piątek, 1 listopada 2013

Rozdział pierwszy

 NAJGORSZE URODZINY

Regulus uśmiechnął się pod nosem i włożył list do kieszeni.
- Nie przeczytasz? – zapytał chłodno Syriusz
- Mógłbym, ale tak jest ciekawiej – odpowiedział i otworzył książkę na pierwszej stronie.

„Nie po raz pierwszy w domu przy Privet Drive numer cztery śniadanie przerwała awantura. Wczesnym rankiem pana Dursleya obudziło głośne bębnienie dochodzące z pokoju jego siostrzeńca Harry’ego.”

- Robi im na złość – przerwał James.

„ - To już trzeci raz w tym tygodniu! - ryknął na niego poprzez stół. - Jeśli nie potrafisz zapanować nad tą sową, będziesz się musiał z nią pożegnać!”

- Czyli to Hedwiga. Mądra sowa – powiedział Syriusz.
- Harry ma sowę, Hedwigę? – zapytał Regulus dla potwierdzenia informacji.
- Tak – odpowiedziała mu Lily.

 „Harry jeszcze raz spróbował to wyjaśnić.
 - Ona się nudzi. Lubi sobie polatać. Gdybym mógł ją wypuszczać w nocy...
 - Czy ja wyglądam na głupca? - warknął wuj Vernon. Z krzaczastego wąsa zwisał mu kawałek smażonego jajka.”

- Fuj! – jęknęli wszyscy.

„ - Dobrze wiem, co będzie, jak się ją wypuści.
 I wymienił posępne spojrzenie ze swoją żoną Petunią. Harry próbował coś odpowiedzieć, ale jego słowa zagłuszyło długie i głośne beknięcie ich syna Dudleya.
 - Chcę więcej bekonu - oświadczył.
 - Jest jeszcze trochę na patelni, syneczku - odpowiedziała ciotka Petunia, spoglądając tkliwie na swojego potężnego syna. - Najedz się dobrze, mój skarbie. Jedz, jedz, jeśli tylko masz ochotę... Tym szkolnym jedzeniem chyba się nie najesz...”

- Niedobrze mi się zrobiło – odparł James i zrobił skwaszona minę.
-  Ta kobieta to twoja siostra? - Regulus zapytał Lily.
- Niestety - mruknęła.

 „- Ależ to nonsens, Petunio! Kiedy ja byłem w Smeltingu, nigdy nie chodziłem głodny - oświadczył stanowczo wuj Vernon. - Dudley na pewno dostaje tam tyle, ile zechce, prawda, synu?
 Dudley, którego wielki zadek przelewał się przez kuchenne krzesło, wyszczerzył zęby i zwrócił się do Harry’ego.
 - Podaj mi patelnię.”

- Sam się rusz! – warknął James.

„ - Zapomniałeś magicznego słowa - odpowiedział ze złością Harry.
 Skutek tego krótkiego zdania był piorunujący”

- Niby dlaczego? – odezwał się Remus.

 „Dudley zaczerpnął rozpaczliwie powietrza, jakby się dusił, i opadł na oparcie krzesła z łoskotem, który wstrząsnął całą kuchnią; pani Dursley wrzasnęła krótko i zakryła sobie usta dłońmi; pan Dursley zerwał się na nogi, a żyły na skroniach zaczęły mu szybko pulsować.
 - Chodziło mi o „proszę”! - powiedział prędko Harry. - Nie chciałem... „

- O co chodzi? – zapytał zdezorientowany Peter. Nikt mu nie odpowiedział, bo nikt nie rozumiał w czym leży problem.

 „- CO JA CI MÓWIŁEM?! - zagrzmiał wuj, opryskując stół śliną. - NIE MÓWIŁEM CI, ŻEBYŚ NIE UŻYWAŁ TEGO SŁOWA NA „M” W NASZYM DOMU?”

- Cały czas nie rozumiem! – zawołał Łapa.
- Och, chodzi mu o „magiczne” – odpowiedziała Lily. Teraz wszystko było jasne.

„ - Ale ja...
 - JAK ŚMIESZ GROZIĆ DUDLEYOWI! - ryknął wuj Vernon, waląc pięścią w stół. - OSTRZEGAŁEM CIĘ! NIE ZAMIERZAM TOLEROWAĆ TWOJEJ ANORMALNOŚCI POD TYM DACHEM!”

- JAK ŚMIESZ KRZYCZEĆ NA MOJEGO SYNA! – ryknął James.

