piątek, 22 listopada 2013

Rozdział dziewiąty

NAPIS NA ŚCIANIE



„Co tu się dzieje? Co się dzieje? Zwabiony bez wątpienia okrzykiem Malfoya, przez tłum przepchnął się Argus Filch. Zobaczył Panią Norris i cofnął się gwałtownie, zakrywając twarz rękami.
- Moja kotka! Moja kotka! Co zrobiliście Pani Norris! Opuścił ręce i jego zrozpaczone spojrzenie padło na Harry’ego.
- To ty! - zaskrzeczał. - Ty! Ty zamordowałeś moją kotkę! Ty ją zabiłeś! Uduszę cię!”

- Tknij go, a zamienię ci życie w piekło – warknął James. Nikt nie będzie groził jego synowi. Nikt.
- Ja nie chcę nic mówić, ale czy przypadkiem już tego nie robisz – odparła Lily. Rogacz spojrzał na nią i chciał już coś powiedzieć, ale Łapa zaczął czytać.

„- Argusie!
Na scenie pojawił się Dumbledore, a za nim inni nauczyciele. Przyskoczył do ściany i odczepił martwe ciało Pani Norris od uchwytu na pochodnię.
- Proszę ze mną, Argusie - powiedział do Filcha. - Pan też, panie Potter. Pan Weasley i panna Granger również.”

- Oni nic nie zrobili! – oburzyła się Lily.
- Ja też często nic nie robię, a dostaję szlabany – powiedział Syriusz. Wszyscy spojrzeli na niego wymownie, a Syriusz jak to Syriusz uśmiechnął się nonszalancko i powrócił do tekstu.

"Z tłumu wystąpił zaaferowany Lockhart.
- Mój gabinet jest najbliżej, panie dyrektorze... piętro wyżej... proszę nie mieć żadnych skrupułów...
- Dziękuję ci, Gilderoy - powiedział Dumbledore. Uciszony tłum rozstąpił się przed nimi. Lockhart, najwyraźniej dumny ze swojej roli, dreptał tuż za Dumbledore’em; za nimi kroczyła profesor McGonagall, a po chwili wahania do małego orszaku przyłączył się Snape.”

- Jeszcze jego tam brakowało – mruknął James.

„Weszli do mrocznego gabinetu Lockharta. Wśród fotografii na ścianach wybuchł popłoch: kilkanaście portretów Lockharta próbowało zniknąć z pola widzenia. Harry zauważył, że niektóre miały włosy w papilotach.”

- Eee… to jest nienormalne – stwierdził Remus z lekkim niedowierzaniem i obrzydzeniem.

„Prawdziwy Lockhart zapalił świece na swoim biurku i cofnął się do kąta. Dumbledore położył Panią Norris na błyszczącym blacie i zaczął ją badać. Harry, Ron i Hermiona wymienili przerażone spojrzenia i zapadli się w fotele poza kręgiem światła rzucanego przez świece. Koniec długiego, haczykowatego nosa Dumbledore’a zawisł o cal nad Panią Norris. Wpatrywał się w nią uważnie przez swoje połówki okularów, długie palce delikatnie obmacywały futerko. Profesor McGonagall nachyliła się prawie tak samo nisko, przyglądając się kotce zwężonymi oczami. Snape czaił się za nimi, do połowy w cieniu, z bardzo osobliwą miną: wyglądał, jakby powstrzymywał się od śmiechu, A Lockhart krążył wokół wszystkich trojga, robiąc mądre uwagi.”

Lily prychnęła lekko. Nie wydawało jej się, że ten człowiek może mieć jakieś MĄDRE uwagi.

- Wszystko wskazuje, że zabiło ją jakieś silne zaklęcie... prawdopodobnie Tortura Transmutacji. Widziałem skutki tego zaklęcia wiele razy... Jaka szkoda, że mnie przy tym nie było, znam przeciwzaklęcie, które uratowałoby życie biednemu stworzeniu...”

- Co za idiota! – Lily nie mogła się powstrzymać. – Czy on w ogóle wie czym jest tortura transmutacji?!- Zdenerwowała się i nie wiedziała czy przyczyną tego były jej słabe nerwy czy głupota Lockaharta.
- Tak dla ścisłości, co robi to zaklęcie o którym mowa? – zapytał Peter.
- Tortura transmutacji, służyły głównie od zmuszania animagów, do przeprowadzenia procesu dysanimizacji. Używane jest nie tylko przez czarnoksiężników, ale nawet przez siły Ministerstwa Magii. Zasady co do użytku tego zaklęcia są jednak dość określone i aurorzy używać mogą go tylko w stosunku do czarodziei ściganych przez organ władzy, czarodziei przemienionych w zwierzę i nie chcących dobrowolnej odmiany – wytłumaczyła im dziewczyna.
- Aha – powiedzieli w tym samym czasie chłopcy.
- Zapamiętam na przyszłość – dodał Łapa i zaczął czytać dalej.

„Komentarzom Lockharta akompaniowały rozdzierające szlochy Filcha. Siedział skulony w fotelu tuż przy biurku, zakrywając sobie twarz dłońmi. Harry nie znosił go, podobnie jak większość uczniów, ale w tej chwili zrobiło mu się go żal, choć może nie tak bardzo, jak samego siebie. Wiedział, że jeśli Dumbledore uwierzy Filchowi, przyjdzie mu pożegnać się ze szkołą. Dumbledore wymruczał pod nosem jakieś dziwne słowa, uderzając Panią Norris końcem swojej różdżki. Nic się nie stało: kotka nadal wyglądała, jakby ją dopiero co wypchano.”

- I dobrze jej tak – powiedział Syriusz. Nienawidził kotki i miał ku temu swoje powody.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach – poparł go Regulus.

- ...Pamiętam, coś podobnego wydarzyło się w Ouagadogou - powiedział Lockhart. - Cała seria ataków... opisałem to dokładnie w swojej autobiografii. Wyposażyłem mieszkańców w rozmaite amulety i wszystko się skończyło...
Fotografie na ścianie ochoczo przytaknęły. Jedna zapomniała pozbyć się papilotów. W końcu Dumbledore wyprostował się.
- Ona żyje, Argusie - powiedział łagodnie.”

- A była nadzieja – powiedział zawiedzionym głosem James.

„Lockhart przerwał wyliczanie morderstw, którym zdołał zapobiec.
- Żyje? - wykrztusił Filch, zerkając na Panią Norris przez palce. - Ale dlaczego jest taka... sztywna?
- Została spetryfikowana - odrzekł Dumbledore („Ach! Tak właśnie myślałem”, powiedział Lockhart)”

- Przed chwilą mówił, że to była tortura transmutacji – przerwał Regulus.

„- ale jak i przez kogo, tego nie wiem...
- Jego zapytajcie! - zaskrzeczał Filch, zwracając swoją krostowatą i mokrą od łez twarz do Harry’ego.”

- Przecież drugoklasista by tego nie zrobił, baa, nawet siódmoklasista by tego nie potrafił – sprostował Remus. Lily pokiwała twierdząco głową.

„- Żaden z drugoklasistów nie mógł tego zrobić - oświadczył stanowczo Dumbledore. - Do tego potrzebna jest znajomość czarnej magii wyższego stopnia...
- On to zrobił! On! - wrzeszczał Filch, a jego obwisłe policzki nabiegły krwią. - Widzieliście, co napisał na ścianie! Znalazł... w moim biurze... wie, że jestem... jestem... - wykrzywił się okropnie - wie, że jestem charłakiem!”

- To jeszcze nic. Najgorsze jest to, że my to wie – powiedział Syriusz. W jego głowie układał się już pewien plan.

- Nigdy nie tknąłem Pani Norris! - powiedział głośno Harry z niemiłym uczuciem, że wszyscy, łącznie z Lockhartami na ścianach, gapią się na niego. - I nie mam pojęcia, co to jest charłak.
- Akurat! - warknął Filch. - Widział mój list z Wmiguroka!
- Czy mogę coś powiedzieć, panie dyrektorze? - odezwał się z kąta Snape, a w Harrym nasiliło się złe przeczucie, bo był pewny, że jeśli już Snape ma coś o nim do powiedzenia, to nie będzie to nic dobrego. - Potter i jego przyjaciele mogli się po prostu znaleźć w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze”

- Chyba się przesłyszałem – mruknął Rogacz. Lily zaś była zadowolona, że Severus broni Harry’ego.

lekki drwiący uśmiech wykrzywił jego wargi, jakby w to wątpił - ale mamy tu zestaw dość podejrzanych okoliczności. Po co w ogóle tam poszli? Dlaczego nie uczestniczyli w uczcie z okazji Nocy Duchów?”

- Maja świadków. Nic im nie udowodnicie! - zawołał James.

„Harry, Ron i Hermiona zaczęli chaotycznie opowiadać o przyjęciu z okazji rocznicy śmierci.
- ...tam były setki duchów... mogą poświadczyć, że tam byliśmy...”

- I o tym mówię – znów wtrącił Rogacz.

- Ale dlaczego nie poszliście później na ucztę? - zapytał Snape, a jego czarne oczy zamigotały w blasku świec. - Dlaczego poszliście od razu na górę?”

- No i mają problem – westchnął Peter.
- Daj spokój. To Potter, on umie wyplątać się z takich sytuacji – odparł Łapa. James wyprostował się dumnie, Lily przewróciła oczami, a Regulus i Remus uśmiechali się.

„Ron i Hermiona spojrzeli na Harry’ego.
- Bo... bo... - wyjąkał Harry, a serce waliło mu jak młotem, ponieważ coś mu mówiło, że i tak nikt nie uwierzy, jeśli powie, iż zawiódł go tam głos jakiejś bezcielesnej zjawy - bo byliśmy zmęczeni i chcieliśmy się położyć.”

