł się powstrzymać.
 - To nie jest jakaś stara miotła - powiedział. - To Nimbus Dwa Tysiące. Podobno masz Kometę Dwa Sześćdziesiąt, tak, Malfoy? -Wyszczerzył zęby do Harry’ego. - Komety są dość szybkie, ale o klasę gorsze od Nimbusów.”
- Aktualnie Komety są najszybszymi miotłam – oznajmił Rogacz.
„ - A co ty o tym wiesz, Weasley, przecież nie stać cię nawet na pół kija - odwarknął Malfoy. - Założę się, że ty i twoi bracia musicie oszczędzać na każdą witkę osobno.”
- Ale bezczelny – oburzyła się Lily.
- Z całą pewnością rodzina Wesleyów jest o wiele fajniejsza od Malfoyów – dodał Remus
 „Zanim Ron zdążył mu coś odpowiedzieć, pojawił się profesor Flitwick.
 - Chyba się nie kłócicie, co, chłopcy? - zaskrzeczał.
 - Potterowi przysłano miotłę, panie profesorze - powiedział szybko Malfoy.
 - Tak, tak, znakomicie - rzekł profesor Flitwick, uśmiechając się do Harry’ego. - Profesor McGonagall powiedziała mi o specjalnych okolicznościach, Potter. Co to za model?
 - Nimbus Dwa Tysiące, panie profesorze - odpowiedział Harry, powstrzymując się, by nie wybuchnąć śmiechem na widok miny Malfoya. - A to wszystko dzięki Malfoyowi - dodał.”
James nie mógł się powstrzymać i wybuchnął gromkim śmiechem.  
„ Harry i Ron pobiegli po schodach na górę, krztusząc się ze śmiechu.
 - Bo to prawda - zarechotał Harry, kiedy już byli na szczycie marmurowych schodów. - Gdyby nie ukradł Neville’owi przypominajki, nie byłoby mnie w drużynie...
 - Więc wydaje ci się, że to nagroda za łamanie regulaminu? - rozległ się pełen złości głos tuż za jego plecami.”
- Ta cała Granger zaczyna mnie denerwować – warknął Łapa. Lily prychnęła z niesmakiem.  
 „To Hermiona wchodziła po schodach, spoglądając z niesmakiem na paczkę w rękach Harry’ego.
 - Myślałem, że się do nas nie odzywasz - powiedział Harry.
 - Tak, tak, i nie przestawaj - dodał szybko Ron. - Tak się cieszyliśmy.”
Syriusz się zaśmiał.  
 „Hermiona pomaszerowała dalej, z nosem wycelowanym w sufit.
 Tego dnia Harry miał duże kłopoty ze skupieniem myśli na lekcjach. Wciąż uciekały mu do dormitorium, gdzie pod łóżkiem leżała jego nowa miotła, albo pędziły na pole do quidditcha, gdzie wieczorem miał rozpocząć trening.”
- Jak ojciec – mruknęła Lily. Jak jego ojciec – powtórzyła w myślach.
- Jestem z niego bardzo dumny – odpowiedział jej – I ty tez powinnaś.
- No przecież jestem – oznajmiła. Nawet nie wiesz jak bardzo.
„ Po lekcjach wchłonął szybko kolację, nie bardzo wiedząc, co połyka, i popędził z Ronem na górę, żeby rozwinąć Nimbusa Dwa Tysiące.
 - Ojejku - westchnął Ron, kiedy miotła potoczyła się na łóżko Harry’ego.
 Nawet Harry, który w ogóle nie znał się na miotłach, pomyślał, że naprawdę wygląda wspaniale. Smukła i lśniąca, z mahoniową rączką, miała długi ogon ze starannie dobranych, prostych witek, a tuż przy końcu rączki lśnił złoty napis: Nimbus Dwa Tysiące.”
- Wow – powiedzieli chłopcy razem. Lily przewróciła oczami. Nie rozumiała dlaczego tak bardzo fascynują się Quidditchem. Przecież to tylko sport.
 „Przed siódmą Harry opuścił zamek i w gęstniejącym zmierzchu ruszył w stronę boiska do quidditcha. Jeszcze nigdy nie był na stadionie. Wokół boiska wznosiły się rzędy ławek, tak żeby widzowie dobrze widzieli, co się na nim dzieje. Po obu stronach tkwiły trzy złote tyczki zakończone pętlami. Harry’emu przypominały one małe, plastikowe patyczki, służące dzieciom mugoli do wydmuchiwania baniek, tyle że te miały z pięćdziesiąt stóp wysokości.
 Harry tak się palił do latania, że nie czekając na Wooda, dosiadł swojej miotły i odepchnął się stopami od ziemi. Ach, cóż to było za uczucie!”