 „Harry przeniósł spojrzenie z purpurowej twarzy wuja na blade oblicze ciotki, która próbowała ocucić Dudleya.
 - Dobrze, wuju, dobrze - powiedział. Wuj Vernon usiadł, oddychając jak zasapany nosorożec i zezując na Harry’ego swoimi małymi, świdrującymi oczkami. Od czasu, gdy Harry przyjechał do domu na letnie wakacje, wuj Vernon sprawiał wrażenie bomby, która może wybuchnąć w każdej chwili, ponieważ Harry nie był normalnym chłopcem. Prawdę mówiąc, Harry był tak daleki od normalności, jak to tylko możliwe.”

- Harry jest bardzo normalny – sprostowała Lily.
- To z nimi coś jest nie tak – dodał Peter.

„Harry Potter był czarodziejem - czarodziejem, który właśnie ukończył pierwszy rok nauki w Hogwarcie - Szkole Magii i Czarodziejstwa. A jeśli Dursleyowie nie cieszyli się z jego powrotu na wakacje, trudno to w ogóle porównać z tym, jak czuł się sam Harry.”

- Nie rozumiem – przerwał czytanie Regulus. – To Dumbledore nie mógł oddać go do jakiejś czarodziejskiej rodziny?
- Tego nikt nie wie – odpowiedział Remus. Młodszy Black skinął głową i wrócił do czytania.

 „Tak bardzo tęsknił za Hogwartem, że przypominało to nieustanny ból brzucha. Tęsknił za zamkiem z jego tajemnymi przejściami i duchami, za lekcjami (może z wyjątkiem tych ze Snape’em, nauczycielem eliksirów)”

- Snape uczy eliksirów? – zdziwił się Reg.
- Tak i mści się na Harrym za głupie żarty ojca – odpowiedziała Lily, patrząc na James spod przymrużonych oczu.
- Ale przecież to też twój syn – dodał młodszy Black.
- No właśnie! – wykrzyknęła Evans.

„za pocztą przynoszoną przez sowę, za ucztami w Wielkiej Sali, za spaniem w wielkim łóżku z czterema kolumienkami i kotarami w dormitorium na szczycie wieży, za wizytami u gajowego Hagrida w jego chatce na skraju parku, tuż przy Zakazanym Lesie, a zwłaszcza za quidditchem, najpopularniejszą dyscypliną sportową w świecie czarodziejów (sześć „bramek” na tyczkach, cztery latające piłki i czternastu graczy na miotłach).”

- On naprawdę dostał się do drużyny. – Regulus cały czas nie dowierzał.
- Tak jak już wcześniej mówiłem, ma talent po mnie – przechwalał się Rogacz.

 „Jego podręczniki magii, jego różdżka, szaty, kocioł do warzenia eliksirów i najnowocześniejsza miotła - Nimbus Dwa Tysiące - spoczywały zamknięte przez wuja Vernona w komórce pod schodami. Dursleyów w ogóle nie obchodziło, że Harry może utracić miejsce w drużynie quidditcha, jeśli nie będzie ćwiczył przez całe lato. W nosie mieli to, że Harry wróci do szkoły, nie odrobiwszy żadnej pracy wakacyjnej. Dursleyowie byli mugolami (ludźmi, w których żyłach nie płynie nawet kropla krwi czarodziejów) i posiadanie w swojej rodzinie czarodzieja uważali za największą hańbę. Wuj Vernon zamknął nawet w klatce Hedwigę, sowę Harry’ego, aby go pozbawić możliwości porozumiewania się ze światem czarodziejów.”

- To już lekka przesada – odparł Remus.

 „Harry nie był ani trochę podobny do reszty rodziny. Wuj Vernon był wysoki i tęgi i miał sumiaste czarne wąsy; ciotka Petunia miała końską twarz i była koścista; Dudley miał płowe włosy, był różowy i przypominał prosiaka. Natomiast Harry był niski i szczupły, miał promieniste zielone oczy i kruczoczarne włosy, zwykle rozczochrane. Nosił okrągłe okulary, a na czole miał wąską bliznę w kształcie błyskawicy.”

- Taki jak ty. – Regulus spojrzał na Jamesa. – Ale oczy ma po tobie. – Teraz spojrzał na Lily. – A o co chodzi z tą blizną?
- Harry przeżył avadę. Została mu tylko ta blizna – odpowiedziała Lily. Krótkie ‘wow’ wymsknęło się Regulusowi.

„Właśnie ta blizna sprawiała, że Harry był osobą tak niezwykłą, nawet jak na czarodzieja. Był to jedyny ślad, jaki mu pozostał po bardzo tajemniczym wydarzeniu w dzieciństwie - wydarzeniu, które spowodowało, że jedenaście lat temu podrzucono go na próg domu państwa Dursleyów.”