Ruda cicho jęknęła. Severusa nie da się oszukać. Nie uwierzy im.

„ - Bez kolacji? - zdziwił się Snape, a na jego wychudłej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. - Nie sądzę, by duchy podawały na swoich przyjęciach coś, co zaspokoiłoby głód żywych ludzi.
- Nie byliśmy głodni - oświadczył głośno Ron, czując, że żołądek skręca mu się z głodu.”

Remus się zaśmiał. Jakby widział któregoś z chłopaków.

„To już wyraźnie rozbawiło Snape’a.
- Uważam, panie dyrektorze, że nie można wierzyć w te banialuki. Proponuję, by Pottera pozbawić pewnych przywilejów do czasu, kiedy będzie gotów opowiedzieć nam, co tu się naprawdę wydarzyło. Ja osobiście byłbym zdania, że powinno się zawiesić jego członkostwo w drużynie Gryffindoru, dopóki nie zacznie być z nami szczery.”

- Co za idiota! - zawołali wszyscy w tym samym czasie. Nawet Lily.

„- No wiesz, Severusie - powiedziała profesor McGonagall ostrym tonem. - Ja osobiście nie widzę powodu, by chłopak przestał grać w quidditcha. Tego kota nikt nie uderzył w głowę miotłą. Nie ma żadnego dowodu, że Potter zrobił coś złego.”

- Dobrze profesor McGonnagall! - zawołał James.
- Niech pani broni swojego domu! - dodał Łapa.

„Dumbledore przyglądał się Harry’emu badawczo. Spojrzenie jego bystrych, bladoniebieskich oczu sprawiało, że Harry czuł się, jakby go prześwietlano rentgenem.
- Jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy, Severusie - oznajmił stanowczo."

Wszystkim ulżyło. Działy się dziwne rzeczy i Harry na pewno nie był ich sprawcą.

„Snape zrobił wściekłą minę. Filch też wyglądał na rozjuszonego.”

- I dobrze im tak – mruknął Syriusz.

„ - Moja kotka została spetryfikowana! - wrzasnął, a oczy wyszły mu z orbit. - Chcę, żeby kogoś ukarano!”

- Chcieć to ty możesz skarpetki pod choinkę – warknął James, na co wszyscy się zaśmiali.

„- Wyleczymy ją, Argusie - powiedział spokojnie Dumbledore. - Pani Sprout udało się już wyhodować mandragory. Jak tylko osiągną wymaganą wielkość, sporządzimy eliksir, który ożywi Panią Norris.
- Ja go uwarzę - wtrącił szybko Lockhart. - Robiłem to setki razy, recepturę znam tak dobrze, że mógłbym to zrobić przez sen...”

- No to po kocie – westchnęła Lily. Nie żeby jej było żal kotki czy Filcha, nigdy ich nie lubiła, ale Lockahart warzący eliksir to nie dobre połączenie.

„- Bardzo przepraszam - przerwał mu Snape lodowatym tonem - ale wydawało mi się do tej pory, że to ja jestem mistrzem eliksirów w tej szkole.”

- Już się tak nie chwal – powiedział Regulus.

„Zapanowało niezręczne milczenie.
- Możecie odejść - powiedział Dumbledore do Harry’ego, Rona i Hermiony. Więc odeszli, a zrobili to tak szybko, jak mogli, nie biegnąc. Kiedy byli już piętro wyżej, wśliznęli się do jakiejś pustej klasy i ostrożnie zamknęli za sobą drzwi. Harry spojrzał na ponure twarze przyjaciół.
- Uważacie, że powinienem im powiedzieć o tym głosie?”

- To nie byłby dobry pomysł – stwierdził Peter, który od dłuższego czasu się już nie odzywał.

„- Nie - odrzekł bez wahania Ron. - Słyszenie głosów, których nikt inny nie słyszy, nie jest dobrą oznaką, nawet w świecie czarodziejów.
Było coś w jego głosie, co kazało Harry’emu zapytać:
- Ale wierzysz mi, prawda?
- Oczywiście - odpowiedział szybko Ron. - Ale... sam musisz przyznać, że to dość dziwne...
- Wiem, że to jest dziwne. To wszystko jest bardzo dziwne. O co chodzi w tym napisie? Komnata została otwarta... Co to ma znaczyć?”

- No właśnie o co? - zapytał Syriusz. Remus pokręcił głową z niedowierzania.
- Tu chodzi o komnatę tajemnic – sprecyzowała Lily.

„- To chyba jest coś w rodzaju sygnału - powiedział z namysłem Ron. - Ktoś mi kiedyś opowiadał o tajemnej komnacie w Hogwarcie... może to był Bili...
- I co to jest ten cały charłak? - zapytał Harry. Ku jego zdumieniu, Ron zachichotał.”

- Nie widzę w tym nic śmiesznego – odparł Regulus. Evans pokręciła twierdząco głową.

„- No... właściwie nie ma w tym nic śmiesznego... ale skoro jest nim Filch... Charłak to ktoś, kto urodził się w rodzinie czarodziejów, ale nie ma magicznej mocy. Coś przeciwnego do czarodziejów urodzonych w rodzinach mugoli, tyle że charłaki zdarzają się bardzo rzadko. Jeśli Filch próbuje nauczyć się magii, przerabiając kurs Wmiguroka, to rzeczywiście musi być charłakiem. To by wiele wyjaśniało. Na przykład, dlaczego tak nienawidzi wszystkich uczniów. - Ron uśmiechnął się mściwie. - Z zazdrości.”

- Zagadka została rozwiązana – powiedział Syriusz.

„Gdzieś zaczął bić zegar.
- Już północ - powiedział Harry. - Lepiej idźmy spać, zanim złapie nas Snape i znowu o coś oskarży.”

- Popieram ten pomysł – powiedziała Lily. Jeszcze wpadli by na jakiś głupi pomysł i mogliby mieć więcej kłopotów.

„Przez kilka następnych dni w szkole mówiono głównie o napaści na Panią Norris. Filch starał się, żeby nikt o tym nie zapomniał, ostentacyjnie krążąc wokół miejsca, gdzie ją znaleziono, jakby się spodziewał, że napastnik powróci na miejsce zbrodni. Harry zobaczył go, jak bezskutecznie wyciera napis na ścianie uniwersalnym zmywaczem magicznych zanieczyszczeń receptury niejakiej pani Skower; słowa nadal połyskiwały na kamiennej ścianie. Kiedy Filch nie czuwał przy miejscu zbrodni, przemierzał korytarze, czając się na niczego nie podejrzewających uczniów i próbując ich oskarżać o takie przestępstwa jak „zbyt głośne oddychanie” albo „zbyt uradowana mina. Ginny Weasley bardzo się przejęła losem Pani Norris. Według Rona była wielką miłośniczką kotów.”

- Jak... nie wierzę w to co usłyszałem – powiedział Łapa. - Zrozumiem, że można lubić koty, ale Norris. Bez przesady.

„ - Przecież ty w ogóle nie znasz Pani Norris - powiedział jej w końcu Ron. - Szczerze mówiąc, wcale nam jej nie brakuje, wręcz przeciwnie. - Wargi Ginny zaczęły drżeć niebezpiecznie. - Takie rzeczy rzadko się zdarzają w Hogwarcie, naprawdę - zapewnił ją. - Zobaczysz, szybko złapią kretyna, który to zrobił i wywalą go ze szkoły. Mam tylko nadzieję, że przedtem zdąży spetryfikować Filcha. Ja tylko żartuję... - dodał szybko, widząc, że Ginny blednie.”

- Życie bez Filcha – rozmarzył się James.
- W twoich snach – odpowiedział mu Regulus.
- W moich snach występuje tylko Lily. Koniec i kropka – powiedział Rogacz patrząc na dziewczynę. Ona tylko lekko się zarumieniła i nakazała Syriuszowi, żeby dalej czytał.

„Incydent miał również wpływ na Hermionę. Zwykle spędzała wiele czasu na czytaniu, ale teraz nie robiła nic innego. Harry i Ron nie mogli też z niej wydusić, czego szuka w książkach, a wyszło to na jaw dopiero w środę. Snape zatrzymał Harry’ego po lekcji eliksirów, każąc mu oskrobać pulpity ławek z otwornic.”

- Idiota – warknął Łapa.

„Po pospiesznie zjedzonym lunchu Harry pobiegł na górę, by spotkać się z Ronem w bibliotece. Idąc korytarzem, zobaczył zbliżającego się ku niemu Justyna Finch-Fletchleya, owego Puchona, którego poznał na lekcji zielarstwa. Harry już otworzył usta, by powiedzieć mu cześć, gdy Justyn spojrzał na niego, odwrócił się gwałtownie i pobiegł w przeciwną stronę.”

- Co to było? - zdziwił się Remus, ale nie tylko on.

„Harry znalazł Rona w głębi biblioteki, gdzie mozolił się nad pracą domową z historii magii. Profesor Binns zadał im napisanie długiego (na trzy stopy) wypracowania na temat średniowiecznych stowarzyszeń czarodziejów europejskich.”

- Pamiętam to wypracowanie! - zawołała Lily, – Dostałam z niego W!
- A ja pamiętam tylko tyle, że siedziałem nad nim trzy godziny – mruknął James i skrzywił się lekko.

„- Nie do wiary, wciąż brakuje mi osiem cali... - westchnął Ron, puszczając pergamin, który natychmiast zwinął się w rulon - a Hermiona ma już cztery stopy i siedem cali, a przecież pisze takimi drobnymi literami.”

