NOC DUCHÓW
„Malfoy nie mógł
uwierzyć własnym oczom, kiedy następnego dnia zobaczył Harry’ego i Rona,
wyglądających na nieco zmęczonych, ale w dobrych humorach. Prawdę mówiąc, kiedy
się rano obudzili, uznali, że spotkanie z trójgłowym psem było wspaniałą
przygodą i już tęsknili za kolejną.”
- Mówi jak syn huncwota – powiedział James z dumą. –
Idealnie stosunek do kłopotów.
Lily spojrzała na niego i lekko pokręciła głową.
„ Harry zdążył już
opowiedzieć Ronowi o swoich podejrzeniach co do paczuszki z Gringotta i
spędzili razem mnóstwo czasu, zastanawiając się, co też może wymagać aż takich
środków bezpieczeństwa.
- To musi być albo bardzo cenne, albo bardzo
niebezpieczne - powiedział Ron.
- Albo i jedno, i drugie.”
- Trafne spostrzeżenie – wtrącił Remus.
„Na razie wiedzieli jednak tylko, że to coś ma
około dwóch cali długości i że nie mają szansy na odgadnięcie, co to jest, bez
większej ilości danych.”
- To kamień – mruknął Syriusz. Lily rzuciła w niego
poduszką.
„ Ani Neville, ani
Hermiona nie okazywali najmniejszego zainteresowania tym, co mogło się
znajdować za psem i pod klapą w podłodze. Neville był zainteresowany tylko
jednym: żeby już nigdy nie zbliżyć się do korytarza na trzecim piętrze.”
- Też bym omijał to miejsce szerokim łukiem – odezwał się
Peter, który dotąd siedział cicho.
- A ja bym tam poszedł jeszcze raz – oznajmił Rogacz. Kochał
pakować się w tarapaty.
- Ze mną oczywiście – dodał Syriusz.
„Hermiona nie
odzywała się do Harry’ego i Rona, ale robiła takie wszechwiedzące miny, że
uznali to za okoliczność sprzyjającą.”
- No pewnie, że sprzyjającą. Kto by… - Jednak nie dane było
mu dokończyć. James warknął na niego i pokazał na Lily. Ona też taka była.
Zarozumiała i wszechwiedząca. Ale to nie było jej winą, że chciała poznać
wszystko. W końcu ona dowiedziała się o
wszystkim w jedenaste urodziny, a inni wiedzieli o tym od urodzenia.
„Teraz pragnęli znaleźć jakiś sposób, by
odegrać się na Malfoyu i ku ich wielkiemu zadowoleniu możliwość taka pojawiła
się tydzień później, wraz z poranną pocztą.”
- Tak – powiedział uradowany James z nutką ekscytacji w
głosie.
„Kiedy sowy jak
zwykle wleciały do Wielkiej Sali, uwagę wszystkich przykuł długi, wąski
pakunek, niesiony aż przez sześć sówek. Harry tak jak inni był ciekaw, co może
być w tej paczce i zdumiał się, kiedy sówki złożyły ją przed nim, zrzucając
przy okazji na podłogę jego bekon.”
- Bekon – mruknął Peter
- To miotła. Przysłali mu miotłę – powiedział podniecony
Syriusz
„ Zaledwie odleciały,
inna sowa upuściła na paczkę list.
Harry najpierw rozerwał kopertę i dobrze
zrobił, bo list głosił:
NIE OTWIERAJ PACZKI PRZY STOLE.
Jest w niej nowy Nimbus Dwa Tysiące, ale nie
cha, żeby wszyscy wiedzieli, że dostałeś miotle, bo każdy też będzie chciał.
Oliver Wood spotka się z tobą dziś na boisku quidditcha o siódmej wieczorem na
pierwszym treningu.
Profesor M. McGonagall”
- Mój syn ma najszybszą miotłę na świecie! – wykrzyknął
James radośnie.
„Harry nie mógł ukryć radości, kiedy wręczył
Ronowi liścik do przeczytania.
- Nimbus Dwa Tysiące! - jęknął z zazdrością
Ron. - Nigdy nawet nie miałem go w rękach.
Szybko opuścili salę, pragnąc obejrzeć miotłę
jeszcze przed pierwszą lekcją, ale drogę zagrodzili im Crabbe i Goyle. Malfoy
wyrwał Harry’emu paczkę i pomacał ją.”
- Zabieraj swoje śmierdzące łapy, Malfoy – warknął Syriusz
„- To miotła - powiedział i odrzucił paczkę
Harry’emu z mieszaniną zazdrości i złości na twarzy. - Tym razem podpadłeś,
Potter, pierwszoroczniakom nie wolno posiadać mioteł.”
- Błąd – wtrącił Remus – To ty nie możesz mieć miotły.
Huncwoci uśmiechnęli się chytrze. Lily przyglądała się im z
ciekawością. Można być, aż tak zgranym? –
pomyślała.
„Ron nie mógł się powstrzymać.
- To nie jest jakaś stara miotła - powiedział.
- To Nimbus Dwa Tysiące. Podobno masz Kometę Dwa Sześćdziesiąt, tak, Malfoy?
-Wyszczerzył zęby do Harry’ego. - Komety są dość szybkie, ale o klasę gorsze od
Nimbusów.”
- Aktualnie
Komety są najszybszymi miotłam –
oznajmił Rogacz.