- Dumbledore zostawił go na progu domu Dursleyów? - znów zapytał Regulus.
- Niestety – odpowiedział James.
- A co z wami? – zapytał Syriusza, Remus i Petera.
- Też chcielibyśmy wiedzieć – sapnął wilkołak.

 „Kiedy Harry miał zaledwie rok, udało mu się uniknąć skutków przekleństwa, jakie rzucił na jego rodzinę największy w dziejach czarnoksiężnik, Voldemort, którego imię wciąż bała się wypowiadać większość czarodziejów i czarownic. W starciu z Voldemortem zginęli rodzice Harry’ego, ale chłopiec przeżył; pozostała mu po tym tylko owa blizna w kształcie błyskawicy. I w jakiś sposób - nikt nie mógł zrozumieć, w jaki - Voldemort utracił swą czarnoksięską moc w chwili, gdy podjął nieudaną próbę uśmiercenia Harry’ego.”

 - Zabijał potężnych czarodziejów, a nie mógł małego chłopca?!

 „Tak więc Harry wychowywał się w domu siostry swojej zmarłej matki i jej męża. Spędził u Dursleyów dziesięć lat, nie rozumiejąc, dlaczego wciąż sprawia, że wokół niego dzieją się różne dziwne rzeczy i wierząc w zapewnienia Dursleyów, że blizna na jego czole to ślad po wypadku samochodowym, w którym zginęli jego rodzice.”

- Okłamywali go?
- Tak. Dopiero Hagrid mu wszystko wyjaśnił – odpowiedział James.

 „A potem, dokładnie rok temu, Harry dostał list z Hogwartu i prawda wyszła na jaw. Znalazł się w szkole czarodziejów, gdzie wszyscy wiedzieli o pochodzeniu jego blizny, a każdy znał dobrze jego imię i nazwisko. Niestety, rok szkolny szybko minął i musiał wrócić na letnie wakacje do domu Dursleyów, gdzie go traktowano jak psa, który wytarzał się w czymś śmierdzącym.”

James, Remus i Peter cicho zachichotali, a Syriusz pokazał im język.
  
„ Dursleyowie nie pamiętali nawet o tym, że dzisiaj są jego dwunaste urodziny. Harry, rzecz jasna, nie miał wielkich nadziei, bo jeszcze nigdy nie dostał od nich godnego uwagi prezentu, choćby tortu urodzinowego, ale żeby tak zapomnieć całkowicie o jego święcie... „

- Nie martw się Harry. Jestem pewna, że wkrótce coś dostaniesz – powiedziała pocieszająco Lily.

 „Wuj Vernon odchrząknął znacząco i oznajmił:
 - Dzisiaj, jak wszyscy wiemy, jest bardzo ważny dzień. Harry podniósł głowę, nie wierząc własnym uszom.”

- Nie oszukuj się. Myślisz, że by pamiętał – odparł Syriusz. Nie żeby miał coś przeciwko pamiętaniu o urodzinach Harry’ego, ale nie wierzy, że nagle jego jedyna rodzina zaczęłaby pamiętać o jego urodzinach, skoro nigdy ich nie obchodziła.

 „- To może być dzień, w którym dokonam największej transakcji w całej swojej karierze - rzekł wuj Vernon i Harry pochylił głowę nad kawałkiem tostu. No tak, pomyślał z goryczą, wuj Vernon ma na myśli to głupie przyjęcie. Mówił o tym od dwóch tygodni, a właściwie od dwóch tygodni mówił wyłącznie o tym. Na kolacji miał być jakiś bogaty przedsiębiorca budowlany ze swoją żoną, a wuj Vernon miał nadzieję, że nakłoni go do bardzo dużego zamówienia (fabryka wuja Vernona produkowała świdry).”

- Co to świdry? – zapytał Regulus.
-  Później – odparła Lily.

„ - Myślę, że dobrze by było jeszcze raz przejrzeć plan zajęć i czynności - powiedział wuj Vernon. - Powinniśmy być na swoich stanowiskach o ósmej. Petunio, ty będziesz w...?
 - W salonie - odpowiedziała natychmiast ciotka Petunia - gotowa powitać ich w naszym domu z należytą wdzięcznością.”

 - Z należyta wdzięcznością to ja mogę na nią nałożyć klątwę, bardzo straszna klątwę – warknęła Lily. Regulus, który siedział obok niej,  zwiększył trochę dystans między nimi.