- Jakbym widział ciebie – zwrócił się Syriusz do Rudej. Ona gniewnie zmrużyła oczy.

„- Gdzie ona jest? - zapytał Harry, biorąc taśmę mierniczą i rozwijając własny zwój.
- A gdzieś tam - odpowiedział Ron, wskazując na rzędy półek. - Szuka kolejnej książki. Chyba zamierza przeczytać wszystko, co jest w bibliotece, przed Bożym Narodzeniem.
Harry powiedział mu o Justynie Finch-Fletchleyu, który uciekł na jego widok.
- Po co się nim przejmujesz, przecież to kretyn - mruknął Ron, powracając do wypracowania i pisząc coraz większymi literami. - Zresztą... Lockhart spalił cię tak, że trudno się dziwić...”

- A mnie trochę to dziwi – mruknął Remus. Peter spojrzał na niego pytająco, ale Lunatyk pokiwał tylko głowa na znak żeby się nie przejmował.

„Pomiędzy dwoma rzędami półek pojawiła się Hermiona. Wyglądała na rozdrażnioną i w końcu gotową do rozmowy z nimi.
- Wszystkie egzemplarze Historii Hogwartu zostały wypożyczone - powiedziała, siadając obok Harry’ego i Rona. - Jest dwutygodniowa lista oczekujących. Wściekła jestem na siebie, że zostawiłam swój egzemplarz w domu, bo jak wsadziłam do kufra wszystkie dzieła Lockharta, już się nie zmieścił.”

- Tragedia – mruknął Syriusz.
- Po jakie licho jej Historia Hogwartu! - zawołał Regulus. - Przecież ta...
Nie dokończył zdania, bo uwagę wszystkich przyciągnęła Lily, która uderzyła się ręką w czoło.
- Eee... Lily, wszystko gra? - zapytał niepewnie James.
- To takie proste – mruknęła Evans.
- Ale co? - zapytał Peter. Nie wiedział o co chodzi. Nikt nie wiedział oprócz Lily.
- Historia Hogwartu. Tam jest legenda o komnacie tajemnic – wytłumaczyła im dziewczyna.
- No tak! - Remus też doznał olśnienia.
- Mogę czytać dalej? - zapytał Black.
- Nie obchodzi cię co jest w tej legendzie? - Zdziwił się Lupin.
- Interesuje i to bardzo, ale mam wrażenie, że to też jest tutaj napisane.

„- A po co ci ta Historia?
- A po co tyle osób chce ją wypożyczyć? Żeby przeczytać legendę o Komnacie Tajemnic.
- Legendę o Komnacie Tajemnic? O czym to jest? - zapytał szybko Harry.
- Ano jest taka legenda. Nie pamiętam - odpowiedziała Hermiona, przygryzając wargi. - I w żadnej innej książce nie mogę jej znaleźć.”

- Nie dziwie się – odparła Lily.

„ - Hermiono, daj mi przeczytać swoje wypracowanie - powiedział z rozpaczą Ron, patrząc na zegarek.
- Nie, nie dam ci - odrzekła Hermiona, nagle poważniejąc. - Miałeś dziesięć dni, żeby je napisać.
- Brakuje mi tylko dwóch cali, nie wygłupiaj się...
Zabrzmiał dzwonek. Ron i Hermiona zerwali się, by pobiec na historię magii, kłócąc się po drodze.”

Lily uśmiechnęła się promiennie. To było takie zwyczajne.

„Historia magii była najnudniejszym przedmiotem w tegorocznym rozkładzie zajęć. Profesor Binns, który jej nauczał, był jedynym duchem wśród profesorów, a najciekawszym momentem podczas jego lekcji był sposób, w jaki pojawiał się w klasie: nagle wyłaniał się z tablicy. Był stary i pomarszczony; powszechnie sądzono, że w ogóle do niego nie dotarło, iż umarł. Pewnego dnia znaleziono jego martwe ciało w fotelu przed kominkiem w pokoju nauczycielskim, ale jego zwyczaje i rozkład dnia wcale się od tego czasu nie zmieniły.”

- Nie zmieniły? - zdziwił się Rogacz. – Można umrzeć z nudów!
Wszyscy cicho się zaśmiali. Do Jamesa po chwili również dotarło co powiedział i dołączył do swoich przyjaciół.

„Dzisiaj lekcja była nudna jak zawsze. Profesor Binns otworzył swoje notatki i zaczął czytać głosem monotonnym jak stary odkurzacz, aż prawie wszyscy wpadli w głębokie otępienie, od czasu do czasu otrząsając się z niego na krótko, by zapisać jakieś nazwisko lub datę, i zasypiając ponownie. Mówił tak z pół godziny, kiedy zdarzyło się coś, co do tej pory na jego lekcji jeszcze nigdy nie miało miejsca. Hermiona podniosła rękę.”

- Nawet ja się nie zgłaszam na historii – powiedziała Lily lekko oburzona.

„Profesor Binns przerwał śmiertelnie nudny wykład na temat Międzynarodowej Konferencji Magów z 1289 roku i spojrzał na nią zdumiony.
- Panna... ee...?
- Granger, panie profesorze. Ciekawa jestem, czy mógłby pan nam coś opowiedzieć o Komnacie Tajemnic - wypaliła Hermiona wyraźnie i dość spokojnie.”

- Geniusz – szepnął Łapa.
- Czy ty nazwałeś Hermionę geniuszem? - nie dowierzał Remus.
- Przecież ty jej nie znosisz – dodał Peter. Łapa tylko wzdrygnął ramionami i czytał dalej.

„Dean Thomas, który z otwartymi ustami gapił się w okno, wzdrygnął się i obudził z transu; Lavender Brown uniosła głowę znad złożonych na ławce ramion, a łokieć Neville’a ześliznął się z pulpitu. Profesor Binns zamrugał nerwowo.
- Wykładam historię magii - powiedział suchym, nieco świszczącym głosem. - Zajmuję się faktami, panno Granger, a nie mitami czy legendami. - Odchrząknął, skrzypiąc przy tym jak kreda po tablicy, po czym wrócił do swojego tematu. - We wrześniu tego roku podkomitet sardyńskich czarodziejów...”

- Przecież legendy opierają się na faktach – przerwał Regulus.

„I urwał. Hermiona ponownie podniosła rękę i wymachiwała nią bezczelnie.
- Panno Grant?
- Panie profesorze, czy legendy nie opierają się na faktach?
Szczere zdumienie, z jakim spojrzał na nią profesor Binns, upewniło Harry’ego w przekonaniu, że jeszcze żaden uczeń, żywy czy umarły, nie przerwał mu wykładu.”

- Nikt mu nie przerwał, bo nikt nie chciał sobie psuć między lekcyjnej drzemki – powiedział James.

„- No cóż - powiedział wolno profesor Binns - tak, sądzę, że można bronić takiego punktu widzenia. - Przyglądał się Hermionie z taką uwagą, jakby po raz pierwszy w swojej karierze zobaczył ucznia. - Legenda, o której wspomniałaś, jest jednak tak sensacyjną, powiedziałbym wręcz niedorzeczną opowieścią...”

- Mówiłem, że będzie tu ta legenda – przechwalał się Syriusz.

„Teraz cała klasa wsłuchiwała się z taką uwagą w to, co mówił, że musiało to zastanowić nawet jego. Wszyscy wpatrywali się w jego usta, czekając na każde słowo, które z nich spłynie. Z tak niezwykłym zainteresowaniem spotkał się po raz pierwszy i wydawał się tym całkowicie wyprowadzony ze swojej normalnej, sennej równowagi.”

- A kto by nie był ciekaw, po tym co się stało – odparł Peter.

„- No cóż... - powiedział z namysłem. - Zaraz, niech no pomyślę... Komnata Tajemnic... No więc, jak na pewno wszyscy wiecie, Hogwart został założony ponad tysiąc lat temu... dokładna data nie jest znana... przez czworo największych czarodziejów i czarownic tamtych czasów: Godryka Gryffindora, Helgę Hufflepuff, Rowenę Ravenclaw i Salazara Slytherina. Do dziś ich nazwiska noszą wasze cztery domy. Razem zbudowali ten zamek z dala od wścibskich spojrzeń mugoli, była to bowiem epoka, w której ludzie bali się magii, a czarownice i czarodzieje byli bardzo prześladowani.”

- To nas nie obchodzi – mruknął Reg. - Już to wiemy.

Zamilkł, rozejrzał się niezbyt przytomnie po klasie i ciągnął dalej:
- Przez kilka lat nasi założyciele pracowali razem w zgodzie, wyszukując młodych, którzy wykazywali cechy właściwe rodzajowi czarodziejskiemu i sprowadzając ich do zamku, by uczyć ich tutaj magii. Później jednak doszło między nimi do brzemiennych w skutki sporów. Wszystko zaczęło się od Slytherina, który zażądał, by nabór uczniów był bardziej selektywny.”

- A mówią, że to Gryfoni są przyczyna konfliktu – prychnął Syriusz.

„Uważał on, że nauczanie magii powinno być zastrzeżone wyłącznie dla rodów czarodziejskich czystej krwi. Sprzeciwiał się przyjmowaniu uczniów z mugolskich rodzin, uważając, że nie są godni zaufania. Po jakimś czasie doszło na tym tle do poważnego sporu między Slytherinem i Gryffindorem, w wyniku którego Slytherin opuścił zamek.”

- I mógł już nie wracać – odparł James.