„ - A co ty o tym
wiesz, Weasley, przecież nie stać cię nawet na pół kija - odwarknął Malfoy. -
Założę się, że ty i twoi bracia musicie oszczędzać na każdą witkę osobno.”
- Ale bezczelny – oburzyła się Lily.
- Z całą pewnością rodzina Wesleyów jest o wiele fajniejsza
od Malfoyów – dodał Remus
„Zanim Ron zdążył mu coś odpowiedzieć, pojawił
się profesor Flitwick.
- Chyba się nie kłócicie, co, chłopcy? -
zaskrzeczał.
- Potterowi przysłano miotłę, panie profesorze
- powiedział szybko Malfoy.
- Tak, tak, znakomicie - rzekł profesor
Flitwick, uśmiechając się do Harry’ego. - Profesor McGonagall powiedziała mi o
specjalnych okolicznościach, Potter. Co to za model?
- Nimbus Dwa Tysiące, panie profesorze -
odpowiedział Harry, powstrzymując się, by nie wybuchnąć śmiechem na widok miny
Malfoya. - A to wszystko dzięki Malfoyowi - dodał.”
James nie mógł się powstrzymać i wybuchnął gromkim śmiechem.
„ Harry i Ron
pobiegli po schodach na górę, krztusząc się ze śmiechu.
- Bo to prawda - zarechotał Harry, kiedy już
byli na szczycie marmurowych schodów. - Gdyby nie ukradł Neville’owi
przypominajki, nie byłoby mnie w drużynie...
- Więc wydaje ci się, że to nagroda za łamanie
regulaminu? - rozległ się pełen złości głos tuż za jego plecami.”
- Ta cała Granger zaczyna mnie denerwować – warknął Łapa.
Lily prychnęła z niesmakiem.
„To Hermiona wchodziła po schodach,
spoglądając z niesmakiem na paczkę w rękach Harry’ego.
- Myślałem, że się do nas nie odzywasz -
powiedział Harry.
- Tak, tak, i nie przestawaj - dodał szybko
Ron. - Tak się cieszyliśmy.”
Syriusz się zaśmiał.
„Hermiona pomaszerowała dalej, z nosem
wycelowanym w sufit.
Tego dnia Harry miał duże kłopoty ze
skupieniem myśli na lekcjach. Wciąż uciekały mu do dormitorium, gdzie pod
łóżkiem leżała jego nowa miotła, albo pędziły na pole do quidditcha, gdzie
wieczorem miał rozpocząć trening.”
- Jak ojciec – mruknęła Lily. Jak jego ojciec – powtórzyła w myślach.
- Jestem z niego bardzo dumny – odpowiedział jej – I ty tez
powinnaś.
- No przecież jestem – oznajmiła. Nawet nie wiesz jak bardzo.
„ Po lekcjach
wchłonął szybko kolację, nie bardzo wiedząc, co połyka, i popędził z Ronem na
górę, żeby rozwinąć Nimbusa Dwa Tysiące.
- Ojejku - westchnął Ron, kiedy miotła
potoczyła się na łóżko Harry’ego.
Nawet Harry, który w ogóle nie znał się na
miotłach, pomyślał, że naprawdę wygląda wspaniale. Smukła i lśniąca, z
mahoniową rączką, miała długi ogon ze starannie dobranych, prostych witek, a
tuż przy końcu rączki lśnił złoty napis: Nimbus Dwa Tysiące.”
- Wow – powiedzieli chłopcy razem. Lily przewróciła oczami. Nie
rozumiała dlaczego tak bardzo fascynują się Quidditchem. Przecież to tylko
sport.
„Przed siódmą Harry opuścił zamek i w
gęstniejącym zmierzchu ruszył w stronę boiska do quidditcha. Jeszcze nigdy nie
był na stadionie. Wokół boiska wznosiły się rzędy ławek, tak żeby widzowie
dobrze widzieli, co się na nim dzieje. Po obu stronach tkwiły trzy złote tyczki
zakończone pętlami. Harry’emu przypominały one małe, plastikowe patyczki,
służące dzieciom mugoli do wydmuchiwania baniek, tyle że te miały z
pięćdziesiąt stóp wysokości.
Harry tak się palił do latania, że nie
czekając na Wooda, dosiadł swojej miotły i odepchnął się stopami od ziemi. Ach,
cóż to było za uczucie!”
- Wiem co czujesz, Harry – rozmarzył się James – Czuje je
nawet, kiedy nie latam – powiedział i spojrzał na Lily, która lekko się
zarumieniła.
„Krążył od bramki do bramki, a potem
przyspieszał i opadał jak jastrząb na boisko. Nimbus Dwa Tysiące reagował na
najlżejszy ruch i dotyk.”
- Świetna miotła – powiedział z nutką zazdrości w głosie
Łapa.
„ - Harry Potter! Na
dół!
Przybył Oliver Wood. Pod pachą niósł drewnianą
klatkę. Harry wylądował tuż obok niego.
- Świetnie - rzekł Wood, a oczy mu błyszczały.
- No, teraz rozumiem, co miała na myśli McGonagall... naprawdę masz talent.
Dzisiaj zapoznani cię z zasadami gry, a potem będziesz trzy razy w tygodniu
ćwiczył z drużyną.”
- Może on jakoś po ludzku to wytłumaczy i w końcu zrozumiem tę grę – powiedziała Lily. Była w Hogwarcie
sześć lat i jak dotąd jedyną rzeczą jakiej nie rozumiała był Quidditch.