„ - Bardzo dobrze. A Dudley?
 - Ja będę czekał przy drzwiach, żeby im otworzyć. - Na jego prosiakowatej twarzy rozlał się sztuczny, obleśny uśmiech. - Państwo pozwolą, że wezmę państwa płaszcze.
 - Będą nim zachwyceni! - zawołała entuzjastycznie ciotka Petunia.”

- Ja bym zwymiotował na wstępie – oznajmił Syriusz.

„ - Znakomicie, Dudley - pochwalił go wuj Vernon, po czym zwrócił się do Harry’ego. - A ty?
 - Ja będę siedział cicho w swojej sypialni, udając, że mnie nie ma - odrzekł Harry bezbarwnym tonem.
 - Dokładnie - powiedział dobitnie wuj Vernon. - Wprowadzę ich do salonu, przedstawię ciebie, Petunio, i naleję drinki. O ósmej piętnaście...
 - Oznajmię, że kolacja gotowa - powiedziała ciotka Petunia.”

- Nie można być, aż tak… - zaczął James, ale nie skończył. Nie mieściło mu się to w głowie.

„ - A Dudley powie...
 - Czy mogę panią zaprowadzić do jadalni, pani Mason? - powiedział Dudley, oferując ramię niewidzialnej kobiecie.
 - Mój doskonały mały dżentelmen! - zagdakała ciotka Petunia.”

- Mój doskonały mały dżentelmen – przedrzeźniali ją w tym samym czasie huncwoci i wszyscy wybuchnęli śmiechem.

 -„ A ty? - warknął wuj Vernon, patrząc na Harry’ego.
 - Ja będę siedział cicho w swoim pokoju, udając, że mnie nie ma - powiedział tępo Harry.
 - Dokładnie. A teraz komplementy. W czasie kolacji trzeba im powiedzieć kilka miłych słów. Masz jakiś pomysł, Petunio?”

- Ona i pomysł. To chyba jakiś sen – prychnęła Evans.

„ - Vernon mówił mi, że pan świetnie gra w golfa, panie Mason... Co za przepiękna sukienka, pani Mason, gdzie ją pani kupiła?...
 - Znakomicie... Dudley?
 - Może coś takiego: „W szkole pisaliśmy wypracowanie o swoim ulubionym bohaterze i ja napisałem o panu, panie Mason”.

Wszyscy zaczęli chichotać jak opętani.

 „To już przekraczało wytrzymałość i ciotki Petunii, i Harry’ego. Ciotka Petunia zalała się łzami i zaczęła tulić do siebie Dudleya, a Harry wsadził głowę pod stół, żeby nie zobaczyli, jak dusi się ze śmiechu.
 - A ty, chłopcze?
 Harry wynurzył się spod stołu, starając się za wszelką cenę zachować powagę.
 - Ja będę siedział cicho w swoim pokoju i udawał, że mnie nie ma - wyrecytował.”

 - Gdzie ja jestem? – zapytał zdenerwowany Syriusz. Nie było go w pierwszej książce to w drugiej musi być na pewno.
- Nie denerwuj się tak – uspokoił go Remus.

„ - Tak jest i są ku temu powody - rzekł dobitnie wuj Vernon. - Masonowie nie wiedzą o twoim istnieniu i tak ma pozostać. Petunio, po kolacji zabierzesz panią Mason do salonu na kawę, a ja skieruję rozmowę na świdry. Przy odrobinie szczęścia podpiszemy umowę przed wieczornymi wiadomościami o dziesiątej. A jutro o tej porze będziemy sobie wybierać domek letniskowy na Majorce.”

 - Majorka? A gdzie to? – zapytał James.
- To Hiszpańska wyspa na morzu Śródziemnym – odpowiedziała Lily.

 „Harry’ego nie bardzo to podniecało. Był pewny, że w domku letniskowym na Majorce Dursleyowie będą nim tak samo pomiatać, jak w domu przy Privet Drive.”

 - My nim nie będziemy pomiatać, prawda Lily? – zapytał James. Lily mu się podobała, naprawdę podobała, tylko dlaczego ona tego nie odwzajemniała.
- Nie ma żadnych nas, Potter – syknęła na niego, ale zaraz tego pożałowała. Ból jaki wówczas zobaczyła w oczach Jamesa, sprawił, że jej serce, jakby mogło to by pękło.

 „- No dobrze... Jadę do miasta, żeby kupić smokingi sobie i Dudleyowi. A ty - warknął w kierunku Harry’ego - nie pałętaj się po domu, kiedy twoja ciotka będzie sprzątać. Harry wyszedł kuchennymi drzwiami. Był piękny, słoneczny dzień. Przeszedł przez trawnik, opadł na ogrodową ławkę i cicho zaśpiewał: „Sto lat... sto lat...”