- Wiem co czujesz, Harry – rozmarzył się James – Czuje je nawet, kiedy nie latam – powiedział i spojrzał na Lily, która lekko się zarumieniła.
 „Krążył od bramki do bramki, a potem przyspieszał i opadał jak jastrząb na boisko. Nimbus Dwa Tysiące reagował na najlżejszy ruch i dotyk.”
- Świetna miotła – powiedział z nutką zazdrości w głosie Łapa.
„ - Harry Potter! Na dół!
 Przybył Oliver Wood. Pod pachą niósł drewnianą klatkę. Harry wylądował tuż obok niego.
 - Świetnie - rzekł Wood, a oczy mu błyszczały. - No, teraz rozumiem, co miała na myśli McGonagall... naprawdę masz talent. Dzisiaj zapoznani cię z zasadami gry, a potem będziesz trzy razy w tygodniu ćwiczył z drużyną.”
- Może on jakoś po ludzku to wytłumaczy i w końcu zrozumiem tę grę – powiedziała Lily. Była w Hogwarcie sześć lat i jak dotąd jedyną rzeczą jakiej nie rozumiała był Quidditch.
 „Otworzył klatkę. Wewnątrz były cztery kule różnej wielkości.
 - No dobra - powiedział Wood. - Quidditch dość łatwo zrozumieć, nawet jeśli nie tak łatwo w niego grać. Po każdej stronie jest siedmiu graczy. Trzech z nich to ścigający.
 - Trzech ścigających - powtórzył Harry, kiedy Wood wyjął z klatki jasnoczerwoną kulę wielkości piłki futbolowej.
 - Ta kula nazywa się kaflem. Ścigający podają sobie kafla i starają się przerzucić go przez jedną z pętli, żeby zdobyć gola. Za każde przerzucenie kafla przez jedną z pętli zdobywa się dziesięć punktów. Wszystko jasne?
 - Ścigający podają sobie kafla i przerzucają go przez jedną z pętli, by zdobyć punkty - wyrecytował Harry. - Zatem... to jest coś w rodzaju koszykówki z sześcioma koszami, w którą gra się na latających miotłach, tak?”
- Co to koszykówka? – zapytał się Syriusz. Wszyscy spojrzeli na Lily. Ta przewróciła oczami i westchnęła:
- To kolejny z mugolskich sportów – odpowiedziała -  W koszykówkę grają dwie drużyny, po pięciu zawodników każda. Celem każdej z drużyn jest zdobywanie punktów za celne rzuty do kosza przeciwnika i zapobieganie zdobywaniu punktów przez drużynę przeciwną.
- I ciekawe to jest? - zapytał się James
- Z całą pewnością ciekawsze od piłki nożnej - odparła
 „- Co to jest koszykówka? - zapytał Wood, wyraźnie zaintrygowany.
 - Nieważne - odpowiedział szybko Harry.
 - Teraz tak... W każdej drużynie jest jeden gracz, który nazywa się obrońcą... Ja jestem obrońcą Gryfonów.  Latam wokół słupków bramkowych i powstrzymuję przeciwników, żeby nie strzelili nam gola.
 - Trzech ścigających, jeden obrońca - rzekł Harry, chcąc to wszystko zapamiętać. - I grają kaflem. W porządku, rozumiem. A te do czego służą? - Wskazał na trzy pozostałe kule wewnątrz skrzynki.
 - Zaraz ci pokażę - rzekł Wood. - Weź to. Wręczył Harry’emu niewielką pałkę, trochę krótszą od kija do bejsbolu.”
Black zaciekawiony nowym słowem, chciał się spytać Lily, co oznacza, ale ta go uprzedziła.
- Ta gra jest bardzo skomplikowana i nie będę wam jej tłumaczyć – warknęła  
„ - Pokażę ci, co robią tłuczki. Te dwie kule to tłuczki.
 Pokazał Harry’emu dwie identyczne kule, czarne i lśniące, trochę mniejsze od czerwonego kafla. Harry zauważył, że drżą lekko, jakby chciały się uwolnić spod przytrzymujących je rzemieni i ulecieć z klatki.
 - Cofnij się - ostrzegł go Wood. Pochylił się i uwolnił jedną kulę.
 Czarna kula natychmiast wzniosła się w powietrze, a potem pomknęła ku twarzy Harry’ego. W ostatniej chwili odbił ją pałką, ratując nos przed złamaniem. Kula świsnęła zygzakiem w powietrze, zawirowała nad ich głowami i wystrzeliła w Wooda, który rzucił się na nią całym ciałem i przygwoździł do ziemi.”
- Merinie, jakie to niebezpieczne! – krzyknęła Lily
- Nie przesadzaj – odparł James. Nie raz dostał tłuczkiem i jeszcze żył.