„Profesor Binns przerwał ponownie i zacisnął wargi; wyglądał teraz jak stary pomarszczony żółw.
- Tyle wiemy z godnych zaufania źródeł historycznych - powiedział po chwili - ale wokół owych wiarygodnych faktów narosła fantastyczna legenda o Komnacie Tajemnic.”

- Nareszcie przechodzimy do głównego tematu – powiedziała Lily.

„Zgodnie z nią Slytherin miał zbudować w zamku tajemną komnatę, o której nie wiedzieli inni założyciele Hogwartu. Legenda mówi, że zapieczętował ją magicznym zaklęciem, tak że nikt nie może jej otworzyć, dopóki w szkole nie pojawi się jego prawdziwy i prawowity dziedzic. Tylko ów dziedzic może przełamać pieczęć czarów, otworzyć Komnatę Tajemnic, uwolnić uwięzioną w niej grozę i oczyścić szkołę ze wszystkich, którzy nie są godni, by studiować magię.”

- Jaką grozę? - zapytał Peter.
- W tym problem, że nikt tego nie wie – odpowiedział Remus.
- I nie wiadomo również, czy dziedzic już się pojawił – dodała Lily. Ta cała sytuacja wydawała jej się dziwne, ale może dlatego, że brakowało jej paru elementów układanki.

„Po jego ostatnich słowach zapadła głucha cisza, ale nie była to ta senna cisza, która zwykle wypełniała klasę profesora Binnsa. W powietrzu unosiła się atmosfera niepokoju, a wszystkie oczy były w niego wlepione; każdy miał nadzieję, że powie coś jeszcze. Profesor Binns wyglądał na lekko rozdrażnionego.
- Cała ta sprawa jest oczywistą bzdurą - oświadczył stanowczo. - Najznakomitsi, najbardziej uczeni czarodzieje wielokrotnie przeszukiwali całą szkołę, aby znaleźć jakieś ślady owej legendarnej komnaty. Niestety, ta komnata istnieje tylko w legendzie. To opowieść, którą straszy się naiwnych.
Ręka Hermiony po raz kolejny powędrowała w powietrze.”

- No proszę, kto by się spodziewał – odparł ironicznie starszy Black.

„ - Panie profesorze... co pan miał na myśli, mówiąc o „grozie” uwięzionej w Komnacie Tajemnic?”

Wszyscy pokręcili się nerwowo. Może usłyszą czym jest ta „groza”.

- Są tacy, którzy wierzą, że to jakiś potwór, nad którym władzę ma tylko prawowity dziedzic Slytherina - odpowiedział profesor Binns suchym jak słoma głosem.”

- No to lipa – powiedział zawiedzionym głosem Glizdogon.

„ spojrzeli po sobie z lekkim niepokojem.
- Powtarzam, coś takiego nie istnieje - oświadczył profesor Binns, przerzucając swoje notatki. - Nie ma żadnej Komnaty Tajemnic i żadnego potwora.
- Ale... panie profesorze - odezwał się Seamus Finnigan - skoro Komnata Tajemnic może być otworzona tylko przez prawowitego dziedzica Slytherina, to przecież nikt inny nie mógłby jej znaleźć, prawda?”

- No właśnie! - potwierdził to Reg.
- Czyli nawet najznakomitszy czarodziej, nie mógłby jej znaleźć – dodał Syriusz.

„- To nonsensowne założenie, O’Flaherty - odpowiedział profesor Binns, już wyraźnie poirytowany. - Skoro tyle pokoleń dyrektorów Hogwartu nie znalazło żadnych...
- Ale... panie profesorze - pisnęła Parvati Patii - żeby ją otworzyć, na pewno trzeba użyć czarnej magii, a...
- To, że czarodziej nie używa czarnej magii, nie oznacza, że nie potrafi jej użyć, panno Pennyfeather - prychnął profesor Binns. - Powtarzam, skoro tacy jak Dumbledore...”

- Nie wydaje mi się, żeby profesor mógł odnaleźć komnatę – przerwał Remus.
- Dziedzic Slytherinu raczej nie będzie w Gryffindorze - dodała Lily.

„ - Ale może trzeba być spokrewnionym z rodem Slytherina, więc Dumbledore nie mógł... - zaczął Dean Thomas, ale profesor Binns miał już tego dosyć.
- Dość! - przerwał mu ostro. - To jest mit! Nie istnieje żadna Komnata Tajemnic! Nie ma cienia dowodu na to, że Slytherin zbudował choćby tajną komórkę na miotły! Żałuję, że w ogóle wam opowiedziałem tę żałosną legendę! A teraz, jeśli łaska, wrócimy do historii, do solidnych, wiarygodnych i sprawdzalnych faktów! I nie upłynęło nawet pięć minut, jak cała klasa pogrążyła się w zwykłej drzemce.”

- Spać mi się zachciało – oznajmił Peter.
- Ale chyba nie pójdziesz? - zapytał go James.
- Nie, nie. Historia tak na mnie działa.

* * *
„- Zawsze wiedziałem, że ten Salazar Slytherin był nieźle pokręcony - powiedział Ron do Harry’ego i Hermiony,”

- A widziałeś kiedyś normalnego Ślizgona – zadrwił James, za co oberwał poduszką od Regulusa. Lily zachichotała.

„kiedy po lekcji szli korytarzami do swojej wieży, żeby przed lunchem pozbyć się toreb. - Nie miałem jednak pojęcia, że to on wymyślił te brednie o czystej krwi. Nie zostałbym w jego domu, choćby mi zapłacili. Słowo daję, gdyby Tiara Przydziału próbowała umieścić mnie w Slytherinie, wsiadłbym do pociągu i wrócił do domu...
Hermiona przytaknęła gorliwie, ale Harry milczał. Właśnie poczuł niemiły skurcz w żołądku.”

Regulus zmarszczył brwi z zaciekawienia.

Harry nigdy nie powiedział Ronowi i Hermionie, że Tiara Przydziału rozważała umieszczenie go w Slytherinie.”

- Naprawdę? - zapytał młodszy Black i spojrzał na Pottera
- Nie patrz tak na mnie, byłem bardziej zdziwiony niż ty.
- Zdziwiony? Ty prawie dostałeś zawału – sprostowała Lily.

„Jeszcze dziś, jakby to wydarzyło się wczoraj, pamiętał ten cichy głosik, który odezwał się w jego uchu, gdy tylko umieścił tiarę na głowie: Możesz być kimś wielkim, tak, to wszystko jest tu, w twojej głowie, a Slytherin na pewno pomoże ci w osiągnięciu wielkości...
Lecz Harry, który słyszał już, że ze Slytherinu wyszło wielu czarnoksiężników, pomyślał wówczas gorączkowo: „Tylko nie do Slytherinu!”, a tiara powiedziała: Nie? No dobrze, skoro jesteś pewny... niech będzie... Gryffindor...”

- Głupie wspomnienie – warknął James.

„Nagle w tłumie uczniów zobaczył przed sobą Colina Creeveya.”

- Znowu ten dzieciak – jęknęła Lily. Colin bardzo ją denerwował i gdyby była na miejscu Harry'ego już dawno by nawrzeszczała na chłopaka.

„- Cześć, Harry!
- Cześć, Colin - odpowiedział automatycznie Harry.
- Harry... Harry... jeden chłopak z mojej klasy mówi, że jesteś...
Ale Colin był tak mały, że tłum porwał go do Wielkiej Sali; więc zdążył tylko krzyknąć: „Do zobaczenia, Harry!” i zniknął.”

- Ciekawe co mu chciał powiedzieć? - zastanawiał się Remus.

„- Co ten chłopak z jego klasy mógł mówić o tobie? - zapytała Hermiona.
- Pewnie że jestem dziedzicem Slytherina - odpowiedział Harry, czując ponowny skurcz w żołądku, kiedy sobie przypomniał, jak Justyn Finch-Fletchley uciekł na jego widok.”

- No, ale on jest w Gryffindorze – oburzył się James.

„- Ludzie uwierzą we wszystko - stwierdził z niesmakiem Ron.
Tłum przerzedził się i już bez przeszkód wspięli się na następne piętro.
- Naprawdę myślisz, że jest jakaś Komnata Tajemnic? - zapytał Ron Hermionę.”

- Tego nikt nie wie. Dlaczego pytasz się o to Hermiony? - Lily była rozdrażniona.

- Nie wiem - odpowiedziała, marszcząc czoło. - Dumbledore nie potrafił uzdrowić Pani Norris, co by wskazywało, że to coś, co ją zaatakowało, może nie być... no... ludzkie.”

- To z cała pewnością jakiś ohydny potwór – pisnął Peter.

Minęli zakręt i znaleźli się na końcu korytarza, w którym się to wydarzyło. Zatrzymali się i rozejrzeli. Wszystko wyglądało tak, jak poprzedniej nocy, z tym wyjątkiem, że z uchwytu na pochodnię nie zwisał już kot, a przed ścianą z napisem „Komnata została otworzona” stało puste krzesło.”

- Krzesło? - zapytał z niedowierzaniem Remus.

„- Pewnie Filch je przyniósł - mruknął Ron. Popatrzyli po sobie. W korytarzu nie było nikogo.
- Nie zaszkodzi trochę powęszyć - powiedział Harry, rzucając swoją torbę i klękając, żeby na czworakach poszukać jakichś śladów.
- Ślady wypalenia! - powiedział po chwili. - Tutaj... i tutaj...”

- Wypalenia – powtórzyła cicho Lily – Dwa ślady wypalenia.
- Masz jakąś hipotezę? - zapytał Syriusz, ale dziewczyna pokręciła tylko przecząco głową.