Zrobiło się cicho. Lily szybko przetarła łzę, która spłynęła po jej policzku.  Chciała się do kogoś przytulić i dlaczego tym ktosiem miał być James.

 „Żadnych kartek urodzinowych, żadnych prezentów, a w dodatku cały wieczór miał spędzić na udawaniu, że nie istnieje. Spojrzał smętnie na żywopłot. Jeszcze nigdy nie czuł się tak samotny. Nawet za quidditchem nie tęsknił tak, jak za swoimi najlepszymi przyjaciółmi, Ronem Weasleyem i Hermioną Granger. Niestety, nic nie wskazywało, by oni tęsknili za nim. Żadne z nich nie napisało do niego przez całe lato, a przecież Ron obiecywał, że go do siebie zaprosi.”

- Zaraz moment. Nie piszą do niego? Przecież wydawało się, że… - Peter zaczął, ale nie skończył. Nawet do niego pisali, a ma wrażenie, że za bardzo nie jest lubiany.

 „Już niezliczoną ilość razy Harry był bliski otworzenia zaklęciem klatki Hedwigi i wysłania jej do Rona i Hermiony z listem, ale zawsze w końcu dochodził do wniosku, że nie warto ryzykować. Uczniom Hogwartu nie wolno było używać czarów poza szkolą. Harry nie powiedział o tym Dursleyom; wiedział, że tylko dlatego nie zamknęli go w komórce pod schodami, bo bali się, że zamieni ich w żuki gnojowniki."

- Mógłby chociaż na chwilę – rozmarzył się Syriusz.

„W pierwszych tygodniach po powrocie do domu często zabawiał się w ten sposób, że mruczał coś pod nosem, na co Dudley uciekał z pokoju tak szybko, jak mu na to pozwalały jego krótkie tłuste nóżki. Jednak brak wiadomości od Rona i Hermiony sprawiał, że Harry czuł się kompletnie odcięty od świata czarodziejów i nawet straszenie Dudleya przestało go bawić. A teraz okazało się, że Ron i Hermioną zapomnieli o jego urodzinach.”

- Coś tu nie gra – mruknął Remus. Jego wilczy zmysł mu to podpowiadał.

 „Wiele by dał za jakąś wiadomość z Hogwartu. Od kogokolwiek, nawet od swojego największego wroga, Dracona Malfoya, po prostu żeby się upewnić, że to wszystko nie było snem... Nie znaczy to wcale, że w Hogwarcie przez cały rok była sielanka. Przy końcu ostatniego semestru Harry spotkał się oko w oko z samym Voldemortem. Voldemort nie był już największym mistrzem czarnej magii, ale wciąż budził grozę, wciąż knuł i spiskował, wciąż próbował odzyskać potęgę i władzę. Harry’emu udało się po raz drugi wyrwać z jego szponów, ale aż dotąd, po tylu tygodniach, budził się w nocy zlany zimnym potem, zastanawiając się, gdzie teraz może być Voldemort, mając przed oczami jego rozwścieczoną twarz, jego rozszerzone źrenice szaleńca... „

Regulus wzdrygnął się lekko, co nie umknęło czujnemu oku Syriusza. Bacznie obserwuje swojego brata odkąd ten pojawił się w pokoju wspólnym.
- A tobie co? – zapytał go Syriusz.
- Nic. Po prostu przypomniało mi się jedno, mało ciekawe, spotkanie z Voldemrtem. Dostał wtedy ataku furii i rzucał we wszystkich cruciatusami. Ten opis mi tylko o tym przypomniał.

 „Nagle drgnął i wyprostował się na ogrodowej ławce. Od dłuższej chwili wpatrywał się bezwiednie w żywopłot - a teraz dostrzegł, że żywopłot również się w niego wpatruje. Wśród liści pojawiła się para wielkich, zielonych oczu. Harry zerwał się na równe nogi i w tej samej chwili przez trawnik dobiegł go skrzekliwy, szyderczy głos.
 - A ja wiem, co dzisiaj jest, aha! - zaśpiewał Dudley, zmierzając w jego stronę. Wielkie oczy mrugnęły i znikły.”

- Co za idiota – warknął James.

 „- Co? - zapytał Harry, nie spuszczając wzroku z miejsca, w którym się pojawiły.
 - Wiem, co dzisiaj jest - powtórzył Dudley, podchodząc do niego.
 - Brawo! - powiedział Harry. - A więc wreszcie nauczyłeś się dni tygodnia.”

Wszyscy wesoło szczerzyli się do książki.

„ - Dzisiaj są twoje urodziny. I co, nie dostałeś żadnej kartki? Nie masz żadnych przyjaciół w tej szkole dla dziwolągów?
 - Lepiej uważaj, żeby twoja mama nie usłyszała, że mówisz o mojej szkole - odpowiedział chłodno Harry. Dudley podciągnął sobie spodnie, które ześlizgiwały mu się z tłustego zadka.
 - Dlaczego tak się gapisz w ten żywopłot? - zapytał podejrzliwie.”

- Powiedz, że chcesz go spalić, proszę, proszę – błagał Syriusz.

„ - Zastanawiam się, jakim zaklęciem go podpalić. Dudley natychmiast odskoczył, a na jego twarzy pojawiło się przerażenie.”

- Tak! – zawołał Łapa i klasnął w dłonie.

 „- Nie w-wolno ci... Tata ci powiedział, że nie wolno ci robić żadnych czarów... bo cię wyrzuci z d-domu... a nie masz dokąd pójść... nie masz żadnych przyjaciół... nikogo...
 - Abrakadabra! - krzyknął Harry. - Hokus-pokus, smenty-rymenty...
 - MAAAAAAMO! - zawył Dudley, biegnąc w stronę domu i potykając się o własne nogi. - MAAAAMO! On to znowu robi!”

- Oj, przestraszył się – przerwał James.

„ Harry drogo zapłacił za ten dowcip. Ponieważ ani Dudley, ani żywopłot nie ucierpiał, ciotka Petunia wiedziała, że nie użył żadnych czarów, ale i tak ledwo zdołał uniknąć ciosu w głowę mokrą patelnią.”

- Co?! – krzyknęła Lily. W jej oczach paliły się iskierki nienawiści.

 „Potem wymieniła z tuzin zadań do wykonania i oświadczyła, że nie dostanie nic do zjedzenia, dopóki tego wszystkiego nie zrobi. Podczas gdy Dudley krążył w pobliżu, zajadając lody, Harry umył okna, wypucował samochód, przystrzygł trawnik, opielił grządki kwiatów, przyciął i podlał róże i pomalował ogrodową ławkę. Słońce grzało mocno, paląc go w plecy. Wiedział, że nie powinien dać się sprowokować Dudleyowi, ale Dudley wypowiedział na głos to, o czym Harry sam myślał... Może naprawdę nie ma żadnych przyjaciół?”

- Masz, Harry, maszupewniał go Remus. Wiedział, że go nie usłyszy, ale to było odruchowe.

 „Chciałbym, żeby teraz zobaczyli słynnego Harry’ego Pottera, pomyślał z goryczą, rozpryskując sztuczny nawóz na grządki. Plecy go bolały, a pot ściekał mu strumieniami po twarzy. Było pół do ósmej, kiedy w końcu usłyszał głos ciotki Petunii.
 - Do domu! Tylko uważaj, idź po gazetach!
 Harry poczuł ulgę, gdy znalazł się w chłodnej kuchni. Na lodówce stała już wielka misa leguminy z masą bitej śmietany i kandyzowanymi fiołkami na wierzchu, w piekarniku skwierczała pieczeń wieprzowa.”

- Musi ładnie pachnieć – powiedział Peter.

„ - Jedz szybko! Masonowie wkrótce tu będą! - warknęła ciotka Petunia, wskazując na dwa kawałki chleba i grudkę sera na kuchennym stole. Miała już na sobie łososiową suknię koktajlową. Harry umył ręce i zjadł swoją nędzną kolację. Żuł jeszcze ostatni kęs chleba, gdy ciotka Petunia zabrała mu talerz sprzed nosa.
 - Na górę!”

- Odwdzięczę ci się, zobaczysz – warknęła Lily.

„ Przechodząc obok drzwi do salonu, Harry zobaczył wuja Vernona i Dudleya w smokingach, białych koszulach i muszkach. Był już na górze, kiedy rozległ się dzwonek, a u stóp schodów pojawiła się czerwona ze złości twarz wuja Vernona.
 - Pamiętaj, chłopcze... niech no tylko coś usłyszę... Harry wszedł na palcach do swojej sypialni, zamknął drzwi i odwrócił się, żeby rzucić się na łóżko. Kłopot w tym, że na łóżku ktoś już siedział.”

- Może to Ron? - zaproponował James.
- Albo ja – powiedział z nadzieją w głosie Syriusz.
- To koniec rozdziału – oznajmił Regulus – Mogę przeczytać jeszcze jeden?
- Pewnie – odpowiedziała za wszystkich Lily.