 „- Widziałeś? - wysapał Wood, wpychając tłuczka z powrotem do klatki i przymocowując go rzemieniem. - Tłuczki latają nad boiskiem, starając się zwalić graczy z mioteł. Dlatego każda drużyna ma po dwóch pałkarzy... w naszej są nimi Weasleyowie... Ich zadaniem jest obrona reszty swoich graczy przed tłuczkami i odbicie ich w stronę przeciwników. No to jak... wszystko jasne?”
- No pewnie, że jest. Dlaczego by nie – zdziwił się Rogacz.
„ - Trzech ścigających stara się zdobyć punkty kaflem, obrońca broni słupków bramkowych, pałkarze chronią kolegów przed tłuczkami.
 - Bardzo dobrze - pochwalił go Wood.
 - Ee... czy tłuczki już kogoś zabiły? - zapytał Harry, mając nadzieję, że zabrzmiało to bardzo zdawkowo.
 - W Hogwarcie nigdy. Było trochę połamanych szczęk, ale nic gorszego. A teraz posłuchaj. Ostatni członek drużyny nazywa się szukającym. To właśnie ty. Ciebie nie obchodzi kafel czy tłuczki...
 - ...chyba że rozwalą mi głowę.
 - Nie martw się, Weasleyowie dają sobie radę z tłuczkami... zobaczysz, sami są jak para ludzkich tłuczków.”
Wszyscy się zaśmiali.
„ Wood sięgnął do klatki i wyjął czwartą kulę. W porównaniu z kaflem i tłuczkami była o wiele mniejsza, wielkości dużego orzecha włoskiego, złota, z maleńkimi srebrnymi skrzydełkami.
 - To jest złoty znicz - oznajmił Wood - kula najważniejsza ze wszystkich czterech. Bardzo trudno ją złapać, bo jest szybka i trudna do zauważenia. Złapanie jej jest zadaniem szukającego. Musisz ją wyłowić spośród ścigających, pałkarzy, tłuczków i kafla, i złapać przed szukającym przeciwników, bo za złapanie jej zyskuje się dla swojej drużyny aż sto pięćdziesiąt punktów, co zwykle przesądza o wyniku meczu. Właśnie dlatego szukający są tak często faulowani. Mecz quidditcha kończy się z chwilą złapania znicza, więc może trwać bardzo długo... Rekord wynosił prawie trzy miesiące, tak że musieli wprowadzać zastępców, żeby gracze mogli się trochę przespać. No cóż, to chyba wszystko... Masz jakieś pytania?”
- Merlinie. Po tylu latach nareszcie zrozumiałam –powiedziała Lily
- Lepiej późno, niż wcale – odparł Łapa. Evans spiorunowała go wzrokiem.
„ Harry potrząsnął głową. Zrozumiał już wszystko, nawet to, że prawdziwym problemem jest opanowanie tego wszystkiego w praktyce.
 - Nie będziemy dzisiaj ćwiczyć ze zniczem – rzekł Wood, ostrożnie umieszczając go w klatce. - Jest za ciemno, moglibyśmy go zgubić. Spróbujmy na razie z tymi. Wyciągnął z kieszeni worek ze zwykłymi piłkami golfowymi i w chwilę później on i Harry byli już w powietrzu. Wood rzucał piłkami z całej siły i we wszystkie strony, a Harry musiał je łapać.
 Harry wyłapał wszystkie piłki i Wood był zachwycony. Minęło pół godziny i zrobiło się ciemno, więc musieli skończyć.
 - W tym roku na pucharze będzie nazwa naszej drużyny - powiedział uradowany Wood, kiedy wracali do zamku. - Wcale bym nie był zaskoczony, gdybyś okazał się lepszy od Charliego Weasleya, a on mógłby grać w reprezentacji Anglii, gdyby nie wyjechał polować na smoki.”
- Matko! Jak tak można – zdziwił się James. Kochał Quidditacha i wolałby grać w reprezentacji Anglii, niż hodować smoki.
 „Może z powodu nawału zajęć, bo teraz trenował quidditcha trzy razy w tygodniu, po odrobieniu masy zadań domowych, Harry zdumiał się, kiedy zdał sobie sprawę, że jest już w Hogwarcie pełne dwa miesiące. W zamku czuł się jak w domu, inaczej niż kiedykolwiek na Privet Drive. Teraz, kiedy już opanował podstawy, zajęcia też były coraz ciekawsze.