„- Zobaczcie! - zawołała Hermiona. - To dziwne...
Harry wstał i podszedł do okna. Hermiona wskazywała na najwyższą szybkę, gdzie kłębiło się około dwudziestu pająków, usiłując przecisnąć się przez wąskie pęknięcie w szybie. Długa srebrzysta nić wskazywała, że wszystkie wspięły się tutaj, żeby wydostać się na zewnątrz.”

- To już jest mega dziwne – powiedział Syriusz.
- I nienormalne – dodał Remus.
- Z drugiej zaś strony bardzo ciekawe – odparła Lily.

„- Widzieliście, żeby pająki zachowywały się w taki sposób? - zapytała Hermiona.
- Nie - odpowiedział Harry. - A ty, Ron? Ron! Obejrzał się przez ramię. Ron stał dość daleko i wyglądał, jakby zamierzał stamtąd czmychnąć.
- Ron, nic ci nie jest? - zapytał Harry.
- Ja... nie lubię... pająków - wyznał Ron.”

- Boi się. - James cicho się zaśmiał.

„- Nie wiedziałam o tym - powiedziała Hermiona, spoglądając na niego ze zdziwieniem. - Przecież tyle razy ucierałeś pająki na zajęciach z eliksirów...
- Tak, ale były martwe - rzekł Ron, który starał się nie patrzeć na okno. - Po prostu nie lubię sposobu, w jaki się poruszają...
Hermiona zachichotała.”

Syriusz również się zaśmiał, ale zaraz przestał, widząc gniewne spojrzenie Evans.

„- Nie ma się z czego śmiać - wybuchnął Ron. - Jeśli już musisz wiedzieć, to kiedy miałem trzy lata, Fred zamienił mojego... mojego misia we wstrętnego, wielkiego pająka, bo złamałem mu jego dziecięcą miotełkę. Ty też byś ich nie lubiła, gdybyś akurat przytulała swojego misia, a jemu nagle wyrosłoby tyle nóg i...”

Huncwoci i Regulus wybuchnęli głośnym śmiechem, a Lily pokręciła głową z dezaprobatą. Nie lubiła, gdy ktoś wyśmiewał się z czyichś lęków zamiast pomóc je zwalczyć.

„Urwał, wstrząsając się ze wstrętu. Hermiona nadal wyraźnie dusiła w sobie śmiech. Czując, że trzeba zmienić temat, Harry powiedział:
- Pamiętacie tę kałużę na posadzce? Skąd się wzięła? Ktoś ją wytarł.
- Była gdzieś tu - powiedział Ron, biorąc się w garść i przechodząc koło krzesła Filcha. - Na wysokości tych drzwi.
Sięgnął do mosiężnej klamki, ale nagle cofnął rękę, jakby go coś sparzyło.”

Wszyscy spojrzeli na książkę z ciekawością. Lily zmarszczyła brwi jakby gorączkowa nad czymś myślała.

„ - O co chodzi? - zapytał Harry.
- Nie mogę tam wejść - burknął Ron. - To toaleta dla dziewczyn.”

- Serio? - jęknął Łapa.

„- Och, Ron, przecież tam nikogo nie ma - powiedziała Hermiona, podchodząc do drzwi. - To miejsce Jęczącej Marty. Chodźcie, zobaczymy, co tam jest.
I nie zwracając uwagi na wielki napis „Nieczynne”, otworzyła drzwi. Była to najbardziej ponura i przygnębiająca łazienka, jaką Harry widział w życiu. Pod wielkim, popękanym i poplamionym lustrem ciągnął się rząd poobtłukiwanych kamiennych umywalek. W mokrej posadzce odbijało się mętnie światło kilku świec osadzonych w ściennych uchwytach; drewniane drzwi do kabin były złuszczone i porysowane, a jedne zwisały smętnie z zawiasów.”

- Skoro nikt tam nie chodzi, to będzie tam ponuro – odparła Lily.
- Jakie nikt. Tam co chwila kogoś widać – powiedział James. Lily spojrzała na niego pytająco. - No... głównie...- Już chciał powiedzieć, że chodzą tam z chłopakami, ale ostrzegawcze spojrzenie Syriusza kazało mu zrezygnować. - Nie było tematu.

„Hermiona przyłożyła palec do ust i podeszła do ostatniej kabiny.
- Hej, Marto, jak się miewasz? - zapytała, otwierając drzwi.
Harry i Ron też podeszli. Jęcząca Marta unosiła się nad rezerwuarem, wyciskając sobie krostę na podbródku.”

- Fuj! - skrzywili się wszyscy.

„- To jest toaleta dla dziewczyn - powiedziała, przyglądając się podejrzliwie Harry’emu i Ronowi. - Oni nie są dziewczynami.
- Nie - zgodziła się Hermiona. - Chciałam im tylko pokazać... ee... jak tu jest fajnie.
Machnęła ręką w stronę brudnego lustra i mokrej posadzki.”

- Taki ubaw, że aż chce się wracać – powiedział Regulus sarkastycznie.

„ - Zapytaj ją, czy coś widziała - szepnął Harry.
- Co tam szepczesz? - zapytała Marta.
- Nic - odpowiedział szybko Harry. - Chcieliśmy zapytać...
- Bardzo bym chciała, żeby ludzie przestali szeptać za moimi plecami! - zajęczała Marta głosem nabrzmiałym od łez. - Wyobraźcie sobie, że ja też coś czuję, chociaż jestem martwa.”

- Znowu zaczyna – mruknął Remus. Nie rozumiał, dlaczego Marta przeżywa coś co miało miejsce dawno temu. Nie lepiej żyć teraźniejszością?

„ - Marto, nikt nie chce cię denerwować - powiedziała Hermiona. - Harry tylko...
- Nikt nie chce mnie denerwować! To dobre! - zawyła Marta. - Moje życie było jedną wielką udręką, a teraz ludzie przychodzą tu i męczą mnie po śmierci!”

- Może lepiej przejść od razu do sedna sprawy – zaproponował Remus. Wiedział, że i tak go nie usłyszą. Bardzo się zdziwił, kiedy rzeczywiście spytali o konkret.

„- Chcieliśmy cię zapytać, czy ostatnio widziałaś coś niezwykłego - powiedziała szybko Hermiona - bo w Noc Duchów tuż za twoimi drzwiami napadnięto na kota.
- Widziałaś tutaj kogoś w tamtą noc? - zapytał Harry.
- Nie zwracałam na nic uwagi - oświadczyła Marta dramatycznym tonem. - Irytek tak mnie zdenerwował, że przyszłam tu i próbowałam się zabić. I wtedy, oczywiście, przypomniałam sobie, że... że jestem...
- Już martwa - podpowiedział Ron.”

- Ach ten ból. - Machnął ręką Syriusz.
- No wiesz. Nie dość, że miała trudne życie w szkole to jeszcze, kiedy nie żyje muszą jej to wypominać! - oburzyła się Lily.
- A właściwie to jak ona umarła? - zapytał Peter. Wszyscy popatrzyli po sobie, ale nikt nie wiedział.

„Marta zaniosła się głośnym szlochem, wzniosła się w powietrze, obróciła nogami do góry i dała nurka w sedes, opryskując ich wodą. Z przytłumionych jęków wywnioskowali, że musiała zatrzymać się gdzieś w okolicach syfonu. Harry’ego i Rona zamurowało, ale Hermiona wzruszyła ramionami i powiedziała:
- I tak była w dość dobrym nastroju, jak na nią... Chodźcie, zmywamy się stąd.
Ledwo Harry zamknął dokładnie drzwi do toalety, uciszając bulgocące szlochy Marty, rozległ się donośny głos, który sprawił, że wszyscy troje podskoczyli.”

- McGonnagall! - zawołał James.
- Filch! - dodał Remus.
- Nie, to tylko Percy – poinformował ich Syriusz, wyprzedzając trochę.

"RON!
Na szczycie schodów stal jak wryty Percy Weasley, z odznaką prefekta błyszczącą w półmroku i wyrazem osłupienia na twarzy.
- To jest toaleta dla dziewczyn - wydyszał. - Co ty tam...
- Tak się tylko rozglądałem... No wiesz, szukałem śladów...”
Perc„ - Ry przełknął ślinę w sposób, który Harry’emu natychmiast przypomniał panią Weasley.
- Zjeżdżajcie... stąd... ale już... - wycedził przez zęby, podchodząc do nich i wymachując rękami. - Czy wy naprawdę nie zdajecie sobie sprawy, co robicie? Wracacie tutaj, kiedy wszyscy są na kolacji i...”

- I co? Chyba nie zabroni im tam przychodzić? - zapytał Reg.
- Nawet jeśli to i tak go nie posłuchają – odpowiedział James.

„ - A niby dlaczego nie mielibyśmy tu wrócić? Co, nie wolno? - zaperzył się Ron, patrząc na starszego brata płonącym wzrokiem. - Słuchaj, Percy, myśmy nawet nie tknęli tego kota!
- To samo powiedziałem Ginny - oświadczył Percy - ale ona wciąż myśli, że was wyrzucą, jeszcze nigdy nie widziałem jej tak zrozpaczonej, oczy sobie wypłakuje. Mógłbyś chociaż o niej pomyśleć, przecież wiesz, że wszyscy pierwszoroczniacy okropnie się tym podniecają...
- Tobie wcale nie chodzi o Ginny - przerwał mu Ron, a uszy mu poczerwieniały. - Ty po prostu się boisz, że stracisz szansę na zostanie prymusem szkoły.”

- Merlinie, jak można przejmować się taką idiotyczną sprawą – jęknął Syriusz. Dla niego ważne jest, by cały czas było śmiesznie i najlepiej też niebezpiecznie. Uwielbiał ryzyko.