30 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza?:D
    Najpierw leżałam ze śmiechu, a potem rozwaliłaś moje serca na milion kawałków tymi obrazkami:c
    A w następnym rozdziale będzie Zgredek♥ Uwielbiam tego małego, sympatycznego skrzata^^.
    Życzę mnóstwa weny i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A pisz sobie, że rozdział nudny, mi się strasznie podobał :D. Nie mogę się doczekać jak to będzie dalej, niech Lily nie będzie już taka niedostępna, kocha Jamesa nawet teraz według mnie (te jej myśli *_*). Regulus jest świetny, rozbawił mnie ten amok Voldka i rzucanie cruciatusów na prawo i lewo, chociaż mu pewno do śmeichu nie było... Sadystka ze mnie xd. Bardzo fajnie wszystko zaczęte, czekam na ich reakcje na Zgredka i numer z tortem :D. No i oczywiście na latający samochód ;>.
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem oczarowana :D
    Nie mam sily sie rozpisac .. Trzy godziny chodzenia po grobach dają w kość ... Rozdzial zajebisty itd itp xd
    Pozdrawiam i weny :*
    Vikta ^^
    Ps. Kiedy nast. Rozdzial ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odpowiedź na pytanie jest trochę niżej.
      Dziękuje za komentarz.
      xoxo

      Usuń
  4. Rozdział cudowny *.*
    Jej,kolejny rozdział i Zgredek uwielbiam go.
    Znowu chce mi się płakać,wczoraj płakałam bite 4 godziny czytając blogi i Lily i James'ie i patrząc na ich zdjęcia i arty ;c

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział,który mam nadzieje nadejdzie szybko ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział!! Cieszę się że dodałaś komnatę :) Mam nadzieję, że starczy ci weny i opiszesz wszystkie pozostałe części bo Twój blog jest cudowny!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe! Aż mnie ściska w środku, bo się strasznie nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!!! Dodaj gp szybko, proszę *przymilnie się uśmiecha i częstuje ciasteczkami* Pozdrawiam serdecznie i niech Wen będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  7. A kiedy będzie następny???... :słodkie oczka: - nie no, wiem, że takie pisanie wkurza. Rozdział super, fajnie że dodałaś Regulusa - i to "nie ma żadnych nas, Potter!" - cudowne :) ciekawe, kiedy Lily wreszcie poczuje miętę do Jamesa... no i co będzie, jak w siódemce się dowiedzą, że Snape kocha Lily?
    czekam na dalszy ciąg
    Merill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli informatyk nie zabierze mi kompa to w następnym tygodniu.
      Dziękuję za komentarz,
      xoxo

      Usuń
  8. Nie wiem co napisać o tym rozdziale :D Po prostu jest świetny!
    Smutno mi się zrobiło kiedy Lily powiedziała Jamesowi, że ich nie ma :'( No nic, czekam na to, kiedy ruda zrozumie co do niego czuje :)
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział. Raz nie mogłam wytrzymać i wybuchłam śmiechem, a że to było ok 1 w nocy to mama mi lapotpa zabrała. Dlatego tak komentarz późno. Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i szablon jest całkiem spoko. Tylko ten poprzedni wydawał mi się bardziej tajemniczy i ,,hogwardzki'', czyli bardziej pasujący do tego bloga. Sorki, że tak późno mówię, ale jakoś mi komentarze się wklepać nie chciały.

      Usuń
    2. Tamten szablon, czyli który, bo były dwa??

      Usuń
    3. Kurde, no nie wiem jak to wyjaśnić. Taki czarne tło, żółte fragmenty (albo złote). Bodajże Hogwart w tle (na nagłówku). Wiem, że niewiele to mówi, ale w cholerę słów znaleźć nie mogę. Sory za wyrażenia, ale jak mam opisać coś czego nie widzę to już tak mam.

      Usuń
    4. Chodzi ci o ten: http://szablonyjill.deviantart.com/art/Szablon49-325991875

      Usuń
    5. Tak. Uważam, że jet taki tajemniczy i pasuje do tematyki. Jak to ujęła moja siostra ,,Szablon tajemniczy nadaje tajemniczości tajemnicy''.
      Pozdrówka!