„Otworzył klatkę. Wewnątrz były cztery kule
różnej wielkości.
- No dobra - powiedział Wood. - Quidditch dość
łatwo zrozumieć, nawet jeśli nie tak łatwo w niego grać. Po każdej stronie jest
siedmiu graczy. Trzech z nich to ścigający.
- Trzech ścigających - powtórzył Harry, kiedy
Wood wyjął z klatki jasnoczerwoną kulę wielkości piłki futbolowej.
- Ta kula nazywa się kaflem. Ścigający podają
sobie kafla i starają się przerzucić go przez jedną z pętli, żeby zdobyć gola.
Za każde przerzucenie kafla przez jedną z pętli zdobywa się dziesięć punktów.
Wszystko jasne?
- Ścigający podają sobie kafla i przerzucają
go przez jedną z pętli, by zdobyć punkty - wyrecytował Harry. - Zatem... to
jest coś w rodzaju koszykówki z sześcioma koszami, w którą gra się na
latających miotłach, tak?”
- Co to koszykówka? – zapytał się Syriusz. Wszyscy spojrzeli
na Lily. Ta przewróciła oczami i westchnęła:
- To kolejny z mugolskich sportów – odpowiedziała - W
koszykówkę grają dwie drużyny, po pięciu zawodników każda. Celem każdej z
drużyn jest zdobywanie punktów za celne rzuty do kosza przeciwnika i
zapobieganie zdobywaniu punktów przez drużynę przeciwną.
- I ciekawe to jest? - zapytał się James
- Z całą pewnością ciekawsze od piłki nożnej - odparła
„- Co to jest koszykówka? - zapytał Wood,
wyraźnie zaintrygowany.
- Nieważne - odpowiedział szybko Harry.
- Teraz tak... W każdej drużynie jest jeden
gracz, który nazywa się obrońcą... Ja jestem obrońcą Gryfonów. Latam wokół słupków bramkowych i powstrzymuję
przeciwników, żeby nie strzelili nam gola.
- Trzech ścigających, jeden obrońca - rzekł
Harry, chcąc to wszystko zapamiętać. - I grają kaflem. W porządku, rozumiem. A
te do czego służą? - Wskazał na trzy pozostałe kule wewnątrz skrzynki.
- Zaraz ci pokażę - rzekł Wood. - Weź to.
Wręczył Harry’emu niewielką pałkę, trochę krótszą od kija do bejsbolu.”
Black zaciekawiony nowym słowem, chciał się spytać Lily, co
oznacza, ale ta go uprzedziła.
- Ta gra jest bardzo skomplikowana i nie będę wam jej
tłumaczyć – warknęła
„ - Pokażę ci, co
robią tłuczki. Te dwie kule to tłuczki.
Pokazał Harry’emu dwie identyczne kule, czarne
i lśniące, trochę mniejsze od czerwonego kafla. Harry zauważył, że drżą lekko,
jakby chciały się uwolnić spod przytrzymujących je rzemieni i ulecieć z klatki.
- Cofnij się - ostrzegł go Wood. Pochylił się
i uwolnił jedną kulę.
Czarna kula natychmiast wzniosła się w
powietrze, a potem pomknęła ku twarzy Harry’ego. W ostatniej chwili odbił ją
pałką, ratując nos przed złamaniem. Kula świsnęła zygzakiem w powietrze,
zawirowała nad ich głowami i wystrzeliła w Wooda, który rzucił się na nią całym
ciałem i przygwoździł do ziemi.”
- Merinie, jakie to niebezpieczne! – krzyknęła Lily
- Nie przesadzaj – odparł James. Nie raz dostał tłuczkiem i
jeszcze żył.
„- Widziałeś? - wysapał Wood, wpychając
tłuczka z powrotem do klatki i przymocowując go rzemieniem. - Tłuczki latają
nad boiskiem, starając się zwalić graczy z mioteł. Dlatego każda drużyna ma po
dwóch pałkarzy... w naszej są nimi Weasleyowie... Ich zadaniem jest obrona
reszty swoich graczy przed tłuczkami i odbicie ich w stronę przeciwników. No to
jak... wszystko jasne?”
- No pewnie, że jest. Dlaczego by nie – zdziwił się Rogacz.
„ - Trzech
ścigających stara się zdobyć punkty kaflem, obrońca broni słupków bramkowych,
pałkarze chronią kolegów przed tłuczkami.
- Bardzo dobrze - pochwalił go Wood.
- Ee... czy tłuczki już kogoś zabiły? -
zapytał Harry, mając nadzieję, że zabrzmiało to bardzo zdawkowo.
- W Hogwarcie nigdy. Było trochę połamanych
szczęk, ale nic gorszego. A teraz posłuchaj. Ostatni członek drużyny nazywa się
szukającym. To właśnie ty. Ciebie nie obchodzi kafel czy tłuczki...
- ...chyba że rozwalą mi głowę.
- Nie martw się, Weasleyowie dają sobie radę z
tłuczkami... zobaczysz, sami są jak para ludzkich tłuczków.”
Wszyscy się zaśmiali.
„ Wood sięgnął do
klatki i wyjął czwartą kulę. W porównaniu z kaflem i tłuczkami była o wiele
mniejsza, wielkości dużego orzecha włoskiego, złota, z maleńkimi srebrnymi
skrzydełkami.