„- Gryffindor traci pięć punktów! - krzyknął Percy, stukając w swoją odznakę prefekta. - Mam nadzieję, że to ciebie czegoś nauczy! I przestań się bawić w detektywa, bo napiszę do mamy!”

- On oszalał. Swojemu odjął punkty – zdziwił się młodszy Black. W Slytherinie prefekci nawet dawali za takie błahostki jak podanie czegoś i nigdy nie odejmowali swojemu.

„I odszedł, a kark miał tak samo czerwony jak uszy Rona. Tego wieczoru Harry, Ron i Hermiona usiedli we wspólnym pokoju jak najdalej od Percy’ego. Ron wciąż był w podłym nastroju i raz po raz robił kleksy w swoim wypracowaniu z eliksirów. Kiedy machinalnie sięgnął po różdżkę, by je wywabić, zapaliła pergamin. Dymiąc prawie tak samo jak jego praca domowa, Ron zatrzasnął ze złością Standardową księgę zaklęć. Ku zaskoczeniu Harry’ego, Hermiona zrobiła to samo.”

- Nie wierzę w to co przeczytałem – powiedział zdziwiony Syriusz i dla przekonania jeszcze raz przeczytał ostatnie zdanie. Chłopcy zaczęli się z niego śmiać, a Lily pokręciła głową z dezaprobaty i również się uśmiechnęła. 

„- Ale kto to mógł zrobić? - zapytała spokój nie, jakby dalej ciągnęła rozmowę. - Komu zależy na tym, żeby oczyścić szkołę ze wszystkich charłaków i mieszańców?
- No właśnie, zastanówmy się - powiedział Ron kpiącym tonem. - Kto mógłby uważać ich za szumowiny?”

- No nie wiem – powiedział Syriusz i zaczął udawać, że się zastanawia. - Może... ach, no tak, cały Slytherin.

„Spojrzał na Hermionę. Hermiona spojrzała na niego bez przekonania.
- Jeśli myślisz o Malfoyu...”

- On nadaje się idealnie! - zawołał Rogacz. Malfoy pasuje, przynajmniej dla niego.
- Nie chciałbym psuć twojego entuzjazmu – zaczął Regulus. - Przestudiowałem, kiedyś ich całe drzewo genealogiczne i z całą pewnością nie są spokrewnienie z Salazarem.
- Jesteś dziwny – stwierdził Syriusz i spojrzał do książki.

„- No pewnie, że o nim! Słyszałaś, co powiedział: „Ty będziesz następna, szlamo!” Daj spokój, wystarczy spojrzeć na jego szczurzą buźkę, żeby wiedzieć, kim on jest...
- Malfoy dziedzicem Slytherina? - zapytała Hermiona sceptycznym tonem.
- Pomyśl o j ego rodzinie - powiedział Harry, zamykając swoje książki. - Większość była w Slytherinie, zawsze się tym chwali. Mogą być potomkami Slytherina. Jego stary jest okropny, to nie ulega wątpliwości.”

- Okropny to mało powiedziane – prychnął Regulus – On jest nie do zniesienia. Cały czas wszystkim rozkazuje i chwali się swoja czystością krwi!!

„- Mogą od stuleci mieć klucz do Komnaty Tajemnic! - szepnął rozgorączkowany Ron. - Przekazywać go sobie z ojca na syna...
- No... to jest możliwe... - przyznała ostrożnie Hermiona.
- Tak, tylko jak to udowodnić? - zapytał ponuro Harry.
- Może i znalazłby się sposób. - Hermiona ściszyła głos, rzucając szybkie spojrzenie na siedzącego w drugim końcu pokoju Percy’ego. - Oczywiście byłoby to trudne. I niebezpieczne, bardzo niebezpieczne. Trzeba by złamać chyba z pięćdziesiąt szkolnych reguł.”

- Kim jesteś i co zrobiłaś z Hermioną Granger? - zapytał Jame.s
- Cicho siedź Rogasiu, pięćdziesiąt szkolnych reguł za jednym razem. Nawet my nie mamy takiego rekordu – warknął na niego Syriusz.

„ - Wiesz co? Jeśli w ciągu miesiąca poczujesz, że chcesz nam to wyjaśnić, to daj nam znać, dobra? - zdenerwował się Ron.
- No dobrze - powiedziała chłodno Hermiona. - Wiecie, co musimy zrobić? Musimy dostać się do pokoju wspólnego Ślizgonów i zadać Malfoyowi kilka pytań, ale tak, żeby się nie zorientował, że to my.”

- No właśnie, ale jak ma się nie skapnąć – zastanawiał się Syriusz. Wszyscy patrzyli na tą scenę z niedowierzaniem. Syriusz Black, ten Syriusz Black czyta książkę i mało tego, ona go pochłonęła.

„- Co ty wygadujesz? Niby jak? - zapytał Harry, a Ron parsknął śmiechem.
- Jest na to sposób - oświadczyła Hermiona. - Musimy tylko zdobyć trochę Eliksiru Wielosokowego.”

James zadławił się własną śliną, Remus i Peter otwarli szeroko buzie ze zdziwienia, a Syriusz zaczął walić się książką w głowę. Lily i Regulus przyglądali się temu z lekka dezorientacją.
- Eee... o co wam chodzi? - zapytała niepewnie Evans. Nie spodobał jej się zbytnio ten pomysł.
- Tyle lat, tyle lat – powtarzał w kółko James – Tyle lat jakiś głupich pomysłów, by dostać się do pokoju wspólnego Ślizgonów, a wystarczyło mieć wielosokowy.
- Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem – mruknął do siebie Remus. Lily spojrzała na Regulusa, ale on wydawał się bardziej rozbawiony tą sytuacją niż zdziwiony.

„- Co to takiego? - zapytali jednocześnie Ron i Harry.
- Snape wspomniał o nim parę tygodni temu.
- Myślisz, że nie mamy nic lepszego do roboty, tylko wsłuchiwać się w to, co Snape mówi na eliksirach?”

– Tak, nie macie – warknęła Ruda.

„- To napój, który zmienia cię w kogoś innego. Ruszcie mózgami! Możemy zmienić się w trójkę Ślizgonów. Nikt nas nie rozpozna. Malfoy powie nam wszystko, co będziemy chcieli. Założę się, że właśnie w tej chwili przechwala się w pokoju wspólnym Slytherina.
- Eliksir Wielosokowy... Dla mnie to jest trochę za mądre - powiedział Ron, marszcząc czoło. - A jeśli zostaniemy Ślizgonami na zawsze?”

- To byłby jakiś horror – odparł Syriusz i wzdrygnął się lekko.

„ - Nie bądź głupi, po jakimś czasie to mija - powiedziała Hermiona, machając niecierpliwie ręką. - Cała rzecz w tym, żeby zdobyć receptę. Snape mówił, że można ją znaleźć w podręczniku Najsilniejsze eliksiry, ale trzymają go w dziale Książek Zakazanych.
Był tylko jeden sposób, żeby dostać książkę z tego działu: trzeba było mieć specjalne pozwolenie od któregoś z profesorów z jego własnoręcznym podpisem.”

- Przecież nikt im nie da takie podpisu! - zawołała Lily – Są za młodzi.
- Zawsze pozostaje im niewidka – odparł James.

„- A jak wytłumaczymy, po co nam właściwie ta książka? - zapytał Ron. - Przecież będzie jasne, że chcemy spróbować sporządzić jakiś eliksir...
- Myślę, że zabrzmi całkiem przekonująco, jak powiemy, że interesujemy się teorią... W każdym razie warto spróbować...
- Daj spokój! - prychnął Ron. - Żaden nauczyciel nie kupi takiego kitu. Musiałby być ostatnim tępakiem...”

- Lockahart idealnie się nadaje – podsumował Regulus.
- Kto następny? - zapytał Łapa – Rozdział się skończył.
- Ja wezmę – oznajmił Remus i wziął książkę od Syriusza. Czytali dalej.



36 komentarzy:

  1. cześć! jestem z tym blogiem od prawie samego początku (zaczęłam czytać, kiedy opublikowałaś 3 rozdział) i chcę ci w końcu pogratulować, pomysłów, bo na oba Twoje blogi wchodzę regularnie (co nie zdarza mi się często...) właściwie to odwiedzam tę stronę 7 razy w tygodniu, jeśli nie częściej:)

    w tym rozdziale znalazłam tylko 1 błąd, który rzucił mi się w oczy. w pewnym momencie jest taki fragment:
    " Ręka Hermiony po raz kolejny powędrowała w powietrze.”
    - No proszę, kto by się spodziewał – odparł ironicznie starszy Black
    „ - Panie profesorze... co pan miał na myśli, mówiąc o „grozie” uwięzionej w Komnacie Tajemnic?” "... wydaje mi się, że jeżeli nikt nic przed nim nie mówił, nie powinno być "odparł", skoro sam czyta książkę.

    piszę dopiero teraz, bo sama właśnie założyłam (pierwszego!) bloga, a nie chciałam pisać z anonimowego profilu. byłabym wdzięczna, gdybyś weszła :) też fanfiction, ale do igrzysk śmierci... link: http://snow-white-and-the-others.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. matko jak dobrze, że nie potterowski. Trochę mi się odmieni.