      Usuń
  10. Całkiem ciekawe. Ładny szablon zrobiłaś. Tylko ciekawsze byłoby opowiadanie, gdybyś nie czytała cały czas rozdziałów. Wetknij gdzieś tam relacje Syriusza i Regulusa. Mogą rozmawiać o tym, co zrobią aby powstrzymać to, co się pojawi w książce.
    Nie spodobało mi się (bo to chyba w twoim opowiadaniu było, gdzieś na początku), że bodajże Remus nie ufał Peterowi. Po prostu mi się to nie spodobało, bo wszyscy huncwoci byli za sobą. Jasne Peter przeszedł na stronę Voldemorta, ale wcześniej na 100% był lojalny. W każdym razie nawet J. K. R. napisała, że Lupin bardzo przeżył stratę przyjaciół (gdy Syriusz "zamordował" Petera), więc nie mógł mu nie ufać. Podejrzewam, że nawet powieżyłby mu swoje życie.
    PS. Leci teraz "Harry i Hermione" co mi bardzo pasuje do ostatniego zdania, mojego komentarza.
    Juk@2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Jeżeli kiedyś będę poprawiać rozdziały to zwrócę uwagę na to co napisałaś. Szablonu nie zrobiłam ja, ale Niezrównoważona i to jej należą się pochwały. Wiesz, narazie oni bedą tylko i wyłącznie czytać. To co zrobią po przeczytaniu, będzie zupełnie inną historią.

      Usuń
  11. Bardzo fajny rozdział !
    O Lily jaka zamknięta? skromna? No no :P
    Ja chcę w końcu jakiś wybuch miłości między nimi ;DD
    Zgredek mój kochany !!!!! Yeah Uwielbiam go ;D z resztą kto nie?
    WENY KOCHANA !!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. No i jak obiecałam tak jestem :D Jest Regulus, więc ja jestem szczęśliwa, nawet jeśli to kompletnie nie mój Regulus <3
    Smutno po Lily i Jamesie. Mimo, że to w ogóle nie mój krąg zainteresowań. Ale łezka się zakręciła, w końcu cały Potter jest naprawdę sagą mojego życia :C
    Rozdział fajny i miło się czytało, uśmiałam się jak zwykle, a Regulus jest naprawdę fajnym powiewem świeżości tutaj. Och, jaką ja mam nadzieję, że on będzie również przy czytaniu siódmej części asadfdgdfhhjhjk <3
    Generalnie dzięki Tobie przypominam sobie od razu całą sagę i naprawdę niezmiernie jestem szczęśliwa z tego tytułu, bo w życiu nie znalazłabym czasu żeby usiąść i te książki jak człowiek przeczytać. A tak, dwie pieczenie na jednym ogniu :)
    Weny życzę Kochana i naprawdę, raz jeszcze: wiedz, że piszesz cudownie i rozwijasz się z rozdziału na rozdział :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Freyja

    OdpowiedzUsuń
  13. Za kazdym razem jak czytam ten fragment ksiazki sama sie wściekła jak mozna kogoś tak traktować! Rozdział wcale nie nudny, z poza tym od następnego sie zacznie. Ciekawe jak zareagują na wieści Zgredka. Tak więc podobało mi sie, tylko mało James'a! Następnym razem prosze o wiecej Rogacza Pliss, a, i zeby kolejny rozdział był jak najszybciej.
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział :) Jak sądzisz - potrafiłabyś teraz mniej więcej określić, ile czasu zajęłoby tobie napisanie wszystkich tomów? Czy jest jeszcze na to za wcześnie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś tak sobie liczyłam, że jakbym dodawała jeden rozdział na tydzień to sałe siedem części zajęłoby mi( teraz nie pamiętam dokładnie) 2,5-3,5 lata.

      Usuń
  15. To trochę długo :) Ale jakoś to zleci. A zamierzasz kontynuować ich historię, po tym jak już wszystko przeczytają, czy zaczną działać na bieżąco? :) Sory za tyle pytań, ale jestem po prostu ciekawy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, będę to kontynuować. (Chyba, że mi się odmieni)

      Usuń
  16. Rozdział jak zawsze świetny :D Nie mogę doczekać się rozdziału kiedy to wszyscy dowiedzą się jakim bydlakiem jest Peter !!
    Oglądając zdjęcia Lily i Jamesa zaczęła lecieć taka smutna piosenka i się wczułam ... ;<
    Chcę więcej i mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Petera - tak, to może być ciekawe. W ogóle, całą trzecia część będzie BARDZO interesująca :)

      Usuń
    2. Dokładnie, aż nie mogę się doczekać :D

      Usuń
  17. Chyba mi umknął w poprzednim rozdziale fragment z listem do Regulusa, była tylko krótka notka którą zresztą poznaliśmy, ale możliwe że jestem ślepa i nie zauważyłam ;)
    Weny życzę i czekam na następną notkę
    Merill

    OdpowiedzUsuń

Szablon