 W dzień poprzedzający Noc Duchów obudził ich cudowny zapach pieczonej dyni, rozchodzący się po korytarzach. Mało tego, profesor Flitwick oznajmił im, że są już przygotowani do tego, by na ich rozkaz latały różne przedmioty, co stanowiło przedmiot ich marzeń od chwili, gdy na ich oczach sprawił, że ropucha Neville’a obleciała całą klasę. Flitwick podzielił ich na pary. Partnerem Harry’ego został Seamus Finnigan (co powitał z ulgą, bo Neville okropnie go rozpraszał). Ronowi trafiła się jednak Hermiona Granger.”
- Biedny Ron – mruknął Syriusz. Hermiona go denerwowała, bardzo, za bardzo.
 „Trudno powiedzieć, które z nich było bardziej niezadowolone z tego powodu. Nie odzywała się do nich od dnia, w którym Harry dostał Nimbusa Dwa Tysiące.
 - Proszę nie zapominać o tym lekkim ruchu nadgarstka, który tak długo ćwiczyliśmy! - zaskrzeczał profesor Flitwick, usadowiony jak zwykle na stosie książek.”
- Smagnąć i poderwać – powiedzieli wszyscy razem i się zaśmiali.
„ - Smagnąć i poderwać, pamiętajcie, smagnąć i poderwać! I wypowiadać zaklęcie dokładnie, to bardzo ważne... Nie zapominajcie o czarodzieju Baruffio, który źle wypowiedział spółgłoskę i znalazł się na podłodze, przygnieciony bawołem.”
- Niedobrze mi się robi, kiedy ktoś o tym wspomina – powiedział Syriusz i lekko się otrząsnął.
„ Było to bardzo trudne. Harry i Seamus smagali i podrywali, ale piórko, które mieli wysłać pod sufit, leżało sobie nadal na stoliku. Seamus tak się zniecierpliwił, że dotknął go różdżką, co spowodowało, że się zapaliło - Harry musiał ugasić mały pożar swoją tiarą.”
Wszyscy się zaśmiali.
 „Ronowi, przy sąsiednim stole, też nic nie wychodziło.
 - Wingardium Leviosa! - krzyczał raz po raz, wymachując ramionami jak wiatrak.
 - Źle to wypowiadasz - prychnęła Hermiona. - Wing-gar-dium Levi-o-sa. „Gar” musi być melodyjne i długie.”
- „Gar” musi być melodyjne i długie – powtórzył Black zniżonym głosem.
„ - To zrób to sama, jak jesteś taka mądra - warknął Ron.
 Hermiona podwinęła rękawy szaty, smagnęła różdżką. i powiedziała:
 - Wingardium Leviosa!
 Piórko uniosło się i zawisło jakieś cztery stopy nad ich głowami.”
Lily uśmiechnęła się z satysfakcją do Syriusza, który nagle spochmurniał.  
„ - Wspaniale! - krzyknął profesor Flitwick, klaszcząc w dłonie. - Niech wszyscy popatrzą, pannie Granger już się udało!
 Ron był markotny do końca lekcji.
 - Nic dziwnego, że nikt nie może jej znieść - powiedział do Harry’ego, kiedy przeciskali się przez zatłoczony korytarz. - Ona jest koszmarna, naprawdę.
 Ktoś wpadł na Harry’ego w tłoku. Była to Hermiona. Harry zobaczył jej twarz - była zalana łzami.
 - Chyba to usłyszała.
 - No to co? - burknął Ron, ale wyraźnie się zmieszał. - Sama musiała zauważyć, że nie ma przyjaciół.”
 - Nie musisz jej tego wypominać – warknęła Lily. Duchowo wspierała Hermionę. Dobrze wiedziała jak się czuje.
„ Hermiona nie pojawiła się na następnej lekcji i przez całe popołudnie nikt jej nie widział. Idąc do Wielkiej Sali na ucztę świąteczną, Harry i Ron podsłuchali, jak Parvati Patii opowiada swojej przyjaciółce Lavender, że Hermiona ryczy w łazience i nie chce nikogo widzieć. Ron jeszcze bardziej się zmieszał, ale chwilę później wkroczyli do Wielkiej Sali, gdzie na widok świątecznych dekoracji zapomnieli o Hermionie.”
- Faceci – mruknęła Evans
 „Ze ścian i sklepienia zwisało z tysiąc żywych nietoperzy, a drugie tysiąc śmigało ciemnymi chmarami nad stołami, powodując migotanie płomieni świec, osadzonych w dyniach. Tym razem potrawy pojawiły się na złotych półmiskach, tak jak podczas bankietu powitalnego.
 Harry nakładał sobie właśnie wielkiego pieczonego ziemniaka, kiedy na salę wpadł biegiem profesor Quirrell w przekrzywionym turbanie i z przerażoną twarzą. Wszyscy zamilkli, wytrzeszczając oczy, a Quirrell dobiegł do krzesła profesora Dumbledore’a, oparł się o stół i wysapał:
 - Troll... w lochach... uznałem, że powinien pan wiedzieć.”
- Co! Jakim cudem troll znalazł się w lochach?! – wykrzyknęła Lily. Zdenerwowała się.
 „Wybuchło zamieszanie. Profesor Dumbledore musiał kilka razy wystrzelić purpurowe rakiety ze swojej różdżki, żeby uciszyć salę.
 - Prefekci! - zagrzmiał. - Natychmiast zaprowadzić swoje domy do dormitoriów! Percy był w swoim żywiole.”
- Jakby inaczej – powiedział Peter. Reszta zachichotała.
 - Za mną! Pierwszoroczni, trzymać się razem! Nie musicie bać się trolli, jeśli będziecie wypełniać moje polecenia! Teraz trzymać się tuż za mną. Przejście, najpierw wychodzą pierwszoroczni! Przepraszam, jestem prefektem!
 - Jak troll mógł się tu dostać? - zapytał Harry, kiedy szli po schodach.
 - Mnie nie pytaj, trolle to naprawdę głupie stwory - odpowiedział Ron. - Może Irytek wpuścił go dla draki.
 Po drodze mijali różne grupy, spieszące w różnych kierunkach. Kiedy przepychali się przez tłum przerażonych Puchonów, Harry nagle złapał Rona za łokieć.”
- No tak! – powiedział James – Hermiona jest w toalecie dziewcząt. Nie wie o trollu.
 „- Pomyślałem sobie o... Hermionie.
 - Że co?
 - Ona nic nie wie o trollu. Ron przygryzł wargę.
 - No dobra... - burknął. - Ale lepiej niech Percy nas nie zauważy.
 Pochylili głowy i przyłączyli się do Puchonów, zmierzających w inną stronę, przemknęli przez opustoszałą część korytarza i pobiegli do łazienki dziewczyn. Właśnie skręcili za róg korytarza, kiedy usłyszeli za sobą szybkie kroki.”
 - Oh nie. Zostali zauważeni – odparł Remus
 - Percy! - syknął Ron, wciągając Harry’ego za wielkiego kamiennego gryfa.
 Wyglądając ukradkiem zza posągu, zobaczyli jednak nie Percy’ego, lecz Snape’a. Przebiegł przez korytarz i zniknął im z oczu.”
- Co on tam robi? - zapytał Peter podejrzliwie
- Czemu nie pomaga innym nauczycielom? – zdziwił się Remus. Powinien wyganiać trolla ze szkoły, a nie się po niej kręcić.
- Stchórzył – odpowiedział James. To było dla niego jedno racjonalne wytłumaczenie.
- Nie. On chce się dostać do kamienia i użył trolla jako zmyłki – powiedział Łapa. Sam się sobie dziwił. Miał takie przeczucia i tyle. Ale czy prawdziwe?
 „- Co on robi? - szepnął Harry. - Dlaczego nie jest w lochach razem z innymi nauczycielami?
 - Żebym to ja wiedział.
 Ruszyli za oddalającymi się krokami Snape’a, starając się iść jak najciszej.
 - Ty, on idzie na trzecie piętro - szepnął Harry, ale Ron podniósł rękę.”
- Mówiłem! – wykrzyknął Syriusz
„ - Czujesz coś?
 Harry pociągnął nosem i poczuł zgniły odór, przywodzący na myśl stare skarpetki i ubikację, której nikt nie sprząta.”
- Tylko nie to – jęknęła Lily. Zaczęła się martwić i to bardzo.
 „I wówczas to usłyszeli - głuche powarkiwanie i pacnięcia wielkich stóp. Ron pokazał palcem: na końcu korytarza po lewej stronie czerniało coś wielkiego, co szło w ich stronę. Przywarli do ściany znajdującej się w cieniu, i patrzyli, osłupiali, jak to coś wlazło w plamę księżycowego blasku.”
- Uciekajcie stamtąd. UCIEKAJCIE! – wykrzyknęła Evans. Dlaczego odziedziczył głupotę po ojcu? – zapytała sama siebie.
 „Był to straszny, mrożący krew w żyłach widok. Wysoki na dwanaście stóp, o matowej, granitowoszarej skórze, o wielkim, niezdarnym cielsku przypominającym głaz, z małą, łysą głową sterczącą na czubku jak orzech kokosowy. Miał krótkie nogi, grube jak pniaki, z płaskimi, zrogowaciałymi stopami. Smród, jaki wydzielał, trudno było znieść. W ręku trzymał wielką maczugę, która wlokła się za nim, bo tak długie miał ramiona.”
- Kolejny ładny opis – powiedział Syriusz z sarkazmem, jednak został zignorowany.
„ Troll zatrzymał się przy sąsiednich drzwiach i zajrzał do środka. Poruszył długimi uszami, a potem wlazł powoli do środka.
 - Klucz jest w zamku - wybełkotał Harry. - Możemy go zamknąć.”
- Nie! – wykrzyknęła Lily
„ - Dobry pomysł - odpowiedział nerwowo Ron.
 Podsunęli się tuż do drzwi, wstrzymując oddechy i modląc się, by trollowi nie zachciało się wyjść. A potem Harry jednym skokiem stanął przed drzwiami, złapał za klamkę, zatrzasnął drzwi i przekręcił klucz.
 - Dobra!
 Zarumienieni z emocji i dumni ze swego wyczynu, ruszyli z powrotem korytarzem, ale kiedy doszli do rogu, usłyszeli coś, co sprawiło, że serca im zamarły”
Peter pisnął z przerażenia. Lily wyglądała jakby za chwilę miała się popłakać.
„ - wysoki, zduszony wrzask, który dochodził wyraźnie zza drzwi, które właśnie zamknęli.
 - Och, nie... - wyjąkał Ron blady jak Krwawy Baron.
 - To była łazienka dziewczyn! - wydyszał Harry.
 - Hermiona! - powiedzieli jednocześnie.”
- Merinie – jęknęła Lily, będąc na skraju histerii.  
 „Była to na pewno ostatnia rzecz, jaką teraz chcieli zrobić, ale nie mieli wyboru. Odwrócili się i popędzili z powrotem do owych drzwi, by przekręcić klucz w zamku. Drżąc ze strachu, Harry otworzył drzwi i wbiegli do środka. Hermiona Granger przywarła do ściany naprzeciw drzwi, wyglądając, jakby miała za chwilę zemdleć. Troll zbliżał się do niej, wyrywając po drodze krany.
 - Trzeba go skołować! - powiedział Harry do Rona i schwyciwszy jeden z leżących na podłodze kranów, cisnął nim w ścianę.”
- Dobry pomysł Harry – pochwalił go James.
„ Troll zatrzymał się kilka stóp od Hermiony. Rozejrzał się wokoło, mrugając głupawo tępymi oczkami, żeby zobaczyć, co narobiło takiego hałasu. Zobaczył Harry’ego. Zawahał się, a potem ruszył ku niemu, podnosząc maczugę.”
Lily krzyknęła i mocno przytuliła się do James, który siedział tuż obok. Odwzajemnił gest.
„- Hej, ciastomózgi! - ryknął Ron z drugiej strony i rzucił w niego metalową rurą. Troll nawet nie poczuł, gdy rura trzasnęła go w ramię, ale posłyszał wrzask i znowu się zatrzymał, zwracając swój obrzydliwy pysk w stronę Rona. Harry wykorzystał to i obiegł go naokoło.”
- Dobrze Harry. Biegnij! – krzyknął Syriusz
„ - Szybko, uciekaj! Biegiem! - wrzasnął Harry, próbując pociągnąć Hermionę w stronę drzwi, ale nie była w stanie się ruszyć, wciąż wciskała się w ścianę, otworzywszy szeroko usta w niemym okrzyku przerażenia.”
- Biegnij głupie dziecko. Biegnij! – krzyczała Lily
„ Krzyki, odbijające się echem od ścian, doprowadziły trolla do szału. Ryknął i ruszył ku Ronowi, który był najbliżej i nie miał dokąd uciec.”
- Zróbcie coś! – krzyknął Remus
 „Harry zrobił wówczas coś, co było bardzo odważne i bardzo głupie”
- Kolejna z cech ojca – mruknęła Lily ze złością.
„rozpędził się i skoczył trollowi na plecy, oplatając ręce wokół jego szyi. Troll nie poczuł, że wisi na nim jakiś krasnoludek, ale nawet troll nie jest aż tak głupi, by nie zauważyć, że ktoś wsadza mu do nosa kawał długiego drewna, a Harry wciąż miał w ręku swoją różdżkę i kiedy skoczył, niechcący wepchnął ją trollowi w jedną z dziurek w nosie.”
- Dobra robota Harry – powiedział Peter
 „Wyjąc z bólu, troll wywinął młynka maczugą. Harry trzymał się go kurczowo, świadom, że jego życie wisi na włosku; w każdej chwili troll mógł go strząsnąć z siebie jednym ruchem albo roztrzaskać maczugą jak komara.”
Lily zaszlochała z rozpaczy. James przytulił ją jeszcze mocniej.
 „Hermiona osunęła się na podłogę. Ron wyciągnął swoją różdżkę i nie wiedząc, co robić, wykrzyknął pierwsze zaklęcie, jakie mu przyszło do głowy:
 - Wingardium Leviosa!”
- Jeny – jęknął Remus – To mu nie pomoże.
 „Maczuga nagle wyrwała się z dłoni trolla, uniosła wysoko w powietrze, powoli obróciła i... opadła ze straszliwym trzaskiem na głowę swojego właściciela. Troll zachwiał się i runął na twarz z łoskotem, aż zadygotało całe pomieszczenie.”
- Albo pomże – powiedział Lunatyk niedowierzając.
„ Harry wstał. Trząsł się cały i z trudem łapał powietrze. Ron wciąż stał z uniesioną różdżką, gapiąc się na to, co zrobił.
 Pierwsza odzyskała głos Hermiona.
 - Czy on... umarł?
 - Chyba nie - odpowiedział Harry. - Chyba tylko został znokautowany.
 Pochylił się i wyciągnął swoją różdżkę z nosa trolla. Cała była umazana czymś, co przypominało szary klej.”
- Fuj! Smarki trolla – skrzywił się Syriusz
„ - Ueee... smarki trolla.”
- Ej. Ja to powiedziałem – oburzył się Black.
„ Wytarł ją o spodnie olbrzyma.
 Nagle wszyscy troje poderwali głowy, słysząc głośny tupot i trzaskanie drzwi. Dopiero teraz zdali sobie sprawę, jakiego musieli narobić hałasu. W chwilę później do łazienki wpadła profesor McGonagall, za nią Snape, a na końcu Quirrell. Quirrell rzucił okiem na trolla, jęknął i szybko usiadł na jednym z sedesów, trzymając się kurczowo za serce.
 Snape pochylił się nad trollem.”
- Niesamowite, prawda Snape. Nawet troll jest ładniejszy od ciebie – powiedział James. Na co wszyscy się zaśmiali.
„Profesor McGonagall wpatrywała się w Harry’ego i Rona. Harry jeszcze nigdy nie widział jej tak rozwścieczonej. Miała zupełnie białe wargi. Pożegnał się z nadzieją na zdobycie pięćdziesięciu punktów dla Gryffindoru.
 - Co wy sobie w ogóle myślicie? - zapytała profesor McGonagall z zimną furią w głosie. Harry spojrzał na Rona, który wciąż stał pośrodku z podniesioną różdżką. - Macie szczęście, że was nie pozabijał. Dlaczego nie jesteście w swoim dormitorium?”
- To nie ich wina. Chcieli uratować Hermionę  - powiedziała Evans z nutką nadziei, że profesorka jakimś cudem ją usłyszy.
„ Snape przeszył Harry’ego wzrokiem. Harry wbił wzrok w podłogę. Bardzo chciał, żeby Ron wreszcie opuścił tę różdżkę.
 Nagle z ciemnego kąta rozległ się cichy głos.
 - Pani profesor... proszę... oni szukali mnie.”
- Ona ich broni – powiedział Syriusz zdziwiony. Nie mógł w to uwierzyć.
 „- Panna Granger!
 Hermionie w końcu udało się stanąć na nogach.
 - Ja... poszłam szukać tego trolla, bo... myślałam, że sama sobie z nim dam radę... no... bo przeczytałam o nich wszystko.
 Ron opuścił różdżkę. Hermiona Granger łgająca nauczycielom jak najęta?”
- Jestem pod wrażeniem – odparł Łapa, uśmiechając się.
 „- Gdyby mnie nie znaleźli, już bym była martwa. Harry uderzył go różdżką w nos, a Ron znokautował go jego własną maczugą. Nie mieli czasu kogoś wezwać. Kiedy tu wpadli, on już chciał ze mną skończyć.”
- Cóż, to Podrazo dobre kłamstwo – powiedział Syriusz
- Jednak w większości to prawda – odparł Remus. Black zamrugał kilka razy, zdając sobie sprawę, że właśnie zrobił się siebie idiotę.
„ Harry i Ron starali się robić takie miny, jakby cała ta opowieść nie była dla nich nowością.
 - No cóż... jeśli tak... - powiedziała profesor McGonagall, przypatrując im się po kolei. - Granger, ty głupia dziewczyno, skąd ci przyszło do głowy, że poradzisz sobie sama z górskim trollem?
 Hermiona zwiesiła głowę. Harry’emu odebrało mowę. Hermiona była ostatnią osobą, która mogła zrobić coś sprzecznego z regulaminem szkolnym, a oto udawała, że to zrobiła, żeby wybawić ich z opresji. To tak, jakby Snape zaczął ich częstować cukierkami.”
- Ciekawe porównanie – powiedział James śmiejąc się.
„ - Panno Granger, Gryffindor właśnie stracił przez to pięć punktów - oświadczyła profesor McGonagall. - Bardzo się na tobie zawiodłam, Granger. Jeśli nic ci się nie stało, maszeruj do wieży. Uczniowie kończą ucztę w swoich domach.