      Usuń
  2. Yay, w końcu!
    Śliczny szablon :)
    Trochę szkoda, że przeskoczyłać, bo byłam ciekawa paru rzeczy, które się działy w międzyczasie, ale ok. Przynajmniej "Więzień..." będzie szybciej XD
    Nom. Czekam na NN i zapraszam do nas :)
    Szalona S&S

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, no i znowu fajny rozdział :) rozumiem, że postanowiłaś opisać tylko tę najważniejsze rozdziały - tak też można :) no i fajne fanarty.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    Weny życzę,
    Merill

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że jest kolejny rozdział. Tylko szkoda, że tak mocno przeskoczyłaś z rozdziału drugiego nagle dziewiąty. A tak czekałam na najlepszą moim
    zdaniem scenę bójki Artura Weasley`a z Lucjuszem. No trudno, ale mam nadzieję, że na przyszłość nie będziesz tak mocno skakać między rozdziałami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :) Cieszę się że dodałaś taki długi rozdział :) Czekam na następny!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział ! <3 Bardzo długiiii łohoho ;D
    Trochę byłam w szoku, że tak ''skoczyłaś'' z tymi rozdziałami :D No ale i tak mi się wszystko podoba co wychodzi z twoich paluszków :D
    Ja chcę jakąś akcyjkę <3 <3 <3 Weny weny ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatni fan art też mnie bawił xD
    Naprawdę dziękuję Ci bardzo za reklamę ;********
    Trochę szkoda, że to nie Więzień, ale trudno. Rozdział fajny i nie mogę doczekać się następnego.
    Życzę dużo weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, jaki przeskok:o Myślałam, że wstawiłaś w czasie tygodnia z kilka rozdziałów, a blogger mnie zwyczajnie okłamuje, ale to nawet i lepiej. Szybciej będzie "Więzień..."^-^
    Mam nadzieję, że kiedyś (nawet za rok) dopiszesz te rozdziały.
    Ostatni art mnie rozwalił i nie mogłam opanować mojego śmiechu xD
    Weny, weny i jeszcze raz czasu!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, genialny, a reakcja po wiolosokowym... brak mi słów, głównie dlatego, że wyobraziłam sobie ich miny. XD Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie jakaś aktualizacja :) Całkiem porządnie długi ten rozdział. Widać, że się postarałaś. Zastanawia mnie, po której stronie barykady jest Regulus. Jaki ma stosunek do Snape'a? Czy będzie próbował go bronić jak Lily, czy oskarżać, jak James i Syriusz? Albo zajmie neutralne stanowisko. Poza tym spodobała mi się reakcja Huncwotów na ten Eliksir Wielosokowy :) Pozdrawiam, życzę weny i mam nadzieję, że nie będziesz tak często przeskakiwała tyle rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeskoczenie o kilka rozdziałów było moim zdaniem bardzo dobrym pomysłem, bo od razu widać, że ten pisało Ci się o niebo lepiej - bo też jest napisany lepiej od ostatniego (nie to, żeby wcześniejsze były złe - wiesz o co mi chodzi :))
    Ha, ja też nie wiem, jak Huncwoci mogli nie wpaść na Eliksir Wielosokowy xD No ale cóż, jeszcze jakiś czas w szkole przed nimi, a więc nic straconego :)
    Widzę, że nie tylko ja wyobrażam sobie Lily jako analogię Hermiony, tak w ogóle :D Bardzo mi się takie zestawienie podoba.
    No i w ogóle, musiałam w końcu do tego dość: Regulus. Kurczę, to jest w ogóle nie mój Regulus, a mimo to go kupuję :) Brakuje mi odrobinę takich przepychanek słownych pomiędzy nim a Syriuszem, ale to już jest tylko taka moja subiektywna uwaga, wiadomo. W ogóle, też nie wiem, czy miałaś to w zamyśle, czy nie, ale czyżbym dostrzegała jakąś malutką nić zrozumienia między Regulusem i Remusem? Uh, w moim headkanonie oni całkiem nieźle się dogadują, a Syriusz niezmiernie się o to piekli... ale już, koniec marudzenia, miałam Ci tu rozdział komentować, a nie serwować własny headkanon ;_;
    Znalazłam gdzieś jeden błąd, nie chce mi się go już teraz szukać, ale miałaś tam jakby słowo urwane w połowie, gdzieś przy wypowiedzi Syriusza bodajże.
    Rozdział faktycznie długi, ale to i bardzo dobrze, bo mam w końcu wolny weekend, więc jak nie jeżdżę po kinach albo nie chodzę po imprezach to siedzę i czytam fanfiction - a że jestem wielką fanką Twojego tekstu, to taki długi rozdział niezmiernie mnie ucieszył : D
    Ładny szablon, swoją drogą :3
    BTW, że tak sobie pozwolę: czy ja Cię już zapraszałam na mojego drugiego bloga? http://lancuch-czasow.blogspot.com - jest to co prawda fanfiction do serii gier The Elder Scrolls, ale że wiem, że nikt właściwie w blogosferze ich nie zna, to pisze w taki sposób, aby dla przeciętnego człowieka było zrozumiałe: można to potraktować jako zwykłą fantastykę. Póki co mam tylko prolog, w piątek najpóźniej pojawi się pierwszy rozdział no i tak sobie poszukuję czytelników :) Byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś znalazła chwilkę (i chęci) na przeczytanie i komentarz:)
    Dobra, koniec tej autoreklamy.
    Rozdział jak zwykle udany, no i pozostaje mi tylko czekać na następny :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Freyja

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział naprawdę świetny :)
    Uwielbiam twój blog głównie za to, że pojawiają się Huncwoci których docinki uwielbiam, ale też za to, że na nowo mogę przypomnieć sobie książki, które dość dawno czytałam :)
    Czekam na dalszy ciąg :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow! Dzisiaj skończyłam czytać Twoje opowiadanie i ... lubię opowiadania o Huncwotach, a w Twoim opowiadaniu ich teksy pobijają wszystko :) Świetna lektura do rozluźnienia się :) Czekam na kolejny, a gdybyś miała czas i chęci to zapraszam do mnie http://broken-heart-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Wreszcie! Świetna notka... Ich komentarze rozwalają :3 Nie mogę się doczekać trzeciej części... Lecz już niedługo ^^ Chyba będzie to najbardziej rozbudowane.
    W czwórce widzę już strach Lily ^^
    Piątka i te zapewne okrzyki jeżeli chodzi o GD i Cho ^^ Oraz śmierć Blacka...
    Szóstka będzie boska! Śmierć Dropsa, miłość do Ginny, te lekcje Harry'ego... Uuu ^^
    Siódemka... To będzie masakra. Tyle się będzie działo... Testament, siedemnastka Rogaciątka, włamanie do ministerstwa, R.A.B, opisana śmierć Potterów, bitwa w Hogwarcie, Teddy, śmierć Tonks i Remusa, duchy ich wszystkich i EPIOLOG... Mam nadzieje że twoja historia dobiegnie końca i będzie dalej tworzona... Jako wiesz, kontynuacja. Jak nie, to nogi dupy powyrywam.
    Pozdrawiam! ^^
    magiczna-kolysanka

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam sobie komentarze innych i jak moi poprzednicy myślałam, że mnie Blogger zrobił w konia i nie pokazał 6 rozdziałów! Se myśle- boshe będzie maaaraaaton!!!! I tu... Wow, naprawę spory przeskok. Z jednej strony to dobrze, bo bliżej do trzeciej wojny światowej, czyli czytania Więźnia :D, a z drugiej to oznacza, ze twoje opowiadanie jest skrócone już o siedem rozdziałów i szybciej będę musiała się z nim rozstać :c. Smutne.
    Hahhahah śmiałam się jak upośledzona na wzmiance o eliskirze wielosokowym! Normalnie mogli czytać te książki na pierwszym roku, wtedy dzięki Harry' emu i bliźniakom byliby jeszcze większą legendą Hogwartu :D.
    Prześwietny był jeszcze moment, w którym Regulus dowiaduje się, że Harry miał trafić do Slytherinu:
    "- Naprawdę? - zapytał młodszy Black i spojrzał na Pottera
    - Nie patrz tak na mnie, byłem bardziej zdziwiony niż ty.
    - Zdziwiony? Ty prawie dostałeś zawału – sprostowała Lily."
    hahahahhahahahha myślałam, że bardziej śmiać się nie można o czasu aż zobacyzłam ostatni fanart. hahahhahahahhahahahhahahahhahahahhahahaa aż mnie wszystko rozbolało od chichotu, serio... rodzice chcą mi zabrać laptopa, bo się boją że ja tu normalnie zdechnę. Pokazałam im fanart nawet, ale oni (kompletny brak poczucia humoru) nie widzieli w tym nic zabawnego i pomyśleli że ściemniam...
    Ogólnie jeden z najzabawniejszych rozdziałów- wszyscy mnie rozwalali, aż przerwałam w pewnym momencie czyatnie, żeby się uspokoić. Czekam na nn i jestem ciekawa, czy od teraz, czyli głównego rozpoczęcia akcji, będziesz pisać ciągiem, czy będa jeszcze przeskoki ;>.
    Pozrawiam,
    zostawiam dla ciebie 99,9 % własnej weny (coś sobie zostawie, żeby nie było ;>) :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział ciekawy. Bardzo mi się podoba. Fajnie piszesz, widać , że masz lekkie pióro!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Paulla K
    Ps. jak będziesz mieć czas wpadnij do mnie! dorcasihuncwoci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam, a może i najlepsze z nich? Temat mi się strasznie podoba, świetny szablon, błędy niezauważalne... Tylko mała szkoda, że nie opisałaś rozdziału, w którym Harry zarobił szlaban przed rozpoczęciem roku szkolnego. W notkach o Komnacie Tajemnic na to czekałam najbardziej. Pocieszamy się szybciej zbliżającym Więźniem Azkabanu!
    Wszystkie notki przeczytałam w dwa dni i żałuję, że wczoraj nie miałam czasu przeczytać wszystkich :( Nie mogę doczekać się następnej notki!