- To jest złoty znicz - oznajmił Wood - kula
najważniejsza ze wszystkich czterech. Bardzo trudno ją złapać, bo jest szybka i
trudna do zauważenia. Złapanie jej jest zadaniem szukającego. Musisz ją wyłowić
spośród ścigających, pałkarzy, tłuczków i kafla, i złapać przed szukającym
przeciwników, bo za złapanie jej zyskuje się dla swojej drużyny aż sto
pięćdziesiąt punktów, co zwykle przesądza o wyniku meczu. Właśnie dlatego
szukający są tak często faulowani. Mecz quidditcha kończy się z chwilą złapania
znicza, więc może trwać bardzo długo... Rekord wynosił prawie trzy miesiące,
tak że musieli wprowadzać zastępców, żeby gracze mogli się trochę przespać. No
cóż, to chyba wszystko... Masz jakieś pytania?”
- Merlinie. Po tylu latach nareszcie zrozumiałam
–powiedziała Lily
- Lepiej późno, niż wcale – odparł Łapa. Evans spiorunowała
go wzrokiem.
„ Harry potrząsnął
głową. Zrozumiał już wszystko, nawet to, że prawdziwym problemem jest
opanowanie tego wszystkiego w praktyce.
- Nie będziemy dzisiaj ćwiczyć ze zniczem –
rzekł Wood, ostrożnie umieszczając go w klatce. - Jest za ciemno, moglibyśmy go
zgubić. Spróbujmy na razie z tymi. Wyciągnął z kieszeni worek ze zwykłymi
piłkami golfowymi i w chwilę później on i Harry byli już w powietrzu. Wood
rzucał piłkami z całej siły i we wszystkie strony, a Harry musiał je łapać.
Harry wyłapał wszystkie piłki i Wood był
zachwycony. Minęło pół godziny i zrobiło się ciemno, więc musieli skończyć.
- W tym roku na pucharze będzie nazwa naszej
drużyny - powiedział uradowany Wood, kiedy wracali do zamku. - Wcale bym nie
był zaskoczony, gdybyś okazał się lepszy od Charliego Weasleya, a on mógłby
grać w reprezentacji Anglii, gdyby nie wyjechał polować na smoki.”
- Matko! Jak tak można – zdziwił się James. Kochał
Quidditacha i wolałby grać w reprezentacji Anglii, niż hodować smoki.
„Może z powodu nawału zajęć, bo teraz trenował
quidditcha trzy razy w tygodniu, po odrobieniu masy zadań domowych, Harry
zdumiał się, kiedy zdał sobie sprawę, że jest już w Hogwarcie pełne dwa
miesiące. W zamku czuł się jak w domu, inaczej niż kiedykolwiek na Privet
Drive. Teraz, kiedy już opanował podstawy, zajęcia też były coraz ciekawsze.
W dzień poprzedzający Noc Duchów obudził ich
cudowny zapach pieczonej dyni, rozchodzący się po korytarzach. Mało tego,
profesor Flitwick oznajmił im, że są już przygotowani do tego, by na ich rozkaz
latały różne przedmioty, co stanowiło przedmiot ich marzeń od chwili, gdy na
ich oczach sprawił, że ropucha Neville’a obleciała całą klasę. Flitwick
podzielił ich na pary. Partnerem Harry’ego został Seamus Finnigan (co powitał z
ulgą, bo Neville okropnie go rozpraszał). Ronowi trafiła się jednak Hermiona
Granger.”
- Biedny Ron – mruknął Syriusz. Hermiona go denerwowała,
bardzo, za bardzo.
„Trudno powiedzieć, które z nich było bardziej
niezadowolone z tego powodu. Nie odzywała się do nich od dnia, w którym Harry
dostał Nimbusa Dwa Tysiące.
- Proszę nie zapominać o tym lekkim ruchu
nadgarstka, który tak długo ćwiczyliśmy! - zaskrzeczał profesor Flitwick,
usadowiony jak zwykle na stosie książek.”
- Smagnąć i poderwać – powiedzieli wszyscy razem i się
zaśmiali.
„ - Smagnąć i
poderwać, pamiętajcie, smagnąć i poderwać! I wypowiadać zaklęcie dokładnie, to
bardzo ważne... Nie zapominajcie o czarodzieju Baruffio, który źle wypowiedział
spółgłoskę i znalazł się na podłodze, przygnieciony bawołem.”
- Niedobrze mi się robi, kiedy ktoś o tym wspomina –
powiedział Syriusz i lekko się otrząsnął.
„ Było to bardzo
trudne. Harry i Seamus smagali i podrywali, ale piórko, które mieli wysłać pod
sufit, leżało sobie nadal na stoliku. Seamus tak się zniecierpliwił, że dotknął
go różdżką, co spowodowało, że się zapaliło - Harry musiał ugasić mały pożar
swoją tiarą.”
Wszyscy się zaśmiali.
„Ronowi, przy sąsiednim stole, też nic nie
wychodziło.
- Wingardium Leviosa! - krzyczał raz po raz,
wymachując ramionami jak wiatrak.
- Źle to wypowiadasz - prychnęła Hermiona. -
Wing-gar-dium Levi-o-sa. „Gar” musi być melodyjne i długie.”
- „Gar” musi być melodyjne i długie – powtórzył Black zniżonym głosem.
„ - To zrób to sama,
jak jesteś taka mądra - warknął Ron.
Hermiona podwinęła rękawy szaty, smagnęła
różdżką. i powiedziała:
- Wingardium Leviosa!
Piórko uniosło się i zawisło jakieś cztery
stopy nad ich głowami.”
Lily uśmiechnęła się z satysfakcją do Syriusza, który nagle
spochmurniał.
„ - Wspaniale! -
krzyknął profesor Flitwick, klaszcząc w dłonie. - Niech wszyscy popatrzą,
pannie Granger już się udało!
Ron był markotny do końca lekcji.
- Nic dziwnego, że nikt nie może jej znieść -
powiedział do Harry’ego, kiedy przeciskali się przez zatłoczony korytarz. - Ona
jest koszmarna, naprawdę.
Ktoś wpadł na Harry’ego w tłoku. Była to
Hermiona. Harry zobaczył jej twarz - była zalana łzami.
- Chyba to usłyszała.
- No to co? - burknął Ron, ale wyraźnie się
zmieszał. - Sama musiała zauważyć, że nie ma przyjaciół.”
- Nie musisz jej tego wypominać – warknęła
Lily. Duchowo wspierała Hermionę. Dobrze wiedziała jak się czuje.
„ Hermiona nie
pojawiła się na następnej lekcji i przez całe popołudnie nikt jej nie widział.
Idąc do Wielkiej Sali na ucztę świąteczną, Harry i Ron podsłuchali, jak Parvati
Patii opowiada swojej przyjaciółce Lavender, że Hermiona ryczy w łazience i nie
chce nikogo widzieć. Ron jeszcze bardziej się zmieszał, ale chwilę później
wkroczyli do Wielkiej Sali, gdzie na widok świątecznych dekoracji zapomnieli o
Hermionie.”
- Faceci – mruknęła Evans
„Ze ścian i sklepienia zwisało z tysiąc żywych
nietoperzy, a drugie tysiąc śmigało ciemnymi chmarami nad stołami, powodując
migotanie płomieni świec, osadzonych w dyniach. Tym razem potrawy pojawiły się
na złotych półmiskach, tak jak podczas bankietu powitalnego.
Harry nakładał sobie właśnie wielkiego
pieczonego ziemniaka, kiedy na salę wpadł biegiem profesor Quirrell w przekrzywionym
turbanie i z przerażoną twarzą. Wszyscy zamilkli, wytrzeszczając oczy, a
Quirrell dobiegł do krzesła profesora Dumbledore’a, oparł się o stół i wysapał:
- Troll... w lochach... uznałem, że powinien
pan wiedzieć.”
- Co! Jakim cudem troll znalazł się w lochach?! –
wykrzyknęła Lily. Zdenerwowała się.
„Wybuchło zamieszanie. Profesor Dumbledore
musiał kilka razy wystrzelić purpurowe rakiety ze swojej różdżki, żeby uciszyć
salę.
- Prefekci! - zagrzmiał. - Natychmiast
zaprowadzić swoje domy do dormitoriów! Percy był w swoim żywiole.”
- Jakby inaczej – powiedział Peter. Reszta zachichotała.
- Za mną! Pierwszoroczni, trzymać się razem!
Nie musicie bać się trolli, jeśli będziecie wypełniać moje polecenia! Teraz
trzymać się tuż za mną. Przejście, najpierw wychodzą pierwszoroczni!
Przepraszam, jestem prefektem!
- Jak troll mógł się tu dostać? - zapytał
Harry, kiedy szli po schodach.
- Mnie nie pytaj, trolle to naprawdę głupie
stwory - odpowiedział Ron. - Może Irytek wpuścił go dla draki.
Po drodze mijali różne grupy, spieszące w
różnych kierunkach. Kiedy przepychali się przez tłum przerażonych Puchonów,
Harry nagle złapał Rona za łokieć.”
- No tak! – powiedział James – Hermiona jest w toalecie
dziewcząt. Nie wie o trollu.
„- Pomyślałem sobie o... Hermionie.
- Że co?
- Ona nic nie wie o trollu. Ron przygryzł
wargę.
- No dobra... - burknął. - Ale lepiej niech
Percy nas nie zauważy.
Pochylili głowy i przyłączyli się do Puchonów,
zmierzających w inną stronę, przemknęli przez opustoszałą część korytarza i
pobiegli do łazienki dziewczyn. Właśnie skręcili za róg korytarza, kiedy
usłyszeli za sobą szybkie kroki.”
- Oh nie. Zostali zauważeni – odparł Remus
- Percy! - syknął Ron, wciągając Harry’ego za
wielkiego kamiennego gryfa.
Wyglądając ukradkiem zza posągu, zobaczyli
jednak nie Percy’ego, lecz Snape’a. Przebiegł przez korytarz i zniknął im z
oczu.”
- Co on tam robi? - zapytał Peter podejrzliwie
- Czemu nie pomaga innym nauczycielom? – zdziwił się Remus.
Powinien wyganiać trolla ze szkoły, a nie się po niej kręcić.
- Stchórzył – odpowiedział James. To było dla niego jedno
racjonalne wytłumaczenie.
- Nie. On chce się dostać do kamienia i użył trolla jako
zmyłki – powiedział Łapa. Sam się sobie dziwił. Miał takie przeczucia i tyle.
Ale czy prawdziwe?
„- Co on robi? - szepnął Harry. - Dlaczego nie
jest w lochach razem z innymi nauczycielami?
- Żebym to ja wiedział.
Ruszyli za oddalającymi się krokami Snape’a,
starając się iść jak najciszej.
- Ty, on idzie na trzecie piętro - szepnął
Harry, ale Ron podniósł rękę.”
- Mówiłem! – wykrzyknął Syriusz
„ - Czujesz coś?
Harry pociągnął nosem i poczuł zgniły odór,
przywodzący na myśl stare skarpetki i ubikację, której nikt nie sprząta.”
- Tylko nie to – jęknęła Lily. Zaczęła się martwić i to
bardzo.
„I wówczas to usłyszeli - głuche powarkiwanie
i pacnięcia wielkich stóp. Ron pokazał palcem: na końcu korytarza po lewej
stronie czerniało coś wielkiego, co szło w ich stronę. Przywarli do ściany
znajdującej się w cieniu, i patrzyli, osłupiali, jak to coś wlazło w plamę
księżycowego blasku.”
- Uciekajcie stamtąd. UCIEKAJCIE! – wykrzyknęła Evans. Dlaczego odziedziczył głupotę po ojcu? –
zapytała sama siebie.
„Był to straszny, mrożący krew w żyłach widok.
Wysoki na dwanaście stóp, o matowej, granitowoszarej skórze, o wielkim,
niezdarnym cielsku przypominającym głaz, z małą, łysą głową sterczącą na czubku
jak orzech kokosowy. Miał krótkie nogi, grube jak pniaki, z płaskimi,
zrogowaciałymi stopami. Smród, jaki wydzielał, trudno było znieść. W ręku
trzymał wielką maczugę, która wlokła się za nim, bo tak długie miał ramiona.”
- Kolejny ładny opis – powiedział Syriusz z sarkazmem,
jednak został zignorowany.
„ Troll zatrzymał się
przy sąsiednich drzwiach i zajrzał do środka. Poruszył długimi uszami, a potem
wlazł powoli do środka.
- Klucz jest w zamku - wybełkotał Harry. -
Możemy go zamknąć.”
- Nie! – wykrzyknęła Lily
„ - Dobry pomysł -
odpowiedział nerwowo Ron.
Podsunęli się tuż do drzwi, wstrzymując
oddechy i modląc się, by trollowi nie zachciało się wyjść. A potem Harry jednym
skokiem stanął przed drzwiami, złapał za klamkę, zatrzasnął drzwi i przekręcił
klucz.
- Dobra!
Zarumienieni z emocji i dumni ze swego
wyczynu, ruszyli z powrotem korytarzem, ale kiedy doszli do rogu, usłyszeli
coś, co sprawiło, że serca im zamarły”
Peter pisnął z przerażenia. Lily wyglądała jakby za chwilę
miała się popłakać.
„ - wysoki, zduszony
wrzask, który dochodził wyraźnie zza drzwi, które właśnie zamknęli.
- Och, nie... - wyjąkał Ron blady jak Krwawy
Baron.
- To była łazienka dziewczyn! - wydyszał
Harry.
- Hermiona! - powiedzieli jednocześnie.”
- Merinie –
jęknęła Lily, będąc na skraju histerii.
„Była to na pewno ostatnia rzecz, jaką teraz
chcieli zrobić, ale nie mieli wyboru. Odwrócili się i popędzili z powrotem do
owych drzwi, by przekręcić klucz w zamku. Drżąc ze strachu, Harry otworzył
drzwi i wbiegli do środka. Hermiona Granger przywarła do ściany naprzeciw
drzwi, wyglądając, jakby miała za chwilę zemdleć. Troll zbliżał się do niej,
wyrywając po drodze krany.
- Trzeba go skołować! - powiedział Harry do Rona
i schwyciwszy jeden z leżących na podłodze kranów, cisnął nim w ścianę.”
- Dobry pomysł Harry – pochwalił go James.
„ Troll zatrzymał się
kilka stóp od Hermiony. Rozejrzał się wokoło, mrugając głupawo tępymi oczkami,
żeby zobaczyć, co narobiło takiego hałasu. Zobaczył Harry’ego. Zawahał się, a
potem ruszył ku niemu, podnosząc maczugę.”
Lily krzyknęła i mocno przytuliła się do James, który
siedział tuż obok. Odwzajemnił gest.
„- Hej, ciastomózgi!
- ryknął Ron z drugiej strony i rzucił w niego metalową rurą. Troll nawet nie
poczuł, gdy rura trzasnęła go w ramię, ale posłyszał wrzask i znowu się
zatrzymał, zwracając swój obrzydliwy pysk w stronę Rona. Harry wykorzystał to i
obiegł go naokoło.”
- Dobrze Harry. Biegnij! – krzyknął Syriusz
„ - Szybko, uciekaj!
Biegiem! - wrzasnął Harry, próbując pociągnąć Hermionę w stronę drzwi, ale nie
była w stanie się ruszyć, wciąż wciskała się w ścianę, otworzywszy szeroko usta
w niemym okrzyku przerażenia.”
- Biegnij głupie dziecko. Biegnij! – krzyczała Lily
„ Krzyki, odbijające
się echem od ścian, doprowadziły trolla do szału. Ryknął i ruszył ku Ronowi,
który był najbliżej i nie miał dokąd uciec.”
- Zróbcie coś! – krzyknął Remus
„Harry zrobił wówczas coś, co było bardzo
odważne i bardzo głupie”
- Kolejna z cech ojca – mruknęła Lily ze złością.
„rozpędził się i
skoczył trollowi na plecy, oplatając ręce wokół jego szyi. Troll nie poczuł, że
wisi na nim jakiś krasnoludek, ale nawet troll nie jest aż tak głupi, by nie
zauważyć, że ktoś wsadza mu do nosa kawał długiego drewna, a Harry wciąż miał w
ręku swoją różdżkę i kiedy skoczył, niechcący wepchnął ją trollowi w jedną z
dziurek w nosie.”
- Dobra robota Harry – powiedział Peter
„Wyjąc z bólu, troll wywinął młynka maczugą.
Harry trzymał się go kurczowo, świadom, że jego życie wisi na włosku; w każdej
chwili troll mógł go strząsnąć z siebie jednym ruchem albo roztrzaskać maczugą
jak komara.”
Lily zaszlochała z rozpaczy. James przytulił ją jeszcze
mocniej.
„Hermiona osunęła się na podłogę. Ron
wyciągnął swoją różdżkę i nie wiedząc, co robić, wykrzyknął pierwsze zaklęcie,
jakie mu przyszło do głowy:
- Wingardium Leviosa!”
- Jeny – jęknął Remus – To mu nie pomoże.
„Maczuga nagle wyrwała się z dłoni trolla,
uniosła wysoko w powietrze, powoli obróciła i... opadła ze straszliwym
trzaskiem na głowę swojego właściciela. Troll zachwiał się i runął na twarz z
łoskotem, aż zadygotało całe pomieszczenie.”
- Albo pomże – powiedział Lunatyk niedowierzając.
„ Harry wstał. Trząsł
się cały i z trudem łapał powietrze. Ron wciąż stał z uniesioną różdżką, gapiąc
się na to, co zrobił.
Pierwsza odzyskała głos Hermiona.
- Czy on... umarł?
- Chyba nie - odpowiedział Harry. - Chyba
tylko został znokautowany.
Pochylił się i wyciągnął swoją różdżkę z nosa
trolla. Cała była umazana czymś, co przypominało szary klej.”
- Fuj! Smarki trolla – skrzywił się Syriusz
„ - Ueee... smarki
trolla.”
- Ej. Ja to powiedziałem – oburzył się Black.
„ Wytarł ją o spodnie
olbrzyma.
Nagle wszyscy troje poderwali głowy, słysząc
głośny tupot i trzaskanie drzwi. Dopiero teraz zdali sobie sprawę, jakiego
musieli narobić hałasu. W chwilę później do łazienki wpadła profesor
McGonagall, za nią Snape, a na końcu Quirrell. Quirrell rzucił okiem na trolla,
jęknął i szybko usiadł na jednym z sedesów, trzymając się kurczowo za serce.
Snape pochylił się nad trollem.”
- Niesamowite, prawda Snape. Nawet troll jest ładniejszy od
ciebie – powiedział James. Na co wszyscy się zaśmiali.
„Profesor McGonagall
wpatrywała się w Harry’ego i Rona. Harry jeszcze nigdy nie widział jej tak
rozwścieczonej. Miała zupełnie białe wargi. Pożegnał się z nadzieją na zdobycie
pięćdziesięciu punktów dla Gryffindoru.
- Co wy sobie w ogóle myślicie? - zapytała
profesor McGonagall z zimną furią w głosie. Harry spojrzał na Rona, który wciąż
stał pośrodku z podniesioną różdżką. - Macie szczęście, że was nie pozabijał.
Dlaczego nie jesteście w swoim dormitorium?”
- To nie ich wina. Chcieli uratować Hermionę -
powiedziała Evans z nutką nadziei, że profesorka jakimś cudem ją usłyszy.
„ Snape przeszył
Harry’ego wzrokiem. Harry wbił wzrok w podłogę. Bardzo chciał, żeby Ron
wreszcie opuścił tę różdżkę.
Nagle z ciemnego kąta rozległ się cichy głos.
- Pani profesor... proszę... oni szukali mnie.”
- Ona ich broni – powiedział Syriusz zdziwiony. Nie mógł w
to uwierzyć.
„- Panna Granger!
Hermionie w końcu udało się stanąć na nogach.
- Ja... poszłam szukać tego trolla, bo...
myślałam, że sama sobie z nim dam radę... no... bo przeczytałam o nich
wszystko.
Ron opuścił różdżkę. Hermiona Granger łgająca
nauczycielom jak najęta?”
- Jestem pod wrażeniem – odparł Łapa, uśmiechając się.
„- Gdyby mnie nie znaleźli, już bym była
martwa. Harry uderzył go różdżką w nos, a Ron znokautował go jego własną
maczugą. Nie mieli czasu kogoś wezwać. Kiedy tu wpadli, on już chciał ze mną
skończyć.”
- Cóż, to Podrazo dobre kłamstwo – powiedział Syriusz
- Jednak w większości to prawda – odparł Remus. Black
zamrugał kilka razy, zdając sobie sprawę, że właśnie zrobił się siebie idiotę.
„ Harry i Ron starali
się robić takie miny, jakby cała ta opowieść nie była dla nich nowością.
- No cóż... jeśli tak... - powiedziała
profesor McGonagall, przypatrując im się po kolei. - Granger, ty głupia
dziewczyno, skąd ci przyszło do głowy, że poradzisz sobie sama z górskim
trollem?
Hermiona zwiesiła głowę. Harry’emu odebrało
mowę. Hermiona była ostatnią osobą, która mogła zrobić coś sprzecznego z
regulaminem szkolnym, a oto udawała, że to zrobiła, żeby wybawić ich z opresji.
To tak, jakby Snape zaczął ich częstować cukierkami.”
- Ciekawe porównanie – powiedział James śmiejąc się.
„ - Panno Granger,
Gryffindor właśnie stracił przez to pięć punktów - oświadczyła profesor
McGonagall. - Bardzo się na tobie zawiodłam, Granger. Jeśli nic ci się nie
stało, maszeruj do wieży. Uczniowie kończą ucztę w swoich domach.
Hermiona wyszła.
Profesor McGonagall zwróciła się do Harry’ego
i Rona.
- No cóż, mieliście dużo szczęścia, bo
niewielu pierwszoroczniaków dałoby sobie radę z dorosłym górskim trollem. Każdy
z was zarobił dla Gryffindoru po pięć punktów.”
- Pięć? – zdziwiła się Lily – Powinni dostać przynajmniej
dwadzieścia. Żaden pierwszoroczny nie poradziłby sobie z górskim trollem.
„Poinformuję o tym profesora Dumbledore’a.
Możecie odejść.
Szybko wyszli z łazienki i nie odzywali się,
póki nie wspięli się dwa piętra wyżej. Dopiero tu odetchnęli z ulgą, bo
uwolnili się od smrodu trolla i byli sami.
- Powinniśmy zarobić więcej niż dziesięć
punktów - mruknął Ron.
- Pięć, bo drugie pięć już odjęła za Hermionę.
- Wybawiła nas z kłopotów, ale to chyba żadna
łaska… W końcu uratowaliśmy jej życie.”
- Właśnie! – krzyknęła Lilly
- Nie musiałaby tego robić, gdybyśmy go tam
nie zamknęli - przypomniał mu Harry. Doszli do portretu Grubej Damy.
- Świński ryj - powiedzieli i przeszli przez
dziurę.
W pokoju wspólnym był tłok i gwar. Wszyscy
zajadali się świątecznymi potrawami, które tu przysłano. Tylko Hermiona czekała
na nich samotnie przy drzwiach. Przez chwilę panowało niezręczne milczenie, a
potem wszyscy troje powiedzieli „dzięki” i poszli po talerze.”
Każdy się zaśmiał.
„Ale od tego czasu zaprzyjaźnili się z
Hermioną.”
- CO! – krzyknął Black
- Myślę, że to był dobry pomysł – oznajmiła Lily. Miała
nadzieję, że Hermiona będzie odradzać im takie głupie pomysły.
„Są takie wydarzenia, które - przeżyte
wspólnie - muszą się zakończyć przyjaźnią, a znokautowanie trzymetrowego trolla
górskiego na pewno jest jednym z nich.
- To koniec rozdziału. Kto następny? Peter, może się
skusisz? – spytał się Syriusz
- No dobra, daj – westchnął.
Ciekawy pomysł. Świetnie opisujesz uczucia bohaterów, bardzo do nich pasują. Wiadomo już, dlaczego Harry pakował się w kłopoty - ma to po tacie. Mam nadzieję, że uda Ci się napisać wszystkie siedem części, bo świetnie Ci to idzie. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPierwsza? ;O No nic, rozdział świetny- jak zwykle, ale czekam oczywiście na następny- Peter będzie czytał <3333 haha ale on umie, nie? xD Padłam na tym tekście: "Niesamowite, prawda Snape? Nawet troll jest ładniejszy od ciebie" cały czas się chichram hahahha... Te zbliżenia Lily i Jamesa są takie słodkie, przedtem ten kiss, teraz te tulenie sie... Lilka przynosząc te książki dała Rogaczowi wygrać hahah.
OdpowiedzUsuńSprawdziłam i widzę, że następny rozdział to pierwszy mecz Qudditcha, ojej chyba będę musiała się wyciszać przez cały tydzień, żeby nie paść ze śmiechu w piątek, tudzież sobotę <333.
Pozdrawiam i weny życzę :*
" (..) zrobiła, żeby wybawić ich z opresji. To tak, jakby Snape zaczął ich częstować cukierkami.” - Ciekawe porównanie – powiedział James śmiejąc się." Ja też sie zaczrmełam śmiać xD Albo ten tekst :
OdpowiedzUsuń" (..) Snape pochylił się nad trollem.” - Niesamowite, prawda Snape. Nawet troll jest ładniejszy od ciebie – powiedział James". Nienawidze Jamesa,ale misze przyznać : śmiesznyw Twoim opowiadaniu jest xDD Mama ma na mnie focha,bo nie powiedziałam Jej z czego sie śmieje O_o Ha xD Pisz kolejny rozdział :3 Czekkam :3
J.J.J. Genialny rozdział. Nie mogłam przestać się śmiać, komentarze są genialne, ale najbardziej bawią mnie te Rogacza i Łapy. Pozdrówka!
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie!!!!!! Mam nadzieję, że opiszesz wszystkie siedem części, bo to jak na razie moje ulubione opowiadanie, które aktualnie czytam! Pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńŚWietny rozdział, kurde, niesammowity!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
(Na kiedys-cie-odnajde.blogspot.com jest 4 rozdział)