 Hermiona wyszła.
 Profesor McGonagall zwróciła się do Harry’ego i Rona.
 - No cóż, mieliście dużo szczęścia, bo niewielu pierwszoroczniaków dałoby sobie radę z dorosłym górskim trollem. Każdy z was zarobił dla Gryffindoru po pięć punktów.”
- Pięć? – zdziwiła się Lily – Powinni dostać przynajmniej dwadzieścia. Żaden pierwszoroczny nie poradziłby sobie z górskim trollem.
 „Poinformuję o tym profesora Dumbledore’a. Możecie odejść.
 Szybko wyszli z łazienki i nie odzywali się, póki nie wspięli się dwa piętra wyżej. Dopiero tu odetchnęli z ulgą, bo uwolnili się od smrodu trolla i byli sami.
 - Powinniśmy zarobić więcej niż dziesięć punktów - mruknął Ron.
 - Pięć, bo drugie pięć już odjęła za Hermionę.
 - Wybawiła nas z kłopotów, ale to chyba żadna łaska… W końcu uratowaliśmy jej życie.”
- Właśnie! – krzyknęła Lilly  
 - Nie musiałaby tego robić, gdybyśmy go tam nie zamknęli - przypomniał mu Harry. Doszli do portretu Grubej Damy.
 - Świński ryj - powiedzieli i przeszli przez dziurę.
 W pokoju wspólnym był tłok i gwar. Wszyscy zajadali się świątecznymi potrawami, które tu przysłano. Tylko Hermiona czekała na nich samotnie przy drzwiach. Przez chwilę panowało niezręczne milczenie, a potem wszyscy troje powiedzieli „dzięki” i poszli po talerze.”
Każdy się zaśmiał.
 „Ale od tego czasu zaprzyjaźnili się z Hermioną.”
- CO! – krzyknął Black
- Myślę, że to był dobry pomysł – oznajmiła Lily. Miała nadzieję, że Hermiona będzie odradzać im takie głupie pomysły.
 „Są takie wydarzenia, które - przeżyte wspólnie - muszą się zakończyć przyjaźnią, a znokautowanie trzymetrowego trolla górskiego na pewno jest jednym z nich.
- To koniec rozdziału. Kto następny? Peter, może się skusisz? – spytał się Syriusz
- No dobra, daj – westchnął.

6 komentarzy:

  1. Ciekawy pomysł. Świetnie opisujesz uczucia bohaterów, bardzo do nich pasują. Wiadomo już, dlaczego Harry pakował się w kłopoty - ma to po tacie. Mam nadzieję, że uda Ci się napisać wszystkie siedem części, bo świetnie Ci to idzie. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza? ;O No nic, rozdział świetny- jak zwykle, ale czekam oczywiście na następny- Peter będzie czytał <3333 haha ale on umie, nie? xD Padłam na tym tekście: "Niesamowite, prawda Snape? Nawet troll jest ładniejszy od ciebie" cały czas się chichram hahahha... Te zbliżenia Lily i Jamesa są takie słodkie, przedtem ten kiss, teraz te tulenie sie... Lilka przynosząc te książki dała Rogaczowi wygrać hahah.
    Sprawdziłam i widzę, że następny rozdział to pierwszy mecz Qudditcha, ojej chyba będę musiała się wyciszać przez cały tydzień, żeby nie paść ze śmiechu w piątek, tudzież sobotę <333.
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. " (..) zrobiła, żeby wybawić ich z opresji. To tak, jakby Snape zaczął ich częstować cukierkami.” - Ciekawe porównanie – powiedział James śmiejąc się." Ja też sie zaczrmełam śmiać xD Albo ten tekst :
    " (..) Snape pochylił się nad trollem.” - Niesamowite, prawda Snape. Nawet troll jest ładniejszy od ciebie – powiedział James". Nienawidze Jamesa,ale misze przyznać : śmiesznyw Twoim opowiadaniu jest xDD Mama ma na mnie focha,bo nie powiedziałam Jej z czego sie śmieje O_o Ha xD Pisz kolejny rozdział :3 Czekkam :3

    OdpowiedzUsuń
  4. J.J.J. Genialny rozdział. Nie mogłam przestać się śmiać, komentarze są genialne, ale najbardziej bawią mnie te Rogacza i Łapy. Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie!!!!!! Mam nadzieję, że opiszesz wszystkie siedem części, bo to jak na razie moje ulubione opowiadanie, które aktualnie czytam! Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ŚWietny rozdział, kurde, niesammowity!
    Pozdrawiam ;*
    (Na kiedys-cie-odnajde.blogspot.com jest 4 rozdział)

    OdpowiedzUsuń

Szablon