    OdpowiedzUsuń
  18. zabawne. czekam na c.d. a szczególnie na WA.
    całuski i weny
    Romilda Asteria Ellis
    micmilde.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy będzie nowy rozdział, bo nie mogę sie doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę chciałabym coś dodać, ale nie mam czasu, żeby cokolwiek napisać. Za tydzień mam próbne egzaminy, każdy nauczyciel myśli, że jego przedmiot jest najważniejszy i dowala ile się da, przez co ja nie mam czasu na nic. Do tego dochodzą próby na twistera( taka impreza szkolna. każda klasa ma przygotować występ i w ogóle. Nie będę się na ten temat rozpisywać, bo nie mam zbytnio czasu).
      Podsumowując, nie wiem, kiedy będzie następny rozdział. Nie zdziwiłabym się, gdyby to nastą piło po świętach.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  20. Ja wiem że to nieładnie się wtrącać w czyjąś twórczość, ale też uważam że ominęłaś najważniejsze fragmenty - reakcja james'a na pomysł o latającym aucie szczególnie reakcję lily ale ja wiem że może się nie chcieć ale dla zainteresowanych mogłabyś pisać (przypisywać) 1-3 zdania przed reakcjami,,tej 6-stki"

    np: [...]-Harry Potter musi wrócić do domu! Zgredek myślał, że jego tłuczek wystarczy, żeby....

    -jego tłuczek???! - zawołali huncwoci, Lily i Reg.
    -PRZEZ NIEGO HARRY O MAL NIE ZGINĄŁ! - Wydarł się James.
    -Twój tłuczek? - krzyknął Harry zduszonym głosem, czując, że znowu wzbiera się w nim wściekłość.[...]

    i pisałabyś numer strony w książce, to wtedy każdy znajdowałby fragment i czytał do następnego ,,twojego" fragmentu.

    Chodzi mi o to że każdy by sobie czytał książkę jeśli ma w domu lub ma wypożyczoną z biblioteki (lub ebook'a ,,- jeśli nie chodzi do biblioteki i nie ma własnych książek" - jak wpiszecie w wyszukiwarkę wybrany tytuł cz. HP z dopiskiem ,,ebook online" -czy coś w. Tym stylu - to wam wyszuka ebook'a danej książki pod linkiem widać będzie www.potter-fora.pl -czy coś takiego). WEDŁUG mnie prawdziwi fani HP nie będą (lub nie powinni) robić z tym problemu bo ten kto FAKTYCZNIE jest PRAWDZIWYM fanem z przyjemnością zagłębi się jeszcze raz w ulubioną książkę, albo pogrzebie w swym mózgu z zamiarem przypomnienia sobie poszczególnych fragmentów historii, ponieważ są osoby, które przeczytały wszystkie części po kilka razy, więc będą pamiętać i wiedzieć o co ,,im'' chodzi.

    POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY

    P.S. Wiem, że pewnie się poczujesz urażona, stwierdzisz że się wymądrzam lub że jestem zarozumiala itp. Itd. (i pewnie się posypią jakieś hejty) ale uważam że to dobry pomysł dla osób z ograniczoną ilością czasu, a ja poprostu jestem niecierpliwa i chcę pomóc tobie w tym abyś miała łatwiej i abyś nie musiała omijać TAKIEJ ilości rozdziałów z powodu ograniczonego czasu.
    P.S.(2) Mam nadzieję że z tej plątaniny słów zrozumiałaś o co mi chodzi i zechcesz mnie o tym zrozumieniu (lub niezrozumieniu) poinformować
    P.S.(3) ja cię nie krytykuje i nie matkuje tylko jestem niecierpliwa.
    P.S.(4) ja cię szczerze pozdrawiam I życzę jak najlepiej

    NAJWAŻNIEJSZE!
    P.S. (5) w tym wszystkim nie ma ani sarkazmu. W TEN KOMENTARZ WLAŁAM CAŁĄ TROSKĘ I UWIELBIENIE JAKIM CIĘ DARZĘ ALEKSANDRO <3

    UWIERZ
    SKOMENTUJ
    NAPISZ

    JESZCZE RAZ POZDRAWIAM
    ~Carolina Katie Weasley

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiem, że możesz nie mieć czasu odpowiedzieć, ale...
    Zrób to!
    Proszę!
    To dla mnie naprawdę ważne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumiałam to tak, że mam pisać wybrane fragmenty z danego rozdziału. Nie wiem czy o to ci chodziło - jak nie, to musisz mi to wytłumaczyc jakos inaczej!
      BTW. Kocham takie długie komentarze, nawet jeśli zawierają one krytykę i rady.
      Dziękuje ci za to. Wszyscy co tu komentują, pisza, że wszystko jest cudowne itp. Nie mam im tego za złe, ale czasami potrzebna mi jest krytyka.

      P.S. W ŻADNYM WYPADKU NIE CZUJĘ SIĘ URAŻONA! Jak mogłaś tak pomyśleć.
      P.S. (2) A ja jestem nerwowa i czasami jestem zła sama na siebie za takie olewanie innych, a zwłaszcza czytelników.
      P.S.(3) Darzysz mnie uwielbieniem?? jak miło <3

      Całuję \xoxo

      Usuń
    2. Tak
      chodzi mi żeby były -fragmenty zawierały:
      1.1-3 zdania j.k.Rowling
      2. Twój tekst
      2. I znowu 2 zdania j.k.Rowling
      żebyśmy (my twoi wielbiciele) wiedzieli w którym miejscu komentują bohaterowie, bo chyba każdy z chęcią zagłębi się jeszcze raz w te 7 tomów i jednocześnie będzie czytało twojego bloga i będzie miało z tego frajdę.

      Teraz już rozumiesz? - Sciskam i całuję i życzę weny
      ~Carolina Katie Weasley

      P.S z tymi numerami stron to żartowałam ;*
      P.S (2) jak trafiłam na tego bloga to byłam przeszczęśliwa, że wreszcie ktoś nie pisze swoich wersji życia huncwotów (bo tego czytam już tyle że się w fabułach i wątkach gubię) tylko zrobił takie coś jak podrzucenie całej serii HP do czasów Lily i Huncwotów no to było od jakiegoś czasu moje największe marzenie żeby na coś takiego natrafić - sama miałam taki pomysł tylko ja mam problem z tym wczuciem się w poszczególne charaktery bohaterówi i z tym który z bohaterów gdzie i co by mówił :/ ja za dużo dylematów miałam w tym temacie, nie wpadłabym na to, że ,,wplączesz" w to Regulusa :D - to mi się podoba i to bardzo. :D
      Nie powiem że szukałam jakoś takich blogów, bo natrafiłam na niego przypadkiem przez innego bloga (już nie pamiętam, którego), ale uważam że mam wielkie szczęście :D że w końcu mi się udało i trafiłam na twój blog :)

      Usuń
    3. . . . Odnoszę wrażenie, że w ,,Post Scriptum" piszę więcej niż w całym komentarzu . . . . :*

      Usuń
    4. A MAM PROŚBĘ: Czy podałabyś mi swojego maila? Proszę ;)

      Usuń
    5. olka_1998-98@o2.pl

      ps. też odniosłam takie wrażenie hahaha ;)

      Usuń
  22. Wiesz, naprawdę fajnie by było, gdybyś dodała następny rozdział jeszcze przed świętami, choć zdaję sobie sprawę, że w tym okresie zawsze jest dużo nauki, gdyż nauczyciele chcą ze wszystkim zdążyć... Ehh :/. No nic, mimo wszystko z niecierpliwością czekam na następną notkę. Czy zamierzasz iść już dalej z biegiem książki, czy znów gdzieś przeskoczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, przez pewien moment miałam nawet myśl, żeby usunąć tego bloga/ zawiesić. Dlaczego? Bo ktoś posądził mnie o plagiat!!!
      jeżeli bede pisać to po kolei!!

      Usuń
    2. Plagiat?! Serio?! Ciekawe kto... Eee tam, nie przejmuj się :) To przecież i tak są tylko bezpodstawne oskarżenia. Co prawda, są blogi, w których Huncwoci czytają Pottera, ale ty sama wymyślałaś ich charakter, relacje między nimi, reakcje na wydarzenia w książce, a przede wszystkim dołączyłaś do nich Regulusa! Założę się, że nikt inny nie wpadł na ten pomysł, więc proszę, nie przejmuj się, tylko pisz dalej :) Chyba, że chcesz nam zrobić niespodziankę na święta i wstawisz dwa rozdziały naraz, to byłoby super :)
      Pozdrawiam i życzę weny! ;)

      Usuń
    3. Tak z ciekawości weszłam zobaczyć jak to faktycznie wygląda i oskarżenia wcale nie są bezpodstawne - dziewczyno, to że jakieś reakcje sobie wpiszesz to nic nie znaczy, Regulus też nie, kiedy te reakcje to 1/4 tekstu a cała reszta to książka J.K. Rowling. Naprawdę, mogłaś się wysilić bardziej, szczerze powiedziawszy.
      A jeszcze zapytam - co Cię skłoniło do dodania jako podkładu "In the Cold, Cold Night"? Nie żeby mi to przeszkadzało, piosenka jest świetna, ale jest przy tym tak zmysłowa i erotyczna, że chyba średnio pasuje do tego typu, eeee... tekstu?

      Usuń
  23. Zapraszam na nowy rozdział: http://commentarius-lily.blogspot.com/
    Będzie mi miło jeśli skomentujesz ